sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział VIII


                            Reus i Piszczek spędzili przy Dagmarze całą noc . Biedna zasnęła cała spłakana. Łukaszowi serce się krajało jak na nią patrzył .Marco też nie wyglądał najlepiej. Tak na prawdę Dagmara zasnęła w jego ramionach . Bezbronna jak mała dziewczynka mająca schronienie jedynie w jego objęciach. Obudziła się przemęczona bez nadzieji na lepsze jutro. Nie płakała.
-Dlaczego ja mam takiego pecha ? Dlaczego zawsze ja ?-zadawała pytania Łukaszowi.
-Bóg Ci to wynagrodzi .
-Nie ma Boga ! Miał już wiele mi wynagrodzić ! Jest tylko gorzej... Myślałam ,że minie wszystko co jest złe ,lecz mam dosyć iść bez planów znów od nowa.
-Pieprzysz ! Nie widzisz ,że masz Marco ? On cię kocha ... jak nikogo innego.
-Tylko ,że Marco kiedyś odejdzie ...i zostane sama.
-Skąd wiesz ,ze odejdzie ?
-Ludzie zawsze odchodzą .
-On nie .-westchnął .-My też nie !
-Obyś miał racje , bo inaczej zostane bez dachu nad głową. Nic już nie mam.
W tej chwili do pokoju wszedł Marco , smutny i rozdarty emocjonalnie.
-Uśmiechnij się , tak lubię jak się uśmiechasz.-poprosiła Daga.
-Lepiej już ?-wymusił uśmiech.
-Tak , można powiedzieć ,że czuję się dobrze .
-To super . -odparł.-Chcesz się zobaczyć z matką ?
-Nie ! -krzyknęła.-Nie psuj mi humoru , proszę.
-Dobrze , ale pamiętaj ,że  masz mało czasu.
-Wiem co robię.
-Nie obwiniaj jej o to. Nie obwiniaj jej !
-Nie obwiniam jej ! Nie chce widzieć , osób , które z dnia na dzień pieprzą mi życie...
-Obwiniasz ją , dziewczyno doceń te ostatnie chwile , pędź do niej i spędzaj je z nią .
-Pieprz się ! I ty też ! -krzyknęła i wybiegła z domu.  Pogiebła do parku , wiedziała ,ze to nie najlepsze miejce , ale chciała się wyciszyć. Miała to gdzieś , mogli ją zgwałcić zabić i zakopać i tak najgorsze w jej życiu już się wydarzyło. Usiadła na ławce ale nie płakała . Wbiła wzrok w ziemię.  Nie miała ochoty z nikim gadać ani nikogo widzieć , chciała jedynie pobyć sama i wszystko poukładać. Naglę poczuła kogoś oddech blisko jej . Nie odrywała wzroku od ziemi , nie obchodziłą ją kto się do niej przysiadł. W końcu odwróciła się i ujrzała ciemnowłosego polaka. Robert siedział niedaleko niej i patrzył w dal.
-To ty ...-zaczęła.-Myślałam ,ze jakiś zboczeniec.
-Eh , spoko .-nie spojrzał na nią.- mam tak samo jak ty ... kochałem tą kobiete , a ona mi wpierdoliła w twarz. Nawet nie wiesz jak bolą przykre słowa od kobiety którą kochasz...
-Masz racje nie wiem .-wstała z ławki.
-Gdzie idziesz ?
-Muszę przeprosić Marco , dziękuje .-odeszła od polaka.- Przepraszam !
-każdy ode mnie ucieka ...-mruknął cicho.
Dagmara wiedziała ,że mogła stracić teraz naprawdę wszystko . Przecież Marco mógł się na nią obrazić i nie chcieć rozmawiać. Niepewnie weszła do domu. Zdjęła buty i weszła do salonu . Zobaczyła Marco i Kubę który nerwowo spoglądał w okno.
-Marco , przepraszam , ja ... nie chciałam żeby tak wyszło .
-Spokojnie kotuś , siadaj pogadamy .
-Dobrze .-usiadła posłusznie.
-Słuchaj nie możesz obwiniać mamy za to ,że jest chora...-mówił Kuba.
-''Przestań winić wszystkich za to ,że sam błądzisz'' -zacytowała Dagmara.
-Dokładnie tak , słuchaj ja też straciłem rodziców i zagrażało mi w życiu znacznie więcej czynników. Jednak nie . Jestem tu z tobą i jednym z najlepszych piłkarzy Bundesligi , widzisz ? -tłumaczył Błaszczykowski.
-''Będziesz legendą , człowieku''-ponownie użyła cytatu.
-W końcu rozumiesz ?
-Tak . Boże jaka byłam głupia ! Mogłam stracić ostatnie co kocham , czyli Marco .Przepraszam.
-Dobrze , obiecuje ci że nigdy nie odejdę . Zawsze będę koło ciebie !
Rzuciła mu się w ramiona.  Uwielbia jego zapach i siłę z jaką ją przytula . Czuje ,że emanuje miłością. Nigdy nie doznała czegoś takiego.
-Kocham cię. Wiesz jak bardzo ?-zapytał
-Wieeem ! -krzyknęła .-Ale słabo mi . REUS SŁABO MI !
-Jaaa-aa-aa-k ?!
-Nie pieprz tylko dzwoń po karetkę.-wrzasnął Kuba.
Piłkarz zadzwonił po karetkę, chwilę później juz była i zabrała nie przytomną dziewczynę do szpitala.
-Jedziemy za nimi ! -krzyknął Marco .-Co jej może być ?
-Jedziemy ! Skąd mam wiedzieć ? Dowiesz się w szpitalu.
W szpitalu lekarz od razu chciał rozmawiać z Reusem.
-O co chodzi , doktorze ?-zapytał zaniepokojony piłkarz.
-Anemia powróciła , ale to nic strasznego , po prostu nie leczona może być niebezpieczna.
-Czyli ?
-Musi pan karmić dziewczynę warzywami . –zaśmiał się lekarz.-Musi , spać i odpocząć od szkoły i stresujących wydarzeń.
-Aa no okej . Da się zrobić.
-Mogę na pana liczyć ? Nie jest pan rozpieszczonym gnojkiem ? Da pan radę ?
-Jasne ,że dam ! Ta dziewczyna przeżywa koszmar , ja jej pomagam.
-Dziękuje , to dobre dziecko. –odszedł.
Marco wszedł do Sali w której leżała Dagmara. Zobaczył bladziutką , drobną ,bezsilną istotkę , którą kocha. Miała otwarte oczy i patrzyła w okno.
-Chciałabym być takim ptakiem .-odezwała się instynktownie .-Patrz są wolne i szczęśliwe.
-Daj spokój.-powiedział spokojnie Reus . –Jedziemy do domu.
-Nareszcie ! –odetchnęła z ulgą.-Jeść mi się chce.
-Oh , w końcu jest moja słodka ,kochana Dagusia.
-Nawet nie wiesz, jak mi dobrze na duszy . Nie czuje ciężaru.
-Zajebiście , w końcu mówili nam ,że życie ma być usłane różami ,ale róże to kwiaty z kolcami.-zaśmiał się.
-Kocham Cię Reus.
-powtórzysz ?
-Kocham Cię Reus.
-Jak ja dawno czekałem na te słowa! –ucieszył się piłkarz BVB.-Po za tym lubię jak mówisz na mnie Reus.
Po kwadransie byli w drodze do domu.

4 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie ! czekam na kolejny rozdział ! : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Dagmary ... całe życie pod górkę ... ehhh
    czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dagusia :) Świetne czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego ja wcześniej nie znalazłam tego opowiadania ? Jest świetne ; )
    Jeśli masz czas to wpadnij do mnie:
    http://szczescie-zwykle-rozne-barwy-ma.blogspot.com/
    http://zamknieta-w-tobie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń