niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział II

          Rano mężczyzna nie mógł znaleźć sobie miejsca . O dziesiątej postanowił pojechać po nowo poznaną dziewczynę do szpitala. Nie mógł o niej zapomnieć, kradła mu myśli. Pierwszy raz dziewczyna tak zamąciła mu w głowie . On sam wiedział , że ona się go boi , wiedział ,że jeden nierozważny ruch z jego strony i może już nigdy jej nie zobaczyć. Zostawił jej wczoraj swoją kurtkę . Dzisiaj musiał jechać w znienawidzonej kurtce którą dostał od Caroline – jego byłej dziewczyny , która go zostawiła twierdzą ,że stać ją na kogoś lepszego niż jakiegoś marnego piłkarza. Te słowa go zabolały , bo on ją kochał , była mu bliska .
         Kwadrans później był już na miejscu to znaczy stał pod salą w której była Dagmara.
Piłkarz zobaczył znajomego lekarza.
-Dzień dobry. –przywitał się uprzejmie Reus.
-Dzień dobry .-uśmiechnął się lekarz.-W czym mogę pomóc ?
-Mógłbym zobaczyć się z Dagmarą ? Miałem ją odwieść do domu .
-E..to nie będzie konieczne , po dziewczynę przyjechał ojciec i ją zabrał.-rzekł lekarz .
-Ooo jeny … -zmartwił się Reus.-Mógłbym prosić jej adres ? Pan na pewno ma …
-Wie pan ,że ja nie mogę ? – powiedział smutno doktor.- Ale dam go panu.
Na twarzy piłkarza pojawił się uśmiech . To było dla niego naprawdę ważne . Ta dziewczyna była dla niego ważna . Chciał jej pomagać , patrzeć jak się uśmiecha , wiedzieć ,że uśmiecha się przez niego .
Po 5 minutach Marco wyszedł ze szpitala z ogromnym uśmiechem na twarzy. Udał się do samochodu i pojechał pod adres z kartki otrzymanej od lekarza.
Wychodząc z samochodu zauważył ją  siedzącą na ławce naprzeciwko bloków. Podbiegł do niej . Nadal była ubrana w jego kurtkę.
-Heej , uciekłaś –zaśmiał się piłkarz.
-Hej .-zdziwiła się na jego widok.- Przyszedłeś po kurtkę ?
Zaczęła się rozpinać.
-Głupia jesteś ? – zapytał ironicznie .-Przecież nie przyjechałem po kurtkę , tylko zobaczyć jak się czujesz . Więc jak się czujesz ?
-Źle . –powiedziała krótko.
-Zapomnij o tym … -usiadł koło niej .
-Nie o tym mówię… -zaczęła.-Ojciec wywalił mnie z domu …
-Za co ?! –oburzył się Marco.
-Za … wczoraj . Dla nich nie ma czegoś takiego jak ‘gwałt’ . Mówią ‘sama pewnie chciałaś’ . Oni są bardzo religijni , więc wiesz… teraz nie mam gdzie mieszkać , nie mam żadnych rzeczy … musze iść do jakiejś koleżanki , bo tu nie zamierzam spać.
-Jezus Marjasz .Oni nazywają się rodzicami ?! Chodź idziemy do mnie.-złapał ją za rękę , a ona jej nie zabrała.
-Marcoo.. daj spokój.-powiedziała .
-Nie będziesz tu siedzieć .-krzyknął.- zamarzniesz!
-Nie krzycz .-poprosiła.-tylko nie krzycz…
-Przepraszam , ale …martwię się , rozumiesz ? –zapytał z przepraszającym spojrzeniem.
-Dobra wybaczam .-uśmiechnęła się chyba pierwszy raz od kąt się spotkali.
-Jutro pojedziemy po twoje rzeczy i zobaczą jakiego masz fajnego chłopaka . –powiedział dumnie i otworzył jej drzwi  w samochodzie.
-Chłopaka ?! –zaśmiała się.
-No tak tylko ,żeby byli pod wrażeniem i żeby się wstydzili . – powiedział speszony Reus.
-Okej , a dzisiaj nie możemy iść ?- zapytała z nadzieją w głosie. –Bo nawet pidżamy nie mam …
-Dzisiaj muszę pędzić na trening… A pidżama zawszę się znajdzie .-uśmiechnął się słodko.
-Aa no dobra .-przytaknęła.-Wiedziałam ,że skądś cię znam…
-Hahaha .-zaśmiał się .-Lubisz piłkę ?
-Hmm oglądać nie lubię , ale pokopać zawsze ! chodziłam kiedyś na treningi ,ale ojciec …
-Okej , spoko . A poczekasz na mnie dwie godzinki ? –zapytał kopacz futbolówki.
-Jasne , jak pozwolisz to zrobię ci obiad . –uśmiechnęła się pięknie.
-Jeszcze pytasz ?! –parsknął . –Rób co chcesz , nawet możesz ściany przemalować jak ci się nie będzie kolor podobał .
Dziewczyna wybuchła śmiechem .Ten koleś miał na nią dobry wpływ. Czuła , że może mu zaufać. Mimo to nadal czuła obawy.
          Dom bardzo się jej spodobał , był duży , ładnie urządzony . Panował ciepły nastrój. Jej pokój też był piękny i duży .Marco proponował , aby ona spała w jego sypialni , a on uda się do pokoju dla gości.
Twierdził że w jego pokoju jest wygodniejsze łózko. Dagmara się nie zgodziła.
Gdy Marco był na treningu Daga robiła mu obiad . Zrobiła cos z łososia .
Robiąc te pyszności , zobaczyła przez kuchenne okno czarne BMW które kręciło się koło domu Reusa .Dziewczyna była przerażona, ale nawet nie mogła zadzwonić do Marco bo nie miała jego numeru. Po dwóch godzinach Marco był z powrotem .
-Jestem jakby co .-krzyknął mężczyzna.-Zapomniałem Ci powiedzieć , ale umówiłem się z Mario i Robertem na piwo i FiFke dzisiaj .
-MARCO ! Oni tu byli ! –krzyknęła przerażona . Podbiegła do Marco i się w niego wtuliła.
-Jacy oni ? –powiedział zdziwiony Marco.
-To czarne BMW jeździło koło Twojego domu !
- Spokojnie , może to ktoś inny . –uspakajał dziewczynę. –Po drugie skąd by wiedzieli ,że tu mieszkasz ?
-Ni-Nie wiem ..-wyjąkała.
-A tak po za tym to jest Mario –wskazał na przyjaciela .-A to Robert.-wskazał na wysokiego czarnowłosego Polaka.
Dziewczyna w ogóle ich nie zauważyła .
-Hej , Dagmara .-uśmiechnęła się lekko.
-Hej .-powiedzieli razem.
-Ugotowałam obiad . –powiedziała dumnie .
-Zajebiście ! –krzyknęła cała trójka.
Zjedli razem obiad , a później Marco i jego koledzy zaczęli sączyć piwo i grać .Daga natomiast się uczyła , bo miała jakąś sesje w szkole.
Gdy zeszła na dół zastała rozbawionych mężczyzn. Usiadła niedaleko Marco , ponieważ ona tak naprawdę bała się mężczyzn.
-Kto wygrał ? –zapytała nieśmiało .
-Ten debil . – Mario wskazał na Roberta .
-Nie debil , nie debil ,młody .-uśmiechnął się Lewy .
-Ooo a propo młodości , wiem ,że kobiet się o wiek nie pyta , ale chyba nam powiesz ile masz lat ?- zapytał Mario.
-19 . –uśmiechnęła się do Marco , który cały czas się na nią gapił.
-Ha !Ha ! I kto tu jest młody .- prychnął Mario do Roberta .
-Dobra skończcie to .-przerwał sprzeczkę Reus.
-Ooook … A ja już się będę zbierał , bo jutro jadę z Anią na basen i wiecie .- oznajmił Lewy .
-Too ja też . Jutro wpadnę Marcyśka .-Mario lubił dokuczać Marco.
-Dobra Mariolu .- szybko się odgryzł.- To siema panowie !
Było już późno , postanowili zjeść kolacje . Po spożyciu  posiłku Dagmara chciała się isć umyć , ale nie miała pidżamy .
-Marco pożyczysz mi jakąś bluzkę ? Czy coś ? –zapytała zawstydzona .
- Kupiłem Ci taką słodziaśną pidżamkę .-zaśmiał się i dał jej pidżamę w myszki.
-Oh dzięki –podziękowała i udała się do łazienki.
Po piętnastu minutach wyszła .Udała się do swojego pokoju , usłyszała za sobą tylko
-Słodka jesteś !
-Haa dzięki .-odpowiedziała zadowolona.
            Z samego rana postanowili jechać po rzeczy Dagmary , później mieli jechać razem na trening . A wieczorem Marco chciał zabrać Dagmarę na zakupy .
                O 10.00 byli już pod blokiem rodziców dziewczyny . Młodzi postanowili udawać ,że są parą , aby jeszcze bardziej wkurzyć ojca i matkę Dagmary. Weszli do klatki i udali się na 3 piętro .
-Hahah , ale będzie śmiesznie .-zaśmiała się pod nosem Daga.
-Owszem , już ja się o to postaram .- powiedział równie uśmiechnięty Reus.
Niestety nie było tak śmiesznie jak im się wydawało .
Dziewczyna zapukała do drzwi. Otworzyła matka . Zobaczyła uśmiechniętą córkę ze sławnym przystojnym piłkarzem
-Ja tylko po swoje rzeczy , nie musicie mnie oglądać.-powiedziała sucho , po czym weszła do mieszkania. Szła z Marco za rękę.
-Już się pocieszyłaś ? –zapytała chamsko matka.
W Reusie się zagotowało ze złości . Podobnie było u Dagmary.
Dziewczyna zdjęła kurtkę . Ubrana była w przeźroczystą koszulę , z kołnierzykiem w ćwieki.
Poszli razem z Marco pakować ubrania i wszystko inne. Przy wyjściu chciała jeszcze wyśmiać ojca. Dagmara i Marco udali się więc do salonu. Marco przytulił Dagę.
-A więc żegnajcie ! –rzekła głośno lecz sucho.-Mam nadzieję że się już nie spotkamy.
-Patrz co za nasienie piekielne! –wrzasnął ojciec. – Jak śmiesz ty nieudacznico !
- Jesteście śmieszni ! –mówiła już prawie przez łzy.
-Chłopie nie zadawaj się z nią . –zwrócił się ojciec do Marco. –Zaraz się puści z kimś ta mała dziwka .
Marco nie wytrzymał już tego wszystkiego , jak rodzony ojciec może tak powiedzieć na własną córkę ?!
Mężczyzna podbiegł do starszego i oddał jeden cios prosto w twarz .
Później odszedł i zwrócił się do matki Dagi
-Nie wiedziałem ,że istnieją tacy ludzie na świecie … żeby matka … ojciec ? Wstydźcie się ! Jesteście żałośni!
Reus wziął rzeczy Dagmary i razem opuścili mieszkanie trzepiąc drzwiami.
Dagmara płakała .Marco powiedział jej kilka słów dla otuchy . Dziewczyna o
d razu się uśmiechnęła.
___________

Tarnoś :** Jak macie jakieś pytania to piszcie śmiało na gg 31968609 :))

2 komentarze:

  1. Co za sukinsyn z tego ojca , dobrze , że Marco go uderzył .
    Fajny blog :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ughhh.. nie lubię tego ojca.. -.-
    Świetne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń