niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział IX


Lipiec 2012 roku.
Dagmara ostatnimi czasy stała się otwartą i ufną dziewczyną .Wiecznie uśmiechniętą i chętną do rozmowy. Z Marco żyło jej się dobrze . Mimo iż dzisiaj miał odbyć się pogrzeb jej matki Dagmara czuła się dobrze. Wszystko zrozumiała .Marco i Kuba ją wspierali. Ojciec wiele razy ją nachodził z pretensjami. Ona go olewała i dzwoniła po chłopaków, aby go wygonili. W szkole miała dobre oceny .
         Z samego rana Dagmara wzięła chłodny prysznic. Wyszła po 15 minutach i zaczęła się zbierać na tą przykrą uroczystość.
-Marco! -krzyknęła z garderoby.-Mamy 30 minut , a ty kurde się obijasz.
-No już przecież jestem gotowy.
-A fatk.-uśmiechnęła się.-Daj mi moje buty , te czarne wysokie.
-Proszę.-podał dziewczynie piękne szpilki.-Jak się czujesz ?
-Dobrze. -odparła.-Jestem szczęśliwa.I niech tak zostanie.
-Okej wychodzimy ?
-Tak.
Na uroczystkości było drentwo i smutno. Dziewczyna spotkała swoją rodzinę z Polski. Dowiedziała się ,że jej ciotka przeprowadza się do Niemiec . Około 50 km od Dortmundu.
Cały dzień minął w dziwnej ciszy.
      Następnego dnia na dziewczyne czekała miła niespodzianka.
-Wstawaj ! Dagusia! -krzyczał Marco.
-Po co ? rano jest.
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Ehem. Wstaje.
Dziewczyna ogarnęła się w godzinę. Zeszła na dół i zobaczyła uśmiechniętego chłopaka.
-Co jest ?
-Pamiętasz jak mówiłaś ,że chcesz jechać w polskie góry ?
-No i ? -nie wiedziała o co chodzi .
-Jedziemy w Tatry ! -pokazał jakiś bilecik.
-Coooo?! -uśmiechnęła się i zaczęła skakać.-Nie sądziłam ,że zechcesz pojechać w ta banalne miejsce.
-Może to nie Hawaje , ale jeżeli tobie się tam podoba to mi także.
-Kochany jesteś.-pocałowała ukochanego w policzek.-A kiedy jedziemy ?
-Jak to kiedy ? DZISIAJ !
-Czy ty zwariowałeś? nie jestem spakowana ...
-To druga niespodzianka. -uśmiechnął się przebiegle.-Pójdziemy na mega zakupy !  Wymienisz sobie całą garderobę!
-OMG ! Rozpieszczasz mnie.
-Wiem .-zaśmiał się i przytulił dziewczynę.-Z nami jedzie Kuba z Agatą , Łukasz z Ewką i Mario żeby podrywać Polki.
-Super ! Będzie zajebiście!
Dziewczyna zabrała ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy tak jak Marco i ruszyli na lotnisko , gdzie miała czekać reszta.  Samolot miał wylądować  na lotnisku w Pyrzowicach . Załatwili sobie transport do hotelu w postaci dwóch taksówek. W samolocie Mario musiał siedzieć obok starej babci Polki , która karmiła go cukierkami . Ku jego zdziwieniu mówiła po angielsku , niemiecku i francusku. Na koniec lotu wymienili się numerami w razie jakby co.
Przyjaciele się  z niego śmiali. A on mówił ,że to jego nowa babcia i podobno ma boską wnuczkę.
-Oj Mario , widzę ,że już poderwałeś Polkę.-zaśmiał się Łukasz.-Trochę starsza , ale to chyba nie jest problem.
-Daj spokój ,ona jest super. -wypierał się Mario.-Zazdrościsz ,że nikt nie daje ci cukierków.
-Ja mam swojego  cukiereczka .-pocałował swoją żonę .
-Super.
-Dobra cicho . -uspokoił ich Kuba.-Patrzcie nasze taksówki.
-My jedziemy z Łukaszem i Ewą.-krzyknęła Agata.-Bo ja nie wytrzymam z takimi świrami...
-Łukasz jedzie z nimi.-rzekła Ewa.- Obiecałam mu ...
-Zdrajca !- wrzasnął Kuba.-z kobietami samymi będę jechał , nawet sobie z nikim nie pogadam.
-To może ... jedziemy Pks'em Reus ? -zapytała roześmiana Dagmara.
-Pks ?
-Autobus...
-Wiesz ile to kilometrów ?
-No i co, będzie zajebiście.
-No nie wiem …A co wy o tym myślicie ?
-Dobry pomysł , będzie wesoło. –zaśmiał się Kuba.
-To ja podziękuje taksówkarzom i dam trochę kasy ,żeby się nie pluli.-oświadczył Łukasz.
-Dawno nie jechałam autobusem .-rzuciła Ewa.
Przyjaciele poszli na najbliższy przystanek . Sprawdzili rozkład i dowiedzieli się ,że za 5 minut będzie autobus do Katowic. Chwilę później byli w autobusie i zajęli miejsca. Po 30 minutach byli w Katowicach na dworcu. Mario oglądał się za dupami , a Dagmara uczyła Marco podstawowych zwrotów po Polsku.
Pozostało im czekać do 20 na autobus do Zakopanego.
-Jejka , jeszcze półtora godziny .-narzekał  Mario.
-Weź patrz na laski i siedź cicho.-skarciła go Agata.
-A ile kilometrów nam zostało ?
-około 150 km . Mało autobusem parę godzin i gites. –powiedziała Dagmara.
-Czyli zajedziemy w środku nocy ?-dalej narzekał Mario.
-Tak. –uśmiechnęła się Dagmara.
O wyznaczonej godzinie podjechał autobus do Zakopanego. Był pusty . Może jakieś dwie osoby siedziały na przodzie. Kuba kupił 7 biletów i  zajęli miejsca. Marco z Dagą , Mario sam przed wcześniej wymienioną parą,  Kuba z Łukaszem ,a Agata z Ewą. Autobus dojechał do celu w 3 i pół godziny. Na szczęście ich hotel był całodobowy. O 24 weszli do swoich pokoi. Hotel był naprawdę luksusowy.
     Świeże powietrze , góry , przyjaciele, Marco – dzięki temu Dagmara była teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Mimo iż nie przepadała za Agatą i Ewą. Lubiła je ale nie były dla niej jak siostry. To Kuba, Łukasz i Mario byli jej przyjaciółmi . A Marco to chłopak który skradł jej serce.
     Wszyscy byli bardzo zmęczeni i zasnęli momentalnie. Oczywiście z uśmiechami na twarzy.

________________________________
Chciałam trochę dać im odpocząć od problemów , ale jeszcze tu namieszam xD
Dziękuje za każdy komentarz ! Każdy jest dla mnie ważny i motywuje .

3 komentarze:

  1. Spotkać w PKSie Marco, Mario, Kubę i Łukasza <3
    świetny ! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezłe, niezłe czekam na więcej :D Mario podrywajacy Polki :D Zajebisty tekst! :D
    Zapraszam do mnie:
    http://boiskowiprzyjacile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na mój nowy blog :) http://marco-kamila-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń