Marco wstał wcześnie , bo musiał jechać
do sklepu aby kupić coś do jedzenia.
Miał tylko owoce i jakieś jogurty .
Dagmara spała sobie słodko kiedy obudził ją głośny śmiech Marco . Piłkarz wrócił już z zakupami. Dziewczyna wstała z łóżka i poczłapała do łazienki aby się ubrać i uczesać. Po piętnastu minutach zeszła na dół , gdzie zobaczyła czytającego Marco .
-Hej kotuś -przywitała się .
-Ooo kochanie patrz co kupiłem -pokazał jej gazetę na której okładce byli ONI.
-Matko , co to jest ? -zaczęła się śmiać.
-My ...-dziewczyna usiadła mu na kolanach.-Patrz co piszą '' Piłkarze z Borussi wraz z nieznaną towarzyszką zostali wyrzuceni z kawiarni , skandal !'' i dalej ''Jak widzimy oni wcale nie są tacy święci - mówi kibic Bayernu ''
-Hahaha nie mogę - wybuchła śmiechem Dagmara .- A tu ...''taniec na stole ''
-Ciekawe czy Łukasz to czytał ... -zastanowił się .-Zadzownie .
Mężczyzna nie zdążył wybrać numeru bo właśnie zadzwonił do niego Marcel
-Stary ! Amanda mnie z domu wywaliła , za tą gazete .-zaczął się śmiać.
-Do śmiechu ci ?
-Taaak .-odpowiedział Schmelzer.-Mogę wpaść ?
-Jasne , zbierz innych wyrzutków i przybywajcie.
-Spoko .-rozłączył się.
-Chłopcy przyjdą .-oświadczył Marco.
-Yhym.
-Zjedz śniadanie .-powiedział Reus.
-Idę , a potem idę na spacer .
-Okej , sama ?
-Tak , chyba że chce ci się chodzić po parku ?
-Niee. -oboje się zaśmiali.
Dagmara zajadła sobie płatki kukurydziane i jakieś owoce , napiła się soku , wzięła jakieś leki i zaczęła ubierać buty. W tej samej chwili do domu Reusa przyszli piłkarze BVB - Mats , Mo , Marcel , Kuba , Sven , Roman i Ilkay .
-Gdzie idziesz ?-zapytał Ilkay.
-Na spacer , paaa.-nie dała im dojść do słowa i opuściła dom.
Spacerowała przez miasto , nawet nie chcąc skręcić do parku . W pewnym momencie poczuła się słabo. Zaczęła tracić grunt pod stopami , a w nogach straciła czucie . Zrobiło jej się czarno przed oczami i upadła na chodnik .
Obudziła się całkiem nie świadoma tego co robiła 2 godziny temu i tego gdzie się znajduje. Czuła straszny ból głowy .
-Gdzie ja jestem ?-odezwała się.
-Ze mną -odezwał się około 9 letni chłopiec.
-Sam tu jesteś ? -zapytała zdziwiona .
-Yhym .
-A gdzie my jesteśmy ?
-W takim garażu ... tu jest ciepło i fajnie , widzisz ?
-Widzę , a twoi rodzice wiedzą ,że tu jestes ?
-Ja raczej nie wiem gdzie oni są .
-Jak to ?
-Normalnie , pewnie walą wóde na jakiejś melinie.-zaśmiał się tak jakby nie dawał sobie sam rady.
-A jak masz na imie ?-zmieniła temat zauważając ,że jest on dla niego cięzki.
-David i mam 8 lat , a ty ?
-Ja jestem Dagmara i mam 19 lat. -usmiechnęła się do niego.-Zasłabłam chyba.
-Tak . -odwzajemnił uśmiech .
-Zimno ci ?-zobaczyła jak chłopiec się trzęsie.
-Trochę ...
-Chodź pójdziemy , do mnie .-pogłaskała Davida po głowie.-Tylko zadzwonie i powiem ,żeby ktoś po nas przyjechał.
-Nieee... ja tu zostane .
-Coś ty chłopie , zamarzniesz.-zaśmiała się i wybrała numer do Marco.
-Hej .
-Gdzie ty tak długo jesteś ?- powiedział z pretensją.
-Opowiem ci w domu , ale teraz po mnie przyjedź.
-Okej kotku , a gdzie jestes ?
-Wiesz gdzie są takie małe bloki pomalowane na fioletowo ? trochę dalej mieszka ciotka Mario...
-A wiem już jadę.
-Ok , pa.
Wrzuciła telefon do torebki i wstała z poscielonego koca .
-Zaraz będziemy w cieplutkim domciu .-przytuliła chłopca , który był wystraszony. -Nie masz jakiejś kurteczki ?
-Niee..-spuścił głowę.
-Zaraz coś poradzimy nie martw się . -usłyszała dzwonek telefonu. Odebrała.
-Już jestem , stoje na parkingu.-odezwał się Marco.
-Ok , będziemy mieli gościa .-uśmiechnęła się do telefonu.-8 latka , który mi pomógł ,kiedy zasłabłam.
-Naprawdę ?! -zdziwił się Marco .-Muszę go poznać , a ty już sama nigdzie nie pójdziesz.
-Musimy mu trochę pomóc , jest zagubiony ...
-Oczywiście księżniczko.
-Słoooodziak z ciebie .-zaśmiała się .-Dobra idziemy już.
Pięć minut później byli w samochodzie Reusa . Marco przywitał sie z chłopcem . Wytłumaczył mu swoje położenie i sam Marco stwierdził ,że muszą mu pomóc.
-Marco zawieź mnie do galerii handlowej.
-Okej . -usmiechnął się.-A po co ?
-Zobaczysz .
Dziewczyna poszła do sklepu dla dzieci i kupiła kurtkę , pika par spodni i resztę garderoby dla chłopca. Wróciła z ogromnymi siatkami ubrań. Marco złapał się za głowę i zaśmiał pod nosem. Mały David się tym nie przejmował , bo był zajęty ogladaniem korków Marco , które leżały na tylnym siedzeniu. Wrzuciła wszystko d bagaznika i wsiadła .
-Hmmm ?- zadumał sie Marco.
-No co ? To dla Davida .
-Ooo i od razu lepiej -pocałował Dagmare w policzek.
-Fuuu.-odezwał się David.
Para się zaśmiała i spojrzała na Davida , który kiedy się uśmiechał miał urocze dołeczki w policzkach.
Gdy byli już w domu David przebrał się w czyste ubrania i razem zjedli kolacje , mały był tak zmęczony ,że zasnął przy oglądaniu telewizora. Daga przykryła go kocem .
-Co teraz z nim będzie ? -zapytała Marco.
-Jutro pójdziemy do jakiejś instytucji i się zapytamy.
-Ale nie oddadzą go jego rodzicom ?
-Nie , na pewno nie...
-Bo mu tam zimno i w ogóle , może głodny chodzi ...
-No wiem , pomożemy mu ,kotuś.
-Dom dziecka ?
-Zobaczymy , może pomożemy mu w inny sposób.
-Hmm jaki ? Ten dzieciak stał mi się bliski . Jest taki samotny ...i niezrozumiany przez świat.
-Widzę za dzieciaka , sam już sobie radzi .-przytulił swoją ukochaną.-A jak on cię zaniósł do tego garażu ?
-Hmmm , nie wiem -zaśmiała się .-nie spytałam .A co tam u chłopaków ?
-Nic specjalnego , pograliśmy w Fife , pośmialiśmy się z tej gazety , dzwonili do swoich dziewczyn a one nawrzucały niektórym przez telefon i to chyba koniec ,a i chyba większość nocuje dzisiaj u Kuby-nie powstrzymał śmiechu .
-Nie no , to przeze mnie , musze przeprosić te laski , nie chciałam im popsuć związku.
-Coś ty oni i tak już się nie kochają ... Gdyby się kochali to myślisz ,że chodziliby z nami na imprezy ?
-Właśnie ! Dyskoteka !
-Zrezygnowaliśmy . Już i tak nieźle narozrabiali.-zaśmiał się pod nosem.
-Uff to dobrze , ale ja idę spać .
-Ja też , chodźmy na górę.
-A David ?
-Zaniosę go do pokoju gościnnego.-uśmeichnął się Marco.
-Dobrze.-pocałowała go w usta.
O 21 wszyscy spokojnie spali.
Dagmara spała sobie słodko kiedy obudził ją głośny śmiech Marco . Piłkarz wrócił już z zakupami. Dziewczyna wstała z łóżka i poczłapała do łazienki aby się ubrać i uczesać. Po piętnastu minutach zeszła na dół , gdzie zobaczyła czytającego Marco .
-Hej kotuś -przywitała się .
-Ooo kochanie patrz co kupiłem -pokazał jej gazetę na której okładce byli ONI.
-Matko , co to jest ? -zaczęła się śmiać.
-My ...-dziewczyna usiadła mu na kolanach.-Patrz co piszą '' Piłkarze z Borussi wraz z nieznaną towarzyszką zostali wyrzuceni z kawiarni , skandal !'' i dalej ''Jak widzimy oni wcale nie są tacy święci - mówi kibic Bayernu ''
-Hahaha nie mogę - wybuchła śmiechem Dagmara .- A tu ...''taniec na stole ''
-Ciekawe czy Łukasz to czytał ... -zastanowił się .-Zadzownie .
Mężczyzna nie zdążył wybrać numeru bo właśnie zadzwonił do niego Marcel
-Stary ! Amanda mnie z domu wywaliła , za tą gazete .-zaczął się śmiać.
-Do śmiechu ci ?
-Taaak .-odpowiedział Schmelzer.-Mogę wpaść ?
-Jasne , zbierz innych wyrzutków i przybywajcie.
-Spoko .-rozłączył się.
-Chłopcy przyjdą .-oświadczył Marco.
-Yhym.
-Zjedz śniadanie .-powiedział Reus.
-Idę , a potem idę na spacer .
-Okej , sama ?
-Tak , chyba że chce ci się chodzić po parku ?
-Niee. -oboje się zaśmiali.
Dagmara zajadła sobie płatki kukurydziane i jakieś owoce , napiła się soku , wzięła jakieś leki i zaczęła ubierać buty. W tej samej chwili do domu Reusa przyszli piłkarze BVB - Mats , Mo , Marcel , Kuba , Sven , Roman i Ilkay .
-Gdzie idziesz ?-zapytał Ilkay.
-Na spacer , paaa.-nie dała im dojść do słowa i opuściła dom.
Spacerowała przez miasto , nawet nie chcąc skręcić do parku . W pewnym momencie poczuła się słabo. Zaczęła tracić grunt pod stopami , a w nogach straciła czucie . Zrobiło jej się czarno przed oczami i upadła na chodnik .
Obudziła się całkiem nie świadoma tego co robiła 2 godziny temu i tego gdzie się znajduje. Czuła straszny ból głowy .
-Gdzie ja jestem ?-odezwała się.
-Ze mną -odezwał się około 9 letni chłopiec.
-Sam tu jesteś ? -zapytała zdziwiona .
-Yhym .
-A gdzie my jesteśmy ?
-W takim garażu ... tu jest ciepło i fajnie , widzisz ?
-Widzę , a twoi rodzice wiedzą ,że tu jestes ?
-Ja raczej nie wiem gdzie oni są .
-Jak to ?
-Normalnie , pewnie walą wóde na jakiejś melinie.-zaśmiał się tak jakby nie dawał sobie sam rady.
-A jak masz na imie ?-zmieniła temat zauważając ,że jest on dla niego cięzki.
-David i mam 8 lat , a ty ?
-Ja jestem Dagmara i mam 19 lat. -usmiechnęła się do niego.-Zasłabłam chyba.
-Tak . -odwzajemnił uśmiech .
-Zimno ci ?-zobaczyła jak chłopiec się trzęsie.
-Trochę ...
-Chodź pójdziemy , do mnie .-pogłaskała Davida po głowie.-Tylko zadzwonie i powiem ,żeby ktoś po nas przyjechał.
-Nieee... ja tu zostane .
-Coś ty chłopie , zamarzniesz.-zaśmiała się i wybrała numer do Marco.
-Hej .
-Gdzie ty tak długo jesteś ?- powiedział z pretensją.
-Opowiem ci w domu , ale teraz po mnie przyjedź.
-Okej kotku , a gdzie jestes ?
-Wiesz gdzie są takie małe bloki pomalowane na fioletowo ? trochę dalej mieszka ciotka Mario...
-A wiem już jadę.
-Ok , pa.
Wrzuciła telefon do torebki i wstała z poscielonego koca .
-Zaraz będziemy w cieplutkim domciu .-przytuliła chłopca , który był wystraszony. -Nie masz jakiejś kurteczki ?
-Niee..-spuścił głowę.
-Zaraz coś poradzimy nie martw się . -usłyszała dzwonek telefonu. Odebrała.
-Już jestem , stoje na parkingu.-odezwał się Marco.
-Ok , będziemy mieli gościa .-uśmiechnęła się do telefonu.-8 latka , który mi pomógł ,kiedy zasłabłam.
-Naprawdę ?! -zdziwił się Marco .-Muszę go poznać , a ty już sama nigdzie nie pójdziesz.
-Musimy mu trochę pomóc , jest zagubiony ...
-Oczywiście księżniczko.
-Słoooodziak z ciebie .-zaśmiała się .-Dobra idziemy już.
Pięć minut później byli w samochodzie Reusa . Marco przywitał sie z chłopcem . Wytłumaczył mu swoje położenie i sam Marco stwierdził ,że muszą mu pomóc.
-Marco zawieź mnie do galerii handlowej.
-Okej . -usmiechnął się.-A po co ?
-Zobaczysz .
Dziewczyna poszła do sklepu dla dzieci i kupiła kurtkę , pika par spodni i resztę garderoby dla chłopca. Wróciła z ogromnymi siatkami ubrań. Marco złapał się za głowę i zaśmiał pod nosem. Mały David się tym nie przejmował , bo był zajęty ogladaniem korków Marco , które leżały na tylnym siedzeniu. Wrzuciła wszystko d bagaznika i wsiadła .
-Hmmm ?- zadumał sie Marco.
-No co ? To dla Davida .
-Ooo i od razu lepiej -pocałował Dagmare w policzek.
-Fuuu.-odezwał się David.
Para się zaśmiała i spojrzała na Davida , który kiedy się uśmiechał miał urocze dołeczki w policzkach.
Gdy byli już w domu David przebrał się w czyste ubrania i razem zjedli kolacje , mały był tak zmęczony ,że zasnął przy oglądaniu telewizora. Daga przykryła go kocem .
-Co teraz z nim będzie ? -zapytała Marco.
-Jutro pójdziemy do jakiejś instytucji i się zapytamy.
-Ale nie oddadzą go jego rodzicom ?
-Nie , na pewno nie...
-Bo mu tam zimno i w ogóle , może głodny chodzi ...
-No wiem , pomożemy mu ,kotuś.
-Dom dziecka ?
-Zobaczymy , może pomożemy mu w inny sposób.
-Hmm jaki ? Ten dzieciak stał mi się bliski . Jest taki samotny ...i niezrozumiany przez świat.
-Widzę za dzieciaka , sam już sobie radzi .-przytulił swoją ukochaną.-A jak on cię zaniósł do tego garażu ?
-Hmmm , nie wiem -zaśmiała się .-nie spytałam .A co tam u chłopaków ?
-Nic specjalnego , pograliśmy w Fife , pośmialiśmy się z tej gazety , dzwonili do swoich dziewczyn a one nawrzucały niektórym przez telefon i to chyba koniec ,a i chyba większość nocuje dzisiaj u Kuby-nie powstrzymał śmiechu .
-Nie no , to przeze mnie , musze przeprosić te laski , nie chciałam im popsuć związku.
-Coś ty oni i tak już się nie kochają ... Gdyby się kochali to myślisz ,że chodziliby z nami na imprezy ?
-Właśnie ! Dyskoteka !
-Zrezygnowaliśmy . Już i tak nieźle narozrabiali.-zaśmiał się pod nosem.
-Uff to dobrze , ale ja idę spać .
-Ja też , chodźmy na górę.
-A David ?
-Zaniosę go do pokoju gościnnego.-uśmeichnął się Marco.
-Dobrze.-pocałowała go w usta.
O 21 wszyscy spokojnie spali.
super <3
OdpowiedzUsuńFajnie ;) Bardzo interesują mnie losy tego Davida :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie :p
http://boiskowiprzyjacile.blogspot.com/
Świetne :)""nie są tacy święci"" haha... niezłe :D
OdpowiedzUsuńFajne . :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! *.*
OdpowiedzUsuń