Rano dziewczyna usłyszała
głosy mężczyzn . Zeszła na dół gdzie zobaczyła Marco , Marcela i Kubę.
Grali w FiFę , co łączyło się z piciem piwa i wrzaskami.
-Czy was powaliło ?-krzyknęła dziewczyna.-Z samego rana mnie budzą!
-O rany , jaka słodka pidżamka .-zaśmiał się Marcel.
-Ha , ha ! –pokazała mu język . –Która godzina ?
-11.24 .-powiedział Marco.-A co tam, kiciusiu ?-zaśmiał się Reus.
-Nie kiciusiuj ! Na uczelnie mam na 13 !
-Ooo, a kto cię zawiezie ?-mówił odstawiając butelkę piwa.
-Autobus , są tu jakieś przystanki ?
-Nie-e wiem .- zaśmiał się Reus. –Mario Cię zawiezie.
-Nie , dzięki. Ja sobie poradzę. –powiedziała i poszła na górę. Grzebała w
swoich ubraniach i w końcu znalazła jakieś rurki i luźną tunikę. Wzięła czarne
szpilki. Zeszła na dół z torbą i pokierowała się do drzwi.
-Mario już jedzie .-uśmiechnął się Marco.
-A prosiłam o to ?
-nie.
-to po co ?
-żeby ci się nic nie stało.
-skąd wiesz ,że akurat z Mario mi się nic nie stanie ?
-no to akurat nawet ja wiem .- odezwał się Kuba.
-a ja nie wiem .
-Oj spokojnie przecież nic ci nie będzie. Jak wrócisz to pojedziemy gdzieś ,ok
?
-Nie przekupuj mnie . –tupnęła obcasem. –Ja akurat dzisiaj idę na szaloną bibkę
z kumpelą.
-Haha , jasne . –parsknął Reus.- Myślisz ,że ci pozwolę samej iść ?
-Tak.
-Nie, więc mogę się czuć zaproszony ?
-No … możesz. –powiedziała .
-No i super , słońce . – podał jej torbę z książkami.-Może chłopcy też pójdą ?
-co to za ‘słońce ‘ , ‘kiciusiu’ ?!- parsknęła śmiechem.-jak muszą … to niech
idą.
-nic ,kiciusiu. –poczochrał jej włosy.
-no weź ,debilu ! układałam je !
-przepraszam , kochanie.-uśmiechnął się i podszedł do kolegów.
W tej chwili przyjechał Mario.
Dagmara wsiadła i pojechali na uczelnie. Trochę rozmawiali.
W szkolę było normalnie . Niektórzy wypytywali ją z kim to takim przyjechała.
Ona unikała tych rozmów. W pewnym momencie podeszły do niej trzy panienki.
Wyglądały mniej więcej jak kobiety lekkich obyczajów.
-hej ty ! –odezwała się jedna blondynka.
-no siema ?
-widziałam że do szkoły cię podwiózł piłkarz Realu Dortmund .
-hahaha, pozdrawiam cię.
-powiedz mu ,że ma u mnie szanse.
-ale ty nie masz u niego.-powiedziała i odeszła.
Do końca zajęć łaziły za nią . Gadały jakieś głupoty. O 16.30 pod uczelnie
przyjechał Mario. Wrócili do domu.
Przed imprezą Dagmara usiadła na stole i
patrzyła na Marco ,który nie umiał upiec naleśników.
-Co ?-powiedział zdezorientowany Reus.
-Niiicc.-zaśmiała się.
-Jak nic , jak coś .-podszedł do niej .
-Śmieszny jesteś.
-Czemu?
-Nie wiem .. po prostu. Marco…?
-Co tam ?
-Czemu jesteś dla mnie taki dobry ? Czemu spełniasz moją każdą zachciankę ?
-Sam nie wiem , namieszałaś mi w głowie .-zaśmiał się.
-A spełnisz jeszcze jedno ?
-jakie ?
-zdejmij koszulkę.
-Ooo dobrze.-zdjął koszulkę i przybliżył się do dziewczyny . Sama nie
protestowała więc piłkarz ją pocałował. Nagle poczuł jak drży.
-Ja ci nic nie zrobię.-pogłaskał ją po policzku.
-Wiem …tylko ja nie wiem czy…
-czy ?-popatrzył jej w oczy.
-Czy coś do mnie czujesz. Czujesz ?!
-Gdybym nie czuł to myślisz ,że byśmy się teraz całowali na stole?-cmokną ją w policzek.
Później już sami odpłynęli w sypialni Marco.
Dagmara tego nie żałowała ,najwyraźniej była zadowolona . Tak samo jak Marco.
Obiecał jej że jutro pojadą do jej mamy . Stęskniła się za nią ,ale nie za ojcem, dlatego przyjdą wtedy jak jego
nie będzie. Miała nadzieje że pogodzi się z matką.
___________
Trochę nudny , przepraszam ale nie miałam pomysłu :>
nie jest wcale nudny, mi się tam podoba ^^
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga! :D
Dziękuuuje *.*
Usuń