Dwa tygodnie minęły dosyć
szybko. Czas spędzili naprawdę miło. Dagmara chodziła uśmiechnięta i wesoła.
Podobnie Kuba i Łukasz. Mario nie spędzał z nimi dużo czasu , ponieważ szukał
miłości życia. Marco tak na prawdę umiał już mówić po Polsku.Co prawda nie znał
znaczenia jakiś urzędowych zwrotów ,ale umiał się dogadać . Dagmara nie
zaprzyjaźniła się z Agatą , lecz z Ewą owszem. Okazała się naprawdę sympatyczną
kobietą. Agata tak jakby unikała Dagmary . Nie chciała palnąć czegoś głupiego .
Znała jej przeszłość i wiedziała ,że nalezy być delikatnym.Marco też trochę
przystopował . Zauważył ,że Dagmara się czegoś boi . Widział ,że gdy Łukasz
albo Kuba chciał ją dotknąć szybko zabierała rękę.
Co znowu ?-zadawał sobie pytanie. Widział ,że chciała mu coś powiedzieć ,ale się wstydziła .Gdy zostali sami w domu Marco postanowił z nią pogadać , nie chcąc aby znowu zamknęła się w sobie.
#Marco.
Słyszałem jej oddech w sypialni. Składała moje koszulki. Weszłem do sypialni ,aby znią porozmawiać.
-Coś jest nie tak ? -zapytałem patrząc jak uśmiecha się do mnie .
-Marco , wszystko jest ... tak .-usiadła na skraju łóżka.
-Co się dzieje ?-patrzyłem jak wychodzi z sypialni.
-Zaraz przyjdę.-zaraz po tych słowach słyszałem tylko stukanie obcasów.
Wyszedłem za nią. Dogoniłem ją w salonie . Złapałem mocno za rękę i popatrzyłem jej w oczy. Dotnąłem jej ust swymi ustami. Wymknęła mi się z rąk . I uśmiechała się do mnie , miała dołki w policzkach . Wyglądała ślicznie.
-Powiesz mi o co chodzi ?- odezwałem się do niej , zatrzęsły mi się ręce. Czułem ,że coś zaraz się spieprzy.
-To nie takie proste , słuchaj ...
Podszedłem do niej , nie chciałem usłyszeć ,ze mnie nie kocha . Pocałowałem jej pełne usta . Ona zaczęła się cofać i drżeć.
-Marco , przestań . -zaprotestowała.-Nie próbuj.
-Ale Daguś , co jest ?
-Mam problem z ... marihuaną. -popatrzyłem na jej sine ręce. -Nie chcę , ale muszę. Nie uzależniłam się , ale ja się po niej lepiej czuje. Wczesniej pomagała ,ale teraz mam jakieś schizy. Gdy spoglądam w twarz Łukasza albo Kuby widzę przed oczami obraz tych typów krórzy mnie zgwałcili... jak patrze na ciebie ... sama nie wiem co widze . Słysze krzyki , trzaski.
-Kurwa mać ! -krzyknąłem po Polsku.- Oddaj torebkę ! Masz tego dużo ?
-trochę...-zobaczyłem jak łza spływa po jej policzku. -nie krzycz.
-Siadaj i nawet się nie odzywaj ! -byłem naprawdę wkurzony. -Gdzie to jest ?!
-Tam -powiedziała cicho i wskazała mi kremową torbę.-Przepraszam...
-Weź , nie mam do ciebie sił.-wyjąłem z torby jakiś woreczek z zawartością THC.
-Ale ja przepraszam ! -zaczęła płakać.
-Chcesz ,żeby było gorzej ?! Naprawdę ci tak źle ?! -podeszłem do niej , ona nie chciała patrzeć mi w oczy. Byłem na nią tak cholernie zły . Jak mogła psuć swoje zdrowie? Była tak samolubna , nie zwracała uwagi na to ,że ją kocham i nie wybaczyłbym sobie gdyby coś jej się stało.
Nie odpowiedziała na moje pytanie , wstała . Nadal nie spojrzała mi w oczy. Wyszła z domu. Nie wiem dlaczego wtedy za nią nie pobiegłem ! Złapałbym ją . Usiadłem jak ostatni frajer na kanapie . Widziałem jej uśmiechniętą twarz , która patrzy na mnie . Nie chciałem żeby wyszła . Chciałem jej powiedzieć ,że jest dla mnie najlepsza mimo tego co się stanie , ale nie mogłem ... to inna siła. Ale gdzie ona jest , gdzie poszła ?!
#Narrator
Dagmara wyszła z domu i pokierowała się w strone parku z nadzieją że ktoś przyjebie jej w twarz , a ona obudzi się z tego koszmaru. Kroczyła siódmą alejką. Kochała tutaj chodzić razem z Marco. W parku nie było wielu osób jedynie mężczyzna siedzący na ławce . Poznała go od razu . Robert Lewandowski. Siedział załamany . Chciała do niego podejść , ale coś jej mówiło ,żeby tego nie robiła . Przemogła wszystkie głosy w głowie i ruszyła ku niemu.
-Przyszłość mnie przeraża .-zaczęła .
-A to ty.-odezwał się , nawet nie spojrzał na jej twarz.-Hej, czemu sama tutaj chodzisz ?
-Życiowe błędy . -odrzekła.-Życie wystawia mnie na wiele prób , przez które nie jestem wstanie przebrnąć.
-Bratnia dusza ?
-Nie wiem . -lekko się uśmiechnęła.-A ty czemu tu siedzisz ?
-Siedze tu bardzo często .-odparł.-Lubię tu przebywać.
-Złamane serce ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo rozdarte.
-Zapomnij.
-Łatwo Ci mówić. To była jedyna osoba która była dla mnie czegoś warta , kochałem ją. Była najważniejsza ...ale .
-Ludzie zawsze odchodzą .
-Wierze w Boga i w miłość aż do śmierci. -oznajmił.
-Nie ma jutra, nie ma Boga ,nie ma nas.
-Nie mów tak ... Zobacz jutro będziesz szcześliwa . Marco będzie ci mówił jak bardzo cię kocha , Łukasz i Kuba będą cię wspierać . Bóg ci ich dał. A jesteś dla nich bardzo ważna. Ja to co innego...
-Innego bo co ?
-Widzisz żeby ktoś mnie pocieszał ? Żeby ktoś mnie kochał? Daj spokój...
-Ja cię pocieszam ! Jest dużo dziewczyn które mogłyby cię pokochać , ale ty nie potrafisz zapomnieć o tej suce. Ogarnij się. Jesteś młody , przystojny , zdrowy ,naprawdę chcesz spędzić życie na ławce w parku ?
-Nie wiem co ci powiedzieć , ale dziękuje -uśmiechnął się. -Może naprawdę trzeba zacząć od nowa i nie patrzeć wstecz.
-Człowiek zaczyna żyć gdy przestaje męczyć przeszłość !
-A ty dlaczego jesteś smutna ? Masz jakieś problemy ?
-Zwykła codzienność . Pokłóciłam się z Marco , matka mi umarła , ojciec to chuj , mam problemy z używkami ... ale zawsze może być gorzej .
-Przykro mi . Wracaj do Marco . On na ciebie czeka .
-Nie ... jak wychodziłam nawet na mnie nie popatrzył , już mnie nie kocha ...tym razem przesadziłam .-łzy spływały wolno po jej policzkach.
-Może musicie od siebie odpocząć...
-Ja nie chce odpoczywać , ale ... jak tam wróce , będzie zły . Jest zły. Nie chce żeby się denerwował przeze mnie. Może tak będzie lepiej.
-Chodź pójdziemy do mnie . Tu jest za zimno.-wstał z ławki.
-Dla wszystkich jestem problemem ...nie chce ci robić problemu.
-Nie pieprz i wstawaj idziemy do mnie i napijemy się gorącej czekolady . Jak byłem mały to zawsze poprawiała mi humor.
-Jak chcesz...
Udali się do domu Lewego. Wypili czekolade i rozmawiali o swoim życiu i niepewnym jutrze.
Robert powiedział jej że jest dla niego jak idealna siostra . Co bardzo podniosło ją na duchu. Przenocowała u Lewego , a jutro ma zamiar kupić bilet do Londynu i wyjechać na parę dni.
__________________
Mówcie , czy fajne :D
:*
Co znowu ?-zadawał sobie pytanie. Widział ,że chciała mu coś powiedzieć ,ale się wstydziła .Gdy zostali sami w domu Marco postanowił z nią pogadać , nie chcąc aby znowu zamknęła się w sobie.
#Marco.
Słyszałem jej oddech w sypialni. Składała moje koszulki. Weszłem do sypialni ,aby znią porozmawiać.
-Coś jest nie tak ? -zapytałem patrząc jak uśmiecha się do mnie .
-Marco , wszystko jest ... tak .-usiadła na skraju łóżka.
-Co się dzieje ?-patrzyłem jak wychodzi z sypialni.
-Zaraz przyjdę.-zaraz po tych słowach słyszałem tylko stukanie obcasów.
Wyszedłem za nią. Dogoniłem ją w salonie . Złapałem mocno za rękę i popatrzyłem jej w oczy. Dotnąłem jej ust swymi ustami. Wymknęła mi się z rąk . I uśmiechała się do mnie , miała dołki w policzkach . Wyglądała ślicznie.
-Powiesz mi o co chodzi ?- odezwałem się do niej , zatrzęsły mi się ręce. Czułem ,że coś zaraz się spieprzy.
-To nie takie proste , słuchaj ...
Podszedłem do niej , nie chciałem usłyszeć ,ze mnie nie kocha . Pocałowałem jej pełne usta . Ona zaczęła się cofać i drżeć.
-Marco , przestań . -zaprotestowała.-Nie próbuj.
-Ale Daguś , co jest ?
-Mam problem z ... marihuaną. -popatrzyłem na jej sine ręce. -Nie chcę , ale muszę. Nie uzależniłam się , ale ja się po niej lepiej czuje. Wczesniej pomagała ,ale teraz mam jakieś schizy. Gdy spoglądam w twarz Łukasza albo Kuby widzę przed oczami obraz tych typów krórzy mnie zgwałcili... jak patrze na ciebie ... sama nie wiem co widze . Słysze krzyki , trzaski.
-Kurwa mać ! -krzyknąłem po Polsku.- Oddaj torebkę ! Masz tego dużo ?
-trochę...-zobaczyłem jak łza spływa po jej policzku. -nie krzycz.
-Siadaj i nawet się nie odzywaj ! -byłem naprawdę wkurzony. -Gdzie to jest ?!
-Tam -powiedziała cicho i wskazała mi kremową torbę.-Przepraszam...
-Weź , nie mam do ciebie sił.-wyjąłem z torby jakiś woreczek z zawartością THC.
-Ale ja przepraszam ! -zaczęła płakać.
-Chcesz ,żeby było gorzej ?! Naprawdę ci tak źle ?! -podeszłem do niej , ona nie chciała patrzeć mi w oczy. Byłem na nią tak cholernie zły . Jak mogła psuć swoje zdrowie? Była tak samolubna , nie zwracała uwagi na to ,że ją kocham i nie wybaczyłbym sobie gdyby coś jej się stało.
Nie odpowiedziała na moje pytanie , wstała . Nadal nie spojrzała mi w oczy. Wyszła z domu. Nie wiem dlaczego wtedy za nią nie pobiegłem ! Złapałbym ją . Usiadłem jak ostatni frajer na kanapie . Widziałem jej uśmiechniętą twarz , która patrzy na mnie . Nie chciałem żeby wyszła . Chciałem jej powiedzieć ,że jest dla mnie najlepsza mimo tego co się stanie , ale nie mogłem ... to inna siła. Ale gdzie ona jest , gdzie poszła ?!
#Narrator
Dagmara wyszła z domu i pokierowała się w strone parku z nadzieją że ktoś przyjebie jej w twarz , a ona obudzi się z tego koszmaru. Kroczyła siódmą alejką. Kochała tutaj chodzić razem z Marco. W parku nie było wielu osób jedynie mężczyzna siedzący na ławce . Poznała go od razu . Robert Lewandowski. Siedział załamany . Chciała do niego podejść , ale coś jej mówiło ,żeby tego nie robiła . Przemogła wszystkie głosy w głowie i ruszyła ku niemu.
-Przyszłość mnie przeraża .-zaczęła .
-A to ty.-odezwał się , nawet nie spojrzał na jej twarz.-Hej, czemu sama tutaj chodzisz ?
-Życiowe błędy . -odrzekła.-Życie wystawia mnie na wiele prób , przez które nie jestem wstanie przebrnąć.
-Bratnia dusza ?
-Nie wiem . -lekko się uśmiechnęła.-A ty czemu tu siedzisz ?
-Siedze tu bardzo często .-odparł.-Lubię tu przebywać.
-Złamane serce ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo rozdarte.
-Zapomnij.
-Łatwo Ci mówić. To była jedyna osoba która była dla mnie czegoś warta , kochałem ją. Była najważniejsza ...ale .
-Ludzie zawsze odchodzą .
-Wierze w Boga i w miłość aż do śmierci. -oznajmił.
-Nie ma jutra, nie ma Boga ,nie ma nas.
-Nie mów tak ... Zobacz jutro będziesz szcześliwa . Marco będzie ci mówił jak bardzo cię kocha , Łukasz i Kuba będą cię wspierać . Bóg ci ich dał. A jesteś dla nich bardzo ważna. Ja to co innego...
-Innego bo co ?
-Widzisz żeby ktoś mnie pocieszał ? Żeby ktoś mnie kochał? Daj spokój...
-Ja cię pocieszam ! Jest dużo dziewczyn które mogłyby cię pokochać , ale ty nie potrafisz zapomnieć o tej suce. Ogarnij się. Jesteś młody , przystojny , zdrowy ,naprawdę chcesz spędzić życie na ławce w parku ?
-Nie wiem co ci powiedzieć , ale dziękuje -uśmiechnął się. -Może naprawdę trzeba zacząć od nowa i nie patrzeć wstecz.
-Człowiek zaczyna żyć gdy przestaje męczyć przeszłość !
-A ty dlaczego jesteś smutna ? Masz jakieś problemy ?
-Zwykła codzienność . Pokłóciłam się z Marco , matka mi umarła , ojciec to chuj , mam problemy z używkami ... ale zawsze może być gorzej .
-Przykro mi . Wracaj do Marco . On na ciebie czeka .
-Nie ... jak wychodziłam nawet na mnie nie popatrzył , już mnie nie kocha ...tym razem przesadziłam .-łzy spływały wolno po jej policzkach.
-Może musicie od siebie odpocząć...
-Ja nie chce odpoczywać , ale ... jak tam wróce , będzie zły . Jest zły. Nie chce żeby się denerwował przeze mnie. Może tak będzie lepiej.
-Chodź pójdziemy do mnie . Tu jest za zimno.-wstał z ławki.
-Dla wszystkich jestem problemem ...nie chce ci robić problemu.
-Nie pieprz i wstawaj idziemy do mnie i napijemy się gorącej czekolady . Jak byłem mały to zawsze poprawiała mi humor.
-Jak chcesz...
Udali się do domu Lewego. Wypili czekolade i rozmawiali o swoim życiu i niepewnym jutrze.
Robert powiedział jej że jest dla niego jak idealna siostra . Co bardzo podniosło ją na duchu. Przenocowała u Lewego , a jutro ma zamiar kupić bilet do Londynu i wyjechać na parę dni.
__________________
Mówcie , czy fajne :D
:*
Fajne jak zawsze :D Czekam na kolejny! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Mam nadzieję ,że bohaterka poradzi sobie z tym problemem :D
OdpowiedzUsuńzarąbiste czekam na dalsze rozdziały :)
OdpowiedzUsuń