Dagmara wstała przed Marco
,więc wzięła prysznic, ubrała się
,umalowała a on jeszcze spał.
Postanowiła zrobić śniadanie. Postawiła na stole kanapki , a sama usiadła z książką
i kawą.
W końcu ujrzała zaspanego pilarza , który z chodzi ze schodów.
-Witaj , kiciusiu.-uśmiechnął się do dziewczyny.
-Hej , śpiochu.
-Co ty od samego rana się uczysz ?- podszedł i pocałował dziewczynę w czoło.
-Tak , w czwartek mam ważne zaliczenia. -wzięła łyk kawy.
-Ale dzisiaj nie masz zajęć ?
-Niee .
-To bosko . -usiadł na przeciwko dziewczyny.-pójdziemy gdzieś.
-Tylko ,że ja muszę się uczyć. A ja tej cholernej matematyki nie rozumiem.
-Poczekaj , profesor Marco ci wytłumaczy , pokarz to .-zabrał jej książkę.
-Aa tu masz relacje w zbiorze X czyli teraz musisz wiedzieć że jest zwrotna jeżeli masz xRx , itd. -rozpisał
wszystko na kartce a później pokazał Dagmarze.
-OMG , skąd ty to wiesz ?! -wytrzeszczyła oczy.
-Też chodziłem do szkoły .-zaśmiał się i odłożył książkę na bok.
-Kujoooon .-poczochrała mężczyznę po włosach.
-Dobra idę się ogarnąć i pojedziemy do twojej mamusi za trzy grosze ...
-Dobra . Tylko szybko.
Marco po kilkunastu minutach był gotowy
. Założył seksowną koszule i podarte jeansy. Dagmara także wyglądała bardzo
ponętnie. Miała na sobie czarne świecące obcisłe leginsy ; długą ,luźną szarawą
tunikę z długim rękawem ; arafatkę koloru tuniki ; ciemną małą torebeczkę ;
brązowy zegarek i brązowe szpilki 'z pazurem'.
-Mówiłem Ci ,że wyglądasz pięknie ?- powiedział zadowolony Reus.
-Nie , ale dziękuje .-zarumieniła się .
-Proszę.-dał jej buziaka w policzek.-Chodźmy .
Po piętnastu minutach byli pod blokiem rodziców dziewczyny. Nie miała ochoty
tam iść , ale nie chciała być pokłócona z najbliższą rodziną. Miała nadzieje
,że Marco ją rozumie.
# Dagmara
Razem z Marco byliśmy pod
drzwiami mojej mamy . Ojca nie biorę pod uwagę. To on zjebał mi życie . To jego
o wszystko obwiniam i nie mam sobie tego za złe . Dzięki Marco , czuję się
lepiej , czuje że ktoś mnie szanuje i ... czuję się ważna . Bałam się ,że jak
tam wejdę to matka od razu mnie wyrzuci . Ja nie chce się z nią kłócić , w
końcu to moja rodzicielka , kobieta która dała mi życie . Ona nie była taka
najgorsza. Była lepsza od ojca w każdym centymetrze.
Z zamyślenia wyrwał mnie mój przyjaciel .
-Dzwoń tym dzwonkiem .-rzekł do mnie. Widziałam ,że również jest trochę
zdenerwowany.
-Już.-zadzwoniłam , wiedziałam ,że muszę to zrobić .
Otworzyła nam moja mama , na mój widok , jakby się uśmiechnęła . Nie wyglądała
jakby chciała mnie wyrzucić . Chyba tak jak ja chciała pogadać.
-Dagmara ! -zawołała w końcu. Po czym przytuliła mnie z całych sił.
-Mamoo ! -krzyknęłam .-Dusisz !
-Przepraszam , wejdźcie .-otwarła szeroko drzwi.
Weszliśmy razem do mojego dawnego domu. Nie byłam tam już może od tygodnia.
-Zrobię wam herbatkę , kanapki , co chcecie jeść ? -pytała nas podniecona mama.
-Jedliśmy śniadanie , ale herbatę możesz zrobić.-oznajmiłam jej.-To znaczy on
jadł , mi się nie chciało , więc masz coś takiego jak
czekoladki ?
-Ty nie jadłaś śniadania ?! -poruszył się mój kompan.
-Niee .-zaśmiałam się .- Nie miałam ochoty jeść .
-Ale kochanie , musisz jeść.-zmartwiła się mamusia .
-Dobra , dobra . -przytaknęłam .-Mamo , przepraszam za to wszystko , nie chce
się z tobą kłócić...
-Ale Daguś , to ja przepraszam ! -usiadła w fotelu.-Jak mogłam pozwolić na to
... wybacz mi ... wróć do domu !
-Tobie wybaczam , ale nie myśl ,że ojciec coś dla mnie znaczy. Nie mam ochoty o
nim gadać . I nie, nie wróce do domu , a po za tym on mi nie pozwoli.
-W sumie masz racje , pewnie znowu by się kłócił ... nie ma sensu...
-No właśnie , po za tym Dagmara się świetnie czuje u mnie . Ja mam duży dom,
więc jakbym jej przeszkadzał to możemy się tam nawet nie widywać . Do szkoły też ma blisko , na pieszo nie
chodzi , więc niech pani się nie martwi o córkę , ja nad wszystkim panuje.
-bronił się Marco.-Jak będzie trzeba to założę jeszcze z pięć alarmów.
-Dziękuje panu , że pan pilnuje mojej córki . Pana też przepraszam za to
zamieszanie...|
-Niech pani mnie nie przeprasza tylko porozmawia z mężem , bo TO JEGO
zachowanie jest skandaliczne .-wyjaśnił Reus.
Boże , jak dobrze , że mama mi wybaczyła i nawet mnie przeprosiła. Taka jestem
szczęśliwa , chciałabym z nią utrzymywać kontakt na co dzień.
-Mamoo .-chyba przerwałam im pogawędkę. -Przyjedź do mnie , jutro. Mam wolne.
-No dobrze . A pan nie ma nic przeciwko ?-zwróciła się do mojego Reusa.
-No skądże ! -uśmiechnął się .-Będę szczęśliwy jak pani nas odwiedzi. Tzn mnie
pewnie nie będzie , więc będę zadowolony ,z tego że Daga nie będzie sama
siedzieć.
-To dobrze .-mama zabrała puste szklanki po herbacie.-Zapiszcie mi adres.
Marco chyba polubił moją mamę . Zapisał jej adres . Rozmawialiśmy z moją
rodzicielką jeszcze niezłą godzinę . Przy okazji nakarmiła nas obiadem ,
napoiła dwoma litrami soku malinowego i dopchała nas ciastkami i czekoladkami.
-Słuchaj mamo , my musimy iść , bo ojciec zaraz wróci .-wstałam z kanapy.
-Tak tak , masz racje .-za mną zerwał się Reus.
-Oj , dobrze . -zmartwiła się mama.-To do jutra kochani !
-Do jutra , mamo .-przytuliłam ją .
-Do widzenia .-rzekł mój towarzysz.
Wyszliśmy z doskonałymi humorami . W klatce schodowej minęliśmy moją głupią
sąsiadkę , która nawet nie odpowiedziała mi na ''dzień dobry'' . Ona świetnie
dogadywała się z ojcem byli tak zwanymi ''przyjaciółmi''. Była tak samo podła
jak on. Przed wejściem do bloku niestety
natrafiliśmy na mojego ojca. Nic mu nie powiedziałam , jedynie uśmiechnęłam się
cwaniacko. Marco nawet na niego nie popatrzył.
-Co za palant !- powiedziałam rozbawiona ojcem.
-Daj spokój , nie psuj mi humoru. -powiedział sucho Reus.
-Co ty taki oschły ?
-Nie wiem , nie chciałem go widzieć.
-Dobra , ja też , ale nie wyżywam się na tobie za to .-powiedziałam obrażonym
głosem.
-Przecież się nie wyżywam , po prostu ten gość mnie wkurza ,
przepraszam.-zwrócił się do mnie po czym chwycił moją dłoń.
-No dobra , wybaczam .-dałam mu buziaczka w nos.
Wsiedliśmy razem do samochodu i pojechaliśmy prosto do domu. Byłam tym bardzo
zmęczona , chciałam odpocząć. Zaproponowałam oglądanie meczu , a Marco jak to
Marco się zgodził . Zdjął tą swoją boską koszulę i przyniósł dwa piwa. Położyliśmy
się na kanapie i zaczęliśmy oglądać mecz Chelsea Londyn - Manchester United. Ja
kibicowałam The Blues , a Reus Czerwonym Diabłom . Troszkę się posprzeczaliśmy
, ale tylko dla żartów. Przytuliłam się do jego nagiego ciała i tak zasnęłam.
____________________
A więc proszę :)
Miłego dnia !
wchodźcie na drugiego bloga :
http://bvb-nastolatka.blogspot.com/
super, super i jeszcze raz super :D Lubię to!
OdpowiedzUsuńDobrze że się pogodziła z matką *.*
Świetne ... ;D
OdpowiedzUsuń