środa, 30 stycznia 2013

Rozdział XII


                   Po raz kolejny jej się udało. Postanowła ,że teraz będzie normalna i postara się nie krzyżować nikomu planów. Przede wszystkim sobie. Marco bardzo ją kochał. Codziennie kwiaty , drogie prezenty i romantyczne kolacje . Jej zupełnie to nie przeszkadzało , ale także nie liczłya na to . Nie sądziła ,że w ogóle zasługuje na tak drogie prezenty. Chciała tylko ,aby był przy niej i kochał ją całym swoim sercem. Dagmara uświadamiała sobie ,że Marco robi jedno i drugie.  Kiedyś omijała mężczyzn szerokim łukiem twierdząc ,że to najgorsze zło świata. Chciała ich wszytkich wkastrować i zakopać. Teraz nie wyobraża sobie życia bez kochającego chłopaka przy boku oraz przyjaciół , którzy zawsze podniosą na duchu , pomogą.
                  Dzisiaj miała iść na ten obiecany trening . Nie była na wscześniejszych , ponieważ była słaba i szybko się męczyła. Marco zabraniał jej wychodzić z domu , ponieważ bał się , że zasłabnie .
                 O dwunastej do domu Reusa przyjechał Mario , który miał ich zabrać na stadion. Dagmara założyła swoją ukochaną sukienkę , którą dostała od Marco z okazji ...bezokazyjnie.
Cała trójka na czas stawiła się na trening. Klopp pozwolił ,aby Daga z nimi ćwiczyła. Lubiła biegać z nimi po boisku. Wygłupiali się , śmiali , dokuczali sobie nawzajem. Lubiła to. Przebrała się w strój Marco. Założyła jego korki i cała drużyna wraz z Dagmarą poszła na murawę. Na trybunach siedziały dziewczyny Matsa , , Marcela i Ilkaya. Patrzyły się na Dagę z pod byka.
-No dobrze !- zaczął trener.-Z racji tego , iż dzisiaj ćwiczy z nami dama, zaczniemy od ćwiczeń na boisku , a dopiero potem pójdziecie na siłownie .
-Trzeba na tą siłownie ?-zapytał błądzący w swoich myślach Marcel.-prosimy !
-No dobrze , taki prezent ode mnie.-zaśmiał się Jurgen.-Kończymy wcześniej . Dobra , zaczynajmy trening !
                  Zaczeli biegać , tak na rozgrzewkę . Dagmara odpuściła sobie bieganie , sama bała się ,że może jej się zrobić słabo. Chłopcy cały czas przyglądali się dziewczynie. Patrzyli na to jak skacze , biega , przewraca się , śmieje razem z nimi.
-Ei chłopaki , może na każdy trening będę zapraszał Dagmarę , bo widzę ,że przy niej jesteście bardziej chętni do pracy .-zaśmiał się trener.
-Taaaaaak.-rozległ się głos.
-Nie , nie , nie.-wszyscy usłyszeli głos Marco.-Będę zazdrosny .
-A po za tym to mam anemie i nie mogę za bardzo...- dokończyła Daga.
-Szkoda ! Przychodź popatrzeć.-powiedział Marcel.
-Dobra.-uśmiechnęła się. -Ale jak ich nie będzie ...-popatrzyła na kobiety na trybunach.
-Czemu ?
-Nie lubią mnie .-odparła.-Nawet gadać nie chcą.
-Przepraszam ...-zająkał się Marcej , a później przytaknęli pokoleji pozostali piłkarze.
-Nie macie za co , nie każdy musi mnie lubić... niestety one nie lubią.
-Dobra , koniec przymulasów! -krzyknął nagle Robert.- Mario oddawaj korka !- zdjął but z nogi siedzącego kolegi.-Łapcie ! -rzucił do przyjaciół.
W tym momencie zaczęła się niesamowita bieganina . Mario biegał w jednym korku i skarpetce. Krzycząc i śmiejąc się nazmianę. Postanowił wziąć zakładnika którym miała być Dagmara. Złapał ją za obie ręce i przytrzymał.
-Oddawać but , bo inaczej załaskotam ją na śmierć ! -niepowstrzymał śmiechu.
-Nieeee , ratunku !- udawała przerażoną.- Marco ratuj !
-Już biegnę kochanie ! -zaczął biec w stronę ukochanej.
-Jeszcze jeden krok i zacznę łaskotki.-zagroził Gotze.-Dajcie but .
Nie spostrzegł ,że za plecami skradają się do niego Felipe i Łukasz. Rzucili się na chłopaka i wyrwali  Dagmarę z rąk 'porywacza'.
-Mój wybawco ! -rzuciła się  w ramiona Reusa.
-On ? My cię wyswobodziliśmy .-oburzył się Santana.
-A tam .-Marco pocałował swoją dziewczynę.
-Wy tak zawsze ?-zapytała roześmiana Daga .
-Tak .-powiedział krótko i zwięźle Brazylijczyk.
-Super. -rzekła.-Idziemy na ciastko ? Takie dobre ... szarlotkę , albo sernik. -mówiła jak malutka dziecinka.
-Ciastko ? -zaśmiał się Kevin.-Myślałem o piwie ale może być i ciastko.
-Kevin ?!- wrzasnął trener .-O czym myślałeś ?
-o kinie ... myślałem o kinie...
-Idziemy do kawiarni ... całym stadem .-zmienił temat Robert
-Tak. -rzucił Marco.-Idziemy ...ale ja chce ... sam nie wiem, zobaczę.
-A co z waszymi ukochanymi ?-zapytała z ironią Dagmara.
-Poczekajcie ja je wygonie do domu a wy idźcie do szatni i stamtąd nie wychodźcie.-powiedział Ilkay.
-Dobra panienki idźcie mi stąd-wypędził z murawy trener.
Wszyscy pomaszerowali pod prysznic . Potem się przebrali i powędrowali ku kawiarni.
Kiedy byli na miejscu zajęli miejsca  w lokalu i wybrali deser. Dzisiaj stawiał wracający do życia Robert.
-Pamiętam jak razem z moim kolegą uciekliśmy ze szkoły na ciastka .-wspominała Daga.-Potem rzygałam ,bo zjedliśmy ze cztery … mama myślała ,że się wódki napiłam.
-Kolega hmm ?-przyczepił się Marco.
-No.. w sumie najlepszy przyjaciel. Zawsze gadaliśmy o swoich problemach… chciał popełniać samobójstwo chociaż w domu miał super sytuacje…
-Boże … ty to masz porąbanych przyjaciół –stwierdził siedzący obok Łukasz.
-Nie prawda ! On był super!
-Przyjaciel hmmm ? –ciągnął Reus.
-Tak !
-A mam być zazdrosny ?
-Taa ostatni raz go widziałam jak miałam 14 lat. Daj spokój.
-Okej .-pocałował ją w policzek.
-Nie miałaś przyjaciółek ?-zapytał zdziwiony Marcel.
-Miałam . Okazały się fałszywymi… sukami. W twarz przyjaciele za plecami skurwiele … wiecie o co kaman.
-No dobra … to ciastko jest okropne .-podsumował Kuba.-Nudno tu .
-Poczekaj .-powiedziała Dagmara ściągając buty.-Trzymaj, kotku.-podała szpilki Marco.
Dziewczyna stanęła na krześle i zaczęła się śmiać. Stopniowo weszła na stolik. Nogami zrzuciła talerzyki i zaczęła tańczyć.
-Chodź Reusy ! –wyciągnęła dłoń do chłopaka.
Chłopak wszedł na stół i razem zaczęli tańczyć. Pozostali piłkarze patrzyli na nich z zaszokowaniem. Ich kobiety nigdy by do czegoś takiego się nie posunęły.  Do pomieszczenia w którym bawili się piłkarze wszedł oburzony szef lokalu i zaczął wyganiać gości.  Dagmara nawet nie zdążyła założyć butów , i biegła na boso. Marco musiał zostać i zapłacić za szkody które wyrządzili. Reszta wybiegła przed budynek
-Co zrobiłaś z Dagmarą i gdzie ona jest ?!- zapytał roześmiany Piszczek.
-Zjadłam .-ucięła rozmowę.-Zimno mi w nogi .
-Pójdę ci po buty.- rzekł Felipe. –Zanim tamten baran zapłaci to…
-Nie mów tak na niego !-szturchnęła Santane.-Ale po buty iść możesz.
Nie zdążył , bo w tej chwili z lokalu wyszedł Marco z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Buty ! – przypomniała Daga.
-Upsss… zapomniałem o nich …
-No to wróć się.
-Ale oni mnie tu nie wpuszczą już …-zaśmiał się.-Ogólnie każdy z nas tutaj obecnych ma zakaz wstępu do tej kawiarni.
-Eee i tak tu wszystko okropnie smakuje …-stwierdził Kuba.
-Hallo ! Nie mam butów !- upominała się dziewczyna.-Nie mam zamiaru tak iść.
-Wezmę  Cię na ręce .-powiedział Marco.
-Jaaasne .-popukała mu do głowy.-Nie uniesiesz mnie.
Wszyscy piłkarze popatrzyli na siebie i zaczęli się śmiać.
-Ciebie ? Takiego chucherka ?-zapytał Kuba .
Marco podszedł do dziewczyny i wziął ją na ręce . Było jej wygodnie.
-Zaniosę cię , ale masz tak jeszcze raz zatańczyć .-pocałował ją w nos.
-Pomyślę nad tym…
-Proszę !
-Zobaczymy .-droczyła się z chłopakiem.
-Jesteście świadomi tego ,że  jutro w gazetach będą nasze zdjęcia ? –Robert przerwał maślaną rozmowę Dagmary i Marco.
-Tak .-uśmiechnął się Marcel.-Przecież nic nie robiliśmy …
-No właśnie , tylko patrzyliśmy jak para zakochanych tańczy na stole w kawiarni … -odezwał się Łukasz.
-Nasze dziewczyny nas zabiją …
-MNIE , mnie zabiją.-Dagmara rzekła rozbawiona słodkimi słówkami Marco.
Tego wszystkiego było już za dużo i rozbawieni piłkarze postanowili się rozejść , ale umówili się na kolejny wypad tym razem na dyskotekę . Żonaci chłopcy postanowili iść z żonami ,  które naprawdę kochali ,a Ci który mieli dziewczyny postanowili iść sami , oczywiście Marco miał dziewczynę ,ale to co innego. Z Dagmarą mogli normalnie rozmawiać , a nie tak jak z partnerkami innych Borussen.
-Idziecie na tą dyskotekę , bo chcecie podrywać panienki ?-zapytał na pożegnanie Łukasz.
-Dokładnie !- podsumował  Mario , a inni mu przytaknęli .
Zachowywali się jakby ich wybranki już nic dla nich nie znaczyły. Jakby przestali je kochać . Oczywiście Kuba , Łukasz i Sebastian byli wierni swoim żoną i nigdy by ich nie zdradzili. To się nazywa prawdziwa miłość.
    Kiedy Reus wraz z dziewczyną wrócili do domu postanowili zrobić razem kolacje. Kucharz Marco przygotowywał owoce , a Dagmara zawzięcie szukała bitej śmietany. Tak naprawdę to Marco zrobił sam cały posiłek.
-Człowieku jaki ty masz tu burdel ! –powiedziała zrezygnowana dziewczyna.-Jutro tu sprzątam.
-A czego szukasz ?
-Bitej śmietany …
-Hmm-uśmiechnął się .-A sprawdzałaś może w LODÓWCE ?!
-Aaaa jaka jestem głupia !
-Niee , po prostu bardzo roztrzepana.
-Dzięki.-uśmiechnęła się .
Chwilę później oboje jedni ‘kolacje’ w postaci sałatki owocowej . Marco zapamiętał sobie słowa lekarza i karmił Dagmarę jedynie zdrowymi rzeczami.
-A teraz bita śmietana !- zawołała zadowolona dziewczyna i wycisnęła zawartość na swój dekolt.
-Tak chcesz się bawić ? – przysuną się do niej i zaczął całować jej szyję, a później całował coraz niżej .       
Ona zaczęła ściągać jego koszulkę. On był zajęty rozpinaniem jej sukienki. Prawie nadzy (nadal się całując) udali się do sypialni. Tam spędzili namiętne chwile. Nie spali pół nocy , ale ,żadne z nich tego nie żałowało.
____________________
Tutaj widzimy Dagmarę w innym świetle , ale co tam ! :D
Chciałam ,żeby było troszkę przyjemniej.

5 komentarzy:

  1. Wow ale super rozdział ;D
    Chciałabym zobaczyć Marco jak tańczy na stole xD
    Ale mam marzenia ...hehe : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha ja też mam takie marzenia xd
      Dziękuje :**

      Usuń
  2. Świetne :D
    Kuba jaki smakosz ciastek <33
    Mario biegający w skarpetce po boisku- bezcenne! :D

    OdpowiedzUsuń