czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział XIII


Marco wstał wcześnie , bo musiał jechać do sklepu aby kupić coś do jedzenia.  Miał tylko owoce i jakieś jogurty .
Dagmara spała sobie słodko kiedy obudził ją głośny śmiech Marco . Piłkarz wrócił już z zakupami.  Dziewczyna wstała z łóżka i poczłapała do łazienki aby się ubrać i uczesać. Po piętnastu minutach zeszła na dół , gdzie zobaczyła czytającego Marco .
-Hej kotuś -przywitała się .
-Ooo kochanie  patrz co kupiłem -pokazał jej gazetę na której okładce byli ONI.
-Matko , co to jest ? -zaczęła się śmiać.
-My ...-dziewczyna usiadła mu na  kolanach.-Patrz co piszą '' Piłkarze z Borussi wraz z nieznaną towarzyszką zostali wyrzuceni z kawiarni , skandal !'' i dalej ''Jak widzimy oni wcale nie są tacy święci - mówi kibic Bayernu ''
-Hahaha nie mogę - wybuchła śmiechem Dagmara .- A tu ...''taniec na stole ''
-Ciekawe czy Łukasz to czytał ... -zastanowił się .-Zadzownie .
Mężczyzna nie zdążył wybrać numeru bo właśnie zadzwonił do niego Marcel
-Stary ! Amanda mnie z domu wywaliła , za tą gazete .-zaczął się śmiać.
-Do śmiechu ci ?
-Taaak .-odpowiedział Schmelzer.-Mogę wpaść ?
-Jasne , zbierz innych wyrzutków i przybywajcie.
-Spoko .-rozłączył się.
-Chłopcy przyjdą .-oświadczył Marco.
-Yhym.
-Zjedz śniadanie .-powiedział Reus.
-Idę , a potem idę na spacer .
-Okej , sama ?
-Tak , chyba że chce ci się chodzić po parku ?
-Niee. -oboje się zaśmiali.
Dagmara zajadła sobie płatki kukurydziane i jakieś owoce , napiła się soku , wzięła jakieś leki i zaczęła ubierać buty. W tej samej chwili do domu Reusa przyszli piłkarze BVB - Mats , Mo , Marcel , Kuba , Sven , Roman i Ilkay .
-Gdzie idziesz ?-zapytał Ilkay.
-Na spacer , paaa.-nie dała im dojść do słowa i opuściła dom.
            Spacerowała przez miasto , nawet nie chcąc skręcić do parku . W pewnym momencie poczuła się słabo. Zaczęła tracić grunt pod stopami , a w nogach straciła czucie . Zrobiło jej się czarno przed oczami i upadła na chodnik .
             Obudziła się całkiem nie świadoma tego co robiła 2 godziny temu i tego gdzie się znajduje. Czuła straszny ból głowy .
-Gdzie ja jestem ?-odezwała się.
-Ze mną -odezwał się około 9 letni chłopiec.
-Sam tu jesteś ? -zapytała zdziwiona .
-Yhym .
-A gdzie my jesteśmy ?
-W takim garażu ... tu jest ciepło i fajnie , widzisz ?
-Widzę , a twoi rodzice wiedzą ,że tu jestes ?
-Ja raczej nie wiem gdzie oni są .
-Jak to ?
-Normalnie , pewnie walą wóde na jakiejś melinie.-zaśmiał się tak jakby nie dawał sobie sam rady.
-A jak masz na imie ?-zmieniła temat zauważając ,że jest on dla niego cięzki.
-David i  mam 8 lat , a ty ?
-Ja jestem Dagmara i mam 19 lat. -usmiechnęła się do niego.-Zasłabłam chyba.
-Tak . -odwzajemnił uśmiech .
-Zimno ci ?-zobaczyła jak chłopiec się trzęsie.
-Trochę ...
-Chodź pójdziemy , do mnie .-pogłaskała Davida po głowie.-Tylko zadzwonie i powiem ,żeby ktoś po nas przyjechał.
-Nieee... ja tu zostane .
-Coś ty chłopie , zamarzniesz.-zaśmiała się i wybrała numer do Marco.
-Hej .
-Gdzie ty tak długo jesteś ?- powiedział z pretensją.
-Opowiem ci w domu , ale teraz po mnie przyjedź.
-Okej kotku , a gdzie jestes ?
-Wiesz gdzie są takie małe bloki pomalowane na fioletowo ? trochę dalej mieszka ciotka Mario...
-A wiem już jadę.
-Ok , pa.
Wrzuciła telefon do torebki i wstała z poscielonego koca .
-Zaraz będziemy w cieplutkim domciu .-przytuliła chłopca , który był wystraszony. -Nie masz jakiejś kurteczki ?
-Niee..-spuścił głowę.
-Zaraz coś poradzimy nie martw się . -usłyszała dzwonek telefonu. Odebrała.
-Już jestem , stoje na parkingu.-odezwał się Marco.
-Ok , będziemy mieli gościa .-uśmiechnęła się do telefonu.-8 latka , który mi pomógł ,kiedy zasłabłam.
-Naprawdę ?! -zdziwił się Marco .-Muszę go poznać , a ty już sama nigdzie nie pójdziesz.
-Musimy mu trochę pomóc , jest zagubiony ...
-Oczywiście księżniczko.
-Słoooodziak z ciebie .-zaśmiała się .-Dobra idziemy już.
Pięć minut później byli w samochodzie Reusa . Marco przywitał sie z chłopcem . Wytłumaczył mu swoje położenie i sam Marco stwierdził ,że muszą mu pomóc.
-Marco zawieź mnie do galerii handlowej.
-Okej . -usmiechnął się.-A po co ?
-Zobaczysz .
Dziewczyna poszła do sklepu dla dzieci i kupiła kurtkę , pika par spodni i resztę garderoby dla chłopca. Wróciła z ogromnymi siatkami ubrań. Marco złapał się za głowę i zaśmiał pod nosem. Mały David się tym nie przejmował , bo był zajęty ogladaniem korków Marco , które leżały na tylnym siedzeniu. Wrzuciła wszystko d bagaznika i wsiadła .
-Hmmm ?- zadumał sie  Marco.
-No co ? To dla Davida .
-Ooo i od razu lepiej -pocałował Dagmare  w policzek.
-Fuuu.-odezwał się David.
Para się zaśmiała i spojrzała na Davida , który kiedy się uśmiechał miał urocze dołeczki w policzkach.
Gdy byli już w domu David przebrał się w czyste ubrania i razem zjedli kolacje , mały był tak zmęczony ,że zasnął przy oglądaniu telewizora. Daga przykryła go kocem .
-Co teraz z nim będzie ? -zapytała Marco.
-Jutro pójdziemy do jakiejś instytucji i się zapytamy.
-Ale nie oddadzą go jego rodzicom ?
-Nie , na pewno nie...
-Bo mu tam zimno i w ogóle , może głodny chodzi ...
-No wiem , pomożemy mu ,kotuś.
-Dom dziecka ?
-Zobaczymy , może pomożemy mu w inny sposób.
-Hmm jaki ? Ten dzieciak stał mi się bliski . Jest  taki samotny ...i niezrozumiany przez świat.
-Widzę za dzieciaka , sam już sobie radzi .-przytulił swoją ukochaną.-A jak on cię zaniósł do tego garażu ?
-Hmmm , nie wiem -zaśmiała się .-nie spytałam .A co tam u chłopaków ?
-Nic specjalnego , pograliśmy w Fife , pośmialiśmy się z tej gazety , dzwonili do swoich dziewczyn a one nawrzucały niektórym przez telefon i to chyba koniec ,a  i chyba większość nocuje dzisiaj u Kuby-nie powstrzymał śmiechu .
-Nie no , to przeze mnie , musze przeprosić te laski , nie chciałam im popsuć związku.
-Coś ty oni i tak już się nie kochają ... Gdyby się kochali to myślisz ,że chodziliby z nami na imprezy ?
-Właśnie ! Dyskoteka !
-Zrezygnowaliśmy . Już i tak nieźle narozrabiali.-zaśmiał się pod nosem.
-Uff to dobrze , ale ja idę spać .
-Ja też , chodźmy na górę.
-A David ?
-Zaniosę go do pokoju gościnnego.-uśmeichnął się Marco.
-Dobrze.-pocałowała go w usta.
                  O 21 wszyscy spokojnie spali.

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział XII


                   Po raz kolejny jej się udało. Postanowła ,że teraz będzie normalna i postara się nie krzyżować nikomu planów. Przede wszystkim sobie. Marco bardzo ją kochał. Codziennie kwiaty , drogie prezenty i romantyczne kolacje . Jej zupełnie to nie przeszkadzało , ale także nie liczłya na to . Nie sądziła ,że w ogóle zasługuje na tak drogie prezenty. Chciała tylko ,aby był przy niej i kochał ją całym swoim sercem. Dagmara uświadamiała sobie ,że Marco robi jedno i drugie.  Kiedyś omijała mężczyzn szerokim łukiem twierdząc ,że to najgorsze zło świata. Chciała ich wszytkich wkastrować i zakopać. Teraz nie wyobraża sobie życia bez kochającego chłopaka przy boku oraz przyjaciół , którzy zawsze podniosą na duchu , pomogą.
                  Dzisiaj miała iść na ten obiecany trening . Nie była na wscześniejszych , ponieważ była słaba i szybko się męczyła. Marco zabraniał jej wychodzić z domu , ponieważ bał się , że zasłabnie .
                 O dwunastej do domu Reusa przyjechał Mario , który miał ich zabrać na stadion. Dagmara założyła swoją ukochaną sukienkę , którą dostała od Marco z okazji ...bezokazyjnie.
Cała trójka na czas stawiła się na trening. Klopp pozwolił ,aby Daga z nimi ćwiczyła. Lubiła biegać z nimi po boisku. Wygłupiali się , śmiali , dokuczali sobie nawzajem. Lubiła to. Przebrała się w strój Marco. Założyła jego korki i cała drużyna wraz z Dagmarą poszła na murawę. Na trybunach siedziały dziewczyny Matsa , , Marcela i Ilkaya. Patrzyły się na Dagę z pod byka.
-No dobrze !- zaczął trener.-Z racji tego , iż dzisiaj ćwiczy z nami dama, zaczniemy od ćwiczeń na boisku , a dopiero potem pójdziecie na siłownie .
-Trzeba na tą siłownie ?-zapytał błądzący w swoich myślach Marcel.-prosimy !
-No dobrze , taki prezent ode mnie.-zaśmiał się Jurgen.-Kończymy wcześniej . Dobra , zaczynajmy trening !
                  Zaczeli biegać , tak na rozgrzewkę . Dagmara odpuściła sobie bieganie , sama bała się ,że może jej się zrobić słabo. Chłopcy cały czas przyglądali się dziewczynie. Patrzyli na to jak skacze , biega , przewraca się , śmieje razem z nimi.
-Ei chłopaki , może na każdy trening będę zapraszał Dagmarę , bo widzę ,że przy niej jesteście bardziej chętni do pracy .-zaśmiał się trener.
-Taaaaaak.-rozległ się głos.
-Nie , nie , nie.-wszyscy usłyszeli głos Marco.-Będę zazdrosny .
-A po za tym to mam anemie i nie mogę za bardzo...- dokończyła Daga.
-Szkoda ! Przychodź popatrzeć.-powiedział Marcel.
-Dobra.-uśmiechnęła się. -Ale jak ich nie będzie ...-popatrzyła na kobiety na trybunach.
-Czemu ?
-Nie lubią mnie .-odparła.-Nawet gadać nie chcą.
-Przepraszam ...-zająkał się Marcej , a później przytaknęli pokoleji pozostali piłkarze.
-Nie macie za co , nie każdy musi mnie lubić... niestety one nie lubią.
-Dobra , koniec przymulasów! -krzyknął nagle Robert.- Mario oddawaj korka !- zdjął but z nogi siedzącego kolegi.-Łapcie ! -rzucił do przyjaciół.
W tym momencie zaczęła się niesamowita bieganina . Mario biegał w jednym korku i skarpetce. Krzycząc i śmiejąc się nazmianę. Postanowił wziąć zakładnika którym miała być Dagmara. Złapał ją za obie ręce i przytrzymał.
-Oddawać but , bo inaczej załaskotam ją na śmierć ! -niepowstrzymał śmiechu.
-Nieeee , ratunku !- udawała przerażoną.- Marco ratuj !
-Już biegnę kochanie ! -zaczął biec w stronę ukochanej.
-Jeszcze jeden krok i zacznę łaskotki.-zagroził Gotze.-Dajcie but .
Nie spostrzegł ,że za plecami skradają się do niego Felipe i Łukasz. Rzucili się na chłopaka i wyrwali  Dagmarę z rąk 'porywacza'.
-Mój wybawco ! -rzuciła się  w ramiona Reusa.
-On ? My cię wyswobodziliśmy .-oburzył się Santana.
-A tam .-Marco pocałował swoją dziewczynę.
-Wy tak zawsze ?-zapytała roześmiana Daga .
-Tak .-powiedział krótko i zwięźle Brazylijczyk.
-Super. -rzekła.-Idziemy na ciastko ? Takie dobre ... szarlotkę , albo sernik. -mówiła jak malutka dziecinka.
-Ciastko ? -zaśmiał się Kevin.-Myślałem o piwie ale może być i ciastko.
-Kevin ?!- wrzasnął trener .-O czym myślałeś ?
-o kinie ... myślałem o kinie...
-Idziemy do kawiarni ... całym stadem .-zmienił temat Robert
-Tak. -rzucił Marco.-Idziemy ...ale ja chce ... sam nie wiem, zobaczę.
-A co z waszymi ukochanymi ?-zapytała z ironią Dagmara.
-Poczekajcie ja je wygonie do domu a wy idźcie do szatni i stamtąd nie wychodźcie.-powiedział Ilkay.
-Dobra panienki idźcie mi stąd-wypędził z murawy trener.
Wszyscy pomaszerowali pod prysznic . Potem się przebrali i powędrowali ku kawiarni.
Kiedy byli na miejscu zajęli miejsca  w lokalu i wybrali deser. Dzisiaj stawiał wracający do życia Robert.
-Pamiętam jak razem z moim kolegą uciekliśmy ze szkoły na ciastka .-wspominała Daga.-Potem rzygałam ,bo zjedliśmy ze cztery … mama myślała ,że się wódki napiłam.
-Kolega hmm ?-przyczepił się Marco.
-No.. w sumie najlepszy przyjaciel. Zawsze gadaliśmy o swoich problemach… chciał popełniać samobójstwo chociaż w domu miał super sytuacje…
-Boże … ty to masz porąbanych przyjaciół –stwierdził siedzący obok Łukasz.
-Nie prawda ! On był super!
-Przyjaciel hmmm ? –ciągnął Reus.
-Tak !
-A mam być zazdrosny ?
-Taa ostatni raz go widziałam jak miałam 14 lat. Daj spokój.
-Okej .-pocałował ją w policzek.
-Nie miałaś przyjaciółek ?-zapytał zdziwiony Marcel.
-Miałam . Okazały się fałszywymi… sukami. W twarz przyjaciele za plecami skurwiele … wiecie o co kaman.
-No dobra … to ciastko jest okropne .-podsumował Kuba.-Nudno tu .
-Poczekaj .-powiedziała Dagmara ściągając buty.-Trzymaj, kotku.-podała szpilki Marco.
Dziewczyna stanęła na krześle i zaczęła się śmiać. Stopniowo weszła na stolik. Nogami zrzuciła talerzyki i zaczęła tańczyć.
-Chodź Reusy ! –wyciągnęła dłoń do chłopaka.
Chłopak wszedł na stół i razem zaczęli tańczyć. Pozostali piłkarze patrzyli na nich z zaszokowaniem. Ich kobiety nigdy by do czegoś takiego się nie posunęły.  Do pomieszczenia w którym bawili się piłkarze wszedł oburzony szef lokalu i zaczął wyganiać gości.  Dagmara nawet nie zdążyła założyć butów , i biegła na boso. Marco musiał zostać i zapłacić za szkody które wyrządzili. Reszta wybiegła przed budynek
-Co zrobiłaś z Dagmarą i gdzie ona jest ?!- zapytał roześmiany Piszczek.
-Zjadłam .-ucięła rozmowę.-Zimno mi w nogi .
-Pójdę ci po buty.- rzekł Felipe. –Zanim tamten baran zapłaci to…
-Nie mów tak na niego !-szturchnęła Santane.-Ale po buty iść możesz.
Nie zdążył , bo w tej chwili z lokalu wyszedł Marco z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Buty ! – przypomniała Daga.
-Upsss… zapomniałem o nich …
-No to wróć się.
-Ale oni mnie tu nie wpuszczą już …-zaśmiał się.-Ogólnie każdy z nas tutaj obecnych ma zakaz wstępu do tej kawiarni.
-Eee i tak tu wszystko okropnie smakuje …-stwierdził Kuba.
-Hallo ! Nie mam butów !- upominała się dziewczyna.-Nie mam zamiaru tak iść.
-Wezmę  Cię na ręce .-powiedział Marco.
-Jaaasne .-popukała mu do głowy.-Nie uniesiesz mnie.
Wszyscy piłkarze popatrzyli na siebie i zaczęli się śmiać.
-Ciebie ? Takiego chucherka ?-zapytał Kuba .
Marco podszedł do dziewczyny i wziął ją na ręce . Było jej wygodnie.
-Zaniosę cię , ale masz tak jeszcze raz zatańczyć .-pocałował ją w nos.
-Pomyślę nad tym…
-Proszę !
-Zobaczymy .-droczyła się z chłopakiem.
-Jesteście świadomi tego ,że  jutro w gazetach będą nasze zdjęcia ? –Robert przerwał maślaną rozmowę Dagmary i Marco.
-Tak .-uśmiechnął się Marcel.-Przecież nic nie robiliśmy …
-No właśnie , tylko patrzyliśmy jak para zakochanych tańczy na stole w kawiarni … -odezwał się Łukasz.
-Nasze dziewczyny nas zabiją …
-MNIE , mnie zabiją.-Dagmara rzekła rozbawiona słodkimi słówkami Marco.
Tego wszystkiego było już za dużo i rozbawieni piłkarze postanowili się rozejść , ale umówili się na kolejny wypad tym razem na dyskotekę . Żonaci chłopcy postanowili iść z żonami ,  które naprawdę kochali ,a Ci który mieli dziewczyny postanowili iść sami , oczywiście Marco miał dziewczynę ,ale to co innego. Z Dagmarą mogli normalnie rozmawiać , a nie tak jak z partnerkami innych Borussen.
-Idziecie na tą dyskotekę , bo chcecie podrywać panienki ?-zapytał na pożegnanie Łukasz.
-Dokładnie !- podsumował  Mario , a inni mu przytaknęli .
Zachowywali się jakby ich wybranki już nic dla nich nie znaczyły. Jakby przestali je kochać . Oczywiście Kuba , Łukasz i Sebastian byli wierni swoim żoną i nigdy by ich nie zdradzili. To się nazywa prawdziwa miłość.
    Kiedy Reus wraz z dziewczyną wrócili do domu postanowili zrobić razem kolacje. Kucharz Marco przygotowywał owoce , a Dagmara zawzięcie szukała bitej śmietany. Tak naprawdę to Marco zrobił sam cały posiłek.
-Człowieku jaki ty masz tu burdel ! –powiedziała zrezygnowana dziewczyna.-Jutro tu sprzątam.
-A czego szukasz ?
-Bitej śmietany …
-Hmm-uśmiechnął się .-A sprawdzałaś może w LODÓWCE ?!
-Aaaa jaka jestem głupia !
-Niee , po prostu bardzo roztrzepana.
-Dzięki.-uśmiechnęła się .
Chwilę później oboje jedni ‘kolacje’ w postaci sałatki owocowej . Marco zapamiętał sobie słowa lekarza i karmił Dagmarę jedynie zdrowymi rzeczami.
-A teraz bita śmietana !- zawołała zadowolona dziewczyna i wycisnęła zawartość na swój dekolt.
-Tak chcesz się bawić ? – przysuną się do niej i zaczął całować jej szyję, a później całował coraz niżej .       
Ona zaczęła ściągać jego koszulkę. On był zajęty rozpinaniem jej sukienki. Prawie nadzy (nadal się całując) udali się do sypialni. Tam spędzili namiętne chwile. Nie spali pół nocy , ale ,żadne z nich tego nie żałowało.
____________________
Tutaj widzimy Dagmarę w innym świetle , ale co tam ! :D
Chciałam ,żeby było troszkę przyjemniej.

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział XI


-Gdzie idziesz ?-usłyszała za sobą .-Iść z tobą ?
-Idę kupić bilet do Londynu. - rzekła.-Wyjeżdżam.
-No chyba nie.-zamknął jej drzwi przed nosem.-nigdzie nie jedziesz , a na pewno nie do Anglii.
-Nie będziesz mi rozkazywał !-krzyknęła.-Zejdź mi z drogi.
Mężczyzna odsunął się. Dał za wygraną. Kiedy dziewczyna opuściła dom Lewego , Robert postanowił szybko pójść do Marco i błagać ,aby  zatrzymał ją w Niemczech. Pobiegł na nogach przez park . Miał jakieś półtora kilometra do Reusa. Wpadł do domu Marco
-Ej ! Marco , ona ucieka ! Jedź ! musisz ją zatrzymać w kraju !- krzyczał napastnik BVB.
Robert zobaczył siedzących na kanapie Marco i Mario.  Jakoś było cicho , dopóki Robert nie wpadł.
-Ale kto ?! ONA ? Gdzie jest ? -otrząsnął się Reus.-Skąd do kurwy wiesz ?
-Nocowała u mnie , poszła kupić bilet do Londynu.-mówił zdyszany.
-Kamień mi spadł z serca ,że spała u ciebie w domu …-jakby się uspokoił.
-Jedź ! Bo jak wyjedzie już nigdy jej nie zobaczysz ! Znajdzie sobie drugiego , urodzi mu dzieci a potem już mogiła ! –potrząsał nim Lewy.-Ta dziewczyna umie pomóc każdemu tylko nie sobie !
-Jedziemy ! Mario chodź!-wrzasnął Reus.
Po 15 minutach byli na miejscu . Pod kasą biletową ujrzeli wysoką dziewczynę . Dagmarę.  Robert do niej  podbiegł. I szarpnął za torbę.
-Pojebało cię?- zapytał , kiedy się odwróciła.-Gdzie będziesz mieszkać ?
-U kuzynki.-rzekła.-Odejdź.
-Marco tu jest.
-Gdzie ? -zaczęła się rozglądać z nadzieją w oczach.
-Tam .-wskazał na ławkę .- Nie widzisz , że on cierpi , tak samo jak Ty...
-Odejdź.-przesunęła się .
-Marco !-zawołał kolegę.
Blondyn podbiegł szybko do nich . Nie mógł spojrzeć jej w oczy . Czuł się głupio.
-Kochanie ...-zaczął .-Wracaj do domu ... przecież Cię kocham , oni też.
-Ale ja tylko problemy stwarzam ... nie widzicie ?
-Ja przestaniesz tak myśleć, to nie będziesz .-wtrącił się Mario.-Nie widzisz jaka jesteś ważna dla Marco ? Dla Kuby , dla Łukasza. Dla mnie ... Obudź się !
Nie wytrzymała i zaczęła płakać . Przytuliła się do Marco , który chyba nie dowierzał , że to ona jest w jego ramionach . Że znowu ma ją przy sobie. Zamoczyła łzami jego koszulkę. On się uśmiechnął i pocałował jej policzek . Odwzajemniła uśmiech . Odwróciła się do chłopaków.
-Dziękuje , potrzebowałam pomocy... ale nie jestem pewna , czy mi wybaczycie te akcje.
-Uspokój się.-zaśmiał się Mario.-Zapominamy o tym i znowu będzie jak dawniej.
-No właśnie . -pogłaskał jej włosy Robert.- Człowiek zaczyna żyć gdy przestaje męczyć przeszłość....
-Słuchałeś ?
-Jasne. Myślisz ,że dlaczego teraz mam uśmiech na twarzy ?  I jestem tu z wami ?
-Hmeh ...-parsknęła.
-Idziemy na piwo ? -zapytał Marco.
-Możemy iść , zadzwońmy po Piszczykowskiego i idziemy.-powiedział Robert.
Przyjaciele zapomnieli o swoich problemach i po pół godzinie siedzieli w barze .
-Ja chce drinka .- powiedziała radośnie Dagmara , która jak było widać                była zadowolona z tego ,że ma przyjaciół przy sobie.
-Jakiego ?-zapytał przytulający ją Marco.
-Sex On The Beach .-uśmiechnęła się.
-Ok...-rzucił Łukasz.-A my piwka ?
-Tak .-odparł Mario.-My poprosimy sześć piw i jednego drinka Sex on the beach.
-Dobrze.-zapisała kelnerka.
Ja pewnie wszyscy od początku się domyślali , na jednym piwie się nie skończyło. Dagmara wypiła trzy drinki. Wszyscy byli zadowoleni z tego ,że wszyscy są pogodzeni.
-Słuchajcie, jutro mamy trening ...-mówił lekko wstawiony Kuba.
-Wiemy Kubuś.-zaśmiał się Reus.
-Ale ... Dagmara ma przyjść , bo nudno będzie .
-Wiemy Kubuś.
-A wasze dziewczynki będą ? -zapytał.
- tak... -powiedział cicho Łukasz.
-To ja nie przychodzę.-oświadczyła Daga.-One mnie nie lubią.
-Też to zauważyłaś ?- zapytał Piszczu.-Przepraszam za nie..
-Spoko , przecież nie muszą mnie lubić. -uśmiechnęła się .- Z Ewką akurat mam dobry kontakt.
-Przyjdź , zejdziesz na murawę i będziesz z nami grała.-powiedział Mario.
-No dobra .-ustąpiła.-Ale już nie pijmy, bo Kuba już trochę ...
-No chodźmy do domu .-rzekł Marco.
-Przenocujecie nas ? -zapytał Łuki.
-Jasne , chodźcie.-uśmiechnął się Reus.
W domu Reusa każdy znalazł dla siebie łóżko. Późnym wieczorem wszyscy poszli spać . Jedynie Dagmara nie mogła zasnąć . Miała wyrzuty sumienia , za to wszystko co zrobiła. Dała upust emocją. Chciała wyjechać do Anglii ,żeby się wyluzować , ale tu ma kochających przyjaciół i kochającego wspaniałego chłopaka.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział X


                      Dwa tygodnie minęły dosyć szybko. Czas spędzili naprawdę miło. Dagmara chodziła uśmiechnięta i wesoła. Podobnie Kuba i Łukasz. Mario nie spędzał z nimi dużo czasu , ponieważ szukał miłości życia. Marco tak na prawdę umiał już mówić po Polsku.Co prawda nie znał znaczenia jakiś urzędowych zwrotów ,ale umiał się dogadać . Dagmara nie zaprzyjaźniła się z Agatą , lecz z Ewą owszem. Okazała się naprawdę sympatyczną kobietą. Agata tak jakby unikała Dagmary . Nie chciała palnąć czegoś głupiego . Znała jej przeszłość i wiedziała ,że nalezy być delikatnym.Marco też trochę przystopował . Zauważył ,że Dagmara się czegoś boi . Widział ,że gdy Łukasz albo Kuba chciał ją dotknąć szybko zabierała rękę.
Co znowu ?-zadawał sobie pytanie. Widział ,że chciała mu coś powiedzieć ,ale się wstydziła .Gdy zostali sami w domu Marco postanowił z nią pogadać , nie chcąc aby znowu zamknęła się w sobie.

#Marco.
Słyszałem jej oddech w sypialni. Składała moje koszulki. Weszłem do sypialni ,aby  znią porozmawiać.
-Coś jest nie tak ? -zapytałem patrząc jak uśmiecha się do mnie .
-Marco , wszystko jest ... tak .-usiadła na skraju łóżka.
-Co się dzieje ?-patrzyłem jak wychodzi z sypialni.
-Zaraz przyjdę.-zaraz po tych słowach słyszałem  tylko stukanie obcasów.
Wyszedłem za nią. Dogoniłem ją w salonie . Złapałem mocno za rękę i popatrzyłem jej w oczy. Dotnąłem jej ust swymi ustami. Wymknęła mi się z rąk . I uśmiechała się do mnie , miała dołki w policzkach . Wyglądała ślicznie.
-Powiesz mi o co chodzi ?- odezwałem się do niej , zatrzęsły mi się ręce. Czułem ,że coś zaraz się spieprzy.
-To nie takie proste , słuchaj ...
Podszedłem do niej , nie chciałem usłyszeć ,ze mnie nie kocha . Pocałowałem jej  pełne usta . Ona zaczęła się cofać i drżeć.
-Marco , przestań . -zaprotestowała.-Nie próbuj.
-Ale Daguś , co jest ?
-Mam problem z ... marihuaną. -popatrzyłem na jej sine ręce. -Nie chcę , ale muszę. Nie uzależniłam się , ale ja się po niej lepiej czuje. Wczesniej pomagała ,ale teraz mam jakieś schizy. Gdy spoglądam w twarz Łukasza albo Kuby widzę przed oczami obraz tych typów krórzy mnie zgwałcili... jak patrze na ciebie ... sama nie wiem co widze . Słysze krzyki , trzaski.
-Kurwa mać ! -krzyknąłem po Polsku.- Oddaj torebkę ! Masz tego dużo ?
-trochę...-zobaczyłem jak łza spływa po jej policzku. -nie krzycz.
-Siadaj i nawet się nie odzywaj ! -byłem naprawdę wkurzony.  -Gdzie to jest ?!
-Tam -powiedziała cicho i wskazała mi kremową torbę.-Przepraszam...
-Weź , nie mam do ciebie sił.-wyjąłem z torby jakiś woreczek z zawartością THC.
-Ale ja przepraszam ! -zaczęła płakać.
-Chcesz ,żeby było gorzej ?! Naprawdę ci tak źle ?! -podeszłem do niej , ona nie chciała patrzeć mi w oczy. Byłem na nią tak cholernie zły . Jak mogła psuć swoje zdrowie? Była tak samolubna , nie zwracała uwagi na to ,że ją kocham i nie wybaczyłbym sobie gdyby coś jej się stało.
Nie odpowiedziała na moje pytanie , wstała . Nadal nie spojrzała mi w oczy. Wyszła z domu. Nie wiem dlaczego wtedy za nią nie pobiegłem !  Złapałbym ją .  Usiadłem jak ostatni frajer na kanapie . Widziałem jej uśmiechniętą twarz , która patrzy na mnie . Nie chciałem żeby wyszła . Chciałem jej powiedzieć ,że jest dla mnie najlepsza mimo tego co się stanie , ale nie mogłem ... to inna siła. Ale gdzie ona jest , gdzie poszła ?!
#Narrator
Dagmara wyszła z domu i pokierowała się w strone parku z nadzieją że ktoś przyjebie jej w twarz , a ona obudzi się z tego koszmaru. Kroczyła siódmą alejką. Kochała tutaj chodzić razem z Marco. W parku nie było wielu osób jedynie mężczyzna siedzący na ławce . Poznała go od razu . Robert Lewandowski. Siedział załamany . Chciała do niego podejść , ale coś jej mówiło ,żeby tego nie robiła . Przemogła wszystkie głosy w głowie i ruszyła ku niemu.
-Przyszłość mnie przeraża .-zaczęła .
-A to ty.-odezwał się , nawet nie spojrzał na jej twarz.-Hej, czemu sama tutaj chodzisz ?
-Życiowe błędy . -odrzekła.-Życie wystawia mnie na wiele prób , przez które nie jestem wstanie przebrnąć.
-Bratnia dusza ?
-Nie wiem . -lekko się uśmiechnęła.-A ty czemu tu siedzisz ?
-Siedze tu bardzo często .-odparł.-Lubię tu przebywać.
-Złamane serce ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo rozdarte.
-Zapomnij.
-Łatwo Ci mówić. To była jedyna osoba która była dla mnie czegoś warta , kochałem ją.  Była najważniejsza ...ale .
-Ludzie zawsze odchodzą .
-Wierze w Boga i w miłość aż do śmierci. -oznajmił.
-Nie ma jutra, nie ma Boga ,nie ma nas.
-Nie mów tak ... Zobacz jutro będziesz szcześliwa . Marco będzie ci mówił jak bardzo cię kocha , Łukasz i Kuba będą cię wspierać . Bóg ci ich dał. A jesteś dla nich bardzo ważna. Ja to co innego...
-Innego bo co ?
-Widzisz żeby ktoś mnie pocieszał ? Żeby ktoś mnie kochał? Daj spokój...
-Ja cię pocieszam ! Jest dużo dziewczyn które mogłyby cię pokochać , ale ty nie potrafisz zapomnieć o tej suce. Ogarnij się. Jesteś młody , przystojny , zdrowy ,naprawdę chcesz spędzić życie na ławce w parku ?
-Nie wiem co ci powiedzieć , ale dziękuje -uśmiechnął się. -Może naprawdę trzeba zacząć od nowa i nie patrzeć wstecz.
-Człowiek zaczyna żyć gdy przestaje męczyć przeszłość !
-A ty dlaczego jesteś smutna ? Masz jakieś problemy ?
-Zwykła codzienność . Pokłóciłam się  z Marco , matka mi umarła , ojciec to chuj , mam problemy z używkami ... ale zawsze może być gorzej .
-Przykro mi . Wracaj do Marco . On na ciebie czeka .
-Nie ... jak wychodziłam nawet na mnie nie popatrzył , już mnie nie kocha ...tym razem przesadziłam .-łzy spływały wolno po jej policzkach.
-Może musicie od siebie odpocząć...
-Ja nie chce odpoczywać , ale ... jak tam wróce , będzie zły . Jest zły.  Nie chce żeby się denerwował przeze mnie. Może tak będzie lepiej.
-Chodź pójdziemy do mnie . Tu jest za zimno.-wstał z ławki.
-Dla wszystkich jestem problemem ...nie chce ci robić problemu.
-Nie pieprz i wstawaj idziemy do mnie i napijemy się gorącej czekolady . Jak byłem mały to zawsze poprawiała mi humor.
-Jak chcesz...
Udali się do domu Lewego. Wypili czekolade i rozmawiali o swoim życiu i niepewnym jutrze.
Robert powiedział jej że jest dla niego jak idealna siostra . Co bardzo podniosło ją na duchu. Przenocowała u Lewego , a jutro ma zamiar kupić bilet do Londynu i  wyjechać na parę dni.
__________________
Mówcie , czy fajne :D
:*

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział IX


Lipiec 2012 roku.
Dagmara ostatnimi czasy stała się otwartą i ufną dziewczyną .Wiecznie uśmiechniętą i chętną do rozmowy. Z Marco żyło jej się dobrze . Mimo iż dzisiaj miał odbyć się pogrzeb jej matki Dagmara czuła się dobrze. Wszystko zrozumiała .Marco i Kuba ją wspierali. Ojciec wiele razy ją nachodził z pretensjami. Ona go olewała i dzwoniła po chłopaków, aby go wygonili. W szkole miała dobre oceny .
         Z samego rana Dagmara wzięła chłodny prysznic. Wyszła po 15 minutach i zaczęła się zbierać na tą przykrą uroczystość.
-Marco! -krzyknęła z garderoby.-Mamy 30 minut , a ty kurde się obijasz.
-No już przecież jestem gotowy.
-A fatk.-uśmiechnęła się.-Daj mi moje buty , te czarne wysokie.
-Proszę.-podał dziewczynie piękne szpilki.-Jak się czujesz ?
-Dobrze. -odparła.-Jestem szczęśliwa.I niech tak zostanie.
-Okej wychodzimy ?
-Tak.
Na uroczystkości było drentwo i smutno. Dziewczyna spotkała swoją rodzinę z Polski. Dowiedziała się ,że jej ciotka przeprowadza się do Niemiec . Około 50 km od Dortmundu.
Cały dzień minął w dziwnej ciszy.
      Następnego dnia na dziewczyne czekała miła niespodzianka.
-Wstawaj ! Dagusia! -krzyczał Marco.
-Po co ? rano jest.
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Ehem. Wstaje.
Dziewczyna ogarnęła się w godzinę. Zeszła na dół i zobaczyła uśmiechniętego chłopaka.
-Co jest ?
-Pamiętasz jak mówiłaś ,że chcesz jechać w polskie góry ?
-No i ? -nie wiedziała o co chodzi .
-Jedziemy w Tatry ! -pokazał jakiś bilecik.
-Coooo?! -uśmiechnęła się i zaczęła skakać.-Nie sądziłam ,że zechcesz pojechać w ta banalne miejsce.
-Może to nie Hawaje , ale jeżeli tobie się tam podoba to mi także.
-Kochany jesteś.-pocałowała ukochanego w policzek.-A kiedy jedziemy ?
-Jak to kiedy ? DZISIAJ !
-Czy ty zwariowałeś? nie jestem spakowana ...
-To druga niespodzianka. -uśmiechnął się przebiegle.-Pójdziemy na mega zakupy !  Wymienisz sobie całą garderobę!
-OMG ! Rozpieszczasz mnie.
-Wiem .-zaśmiał się i przytulił dziewczynę.-Z nami jedzie Kuba z Agatą , Łukasz z Ewką i Mario żeby podrywać Polki.
-Super ! Będzie zajebiście!
Dziewczyna zabrała ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy tak jak Marco i ruszyli na lotnisko , gdzie miała czekać reszta.  Samolot miał wylądować  na lotnisku w Pyrzowicach . Załatwili sobie transport do hotelu w postaci dwóch taksówek. W samolocie Mario musiał siedzieć obok starej babci Polki , która karmiła go cukierkami . Ku jego zdziwieniu mówiła po angielsku , niemiecku i francusku. Na koniec lotu wymienili się numerami w razie jakby co.
Przyjaciele się  z niego śmiali. A on mówił ,że to jego nowa babcia i podobno ma boską wnuczkę.
-Oj Mario , widzę ,że już poderwałeś Polkę.-zaśmiał się Łukasz.-Trochę starsza , ale to chyba nie jest problem.
-Daj spokój ,ona jest super. -wypierał się Mario.-Zazdrościsz ,że nikt nie daje ci cukierków.
-Ja mam swojego  cukiereczka .-pocałował swoją żonę .
-Super.
-Dobra cicho . -uspokoił ich Kuba.-Patrzcie nasze taksówki.
-My jedziemy z Łukaszem i Ewą.-krzyknęła Agata.-Bo ja nie wytrzymam z takimi świrami...
-Łukasz jedzie z nimi.-rzekła Ewa.- Obiecałam mu ...
-Zdrajca !- wrzasnął Kuba.-z kobietami samymi będę jechał , nawet sobie z nikim nie pogadam.
-To może ... jedziemy Pks'em Reus ? -zapytała roześmiana Dagmara.
-Pks ?
-Autobus...
-Wiesz ile to kilometrów ?
-No i co, będzie zajebiście.
-No nie wiem …A co wy o tym myślicie ?
-Dobry pomysł , będzie wesoło. –zaśmiał się Kuba.
-To ja podziękuje taksówkarzom i dam trochę kasy ,żeby się nie pluli.-oświadczył Łukasz.
-Dawno nie jechałam autobusem .-rzuciła Ewa.
Przyjaciele poszli na najbliższy przystanek . Sprawdzili rozkład i dowiedzieli się ,że za 5 minut będzie autobus do Katowic. Chwilę później byli w autobusie i zajęli miejsca. Po 30 minutach byli w Katowicach na dworcu. Mario oglądał się za dupami , a Dagmara uczyła Marco podstawowych zwrotów po Polsku.
Pozostało im czekać do 20 na autobus do Zakopanego.
-Jejka , jeszcze półtora godziny .-narzekał  Mario.
-Weź patrz na laski i siedź cicho.-skarciła go Agata.
-A ile kilometrów nam zostało ?
-około 150 km . Mało autobusem parę godzin i gites. –powiedziała Dagmara.
-Czyli zajedziemy w środku nocy ?-dalej narzekał Mario.
-Tak. –uśmiechnęła się Dagmara.
O wyznaczonej godzinie podjechał autobus do Zakopanego. Był pusty . Może jakieś dwie osoby siedziały na przodzie. Kuba kupił 7 biletów i  zajęli miejsca. Marco z Dagą , Mario sam przed wcześniej wymienioną parą,  Kuba z Łukaszem ,a Agata z Ewą. Autobus dojechał do celu w 3 i pół godziny. Na szczęście ich hotel był całodobowy. O 24 weszli do swoich pokoi. Hotel był naprawdę luksusowy.
     Świeże powietrze , góry , przyjaciele, Marco – dzięki temu Dagmara była teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Mimo iż nie przepadała za Agatą i Ewą. Lubiła je ale nie były dla niej jak siostry. To Kuba, Łukasz i Mario byli jej przyjaciółmi . A Marco to chłopak który skradł jej serce.
     Wszyscy byli bardzo zmęczeni i zasnęli momentalnie. Oczywiście z uśmiechami na twarzy.

________________________________
Chciałam trochę dać im odpocząć od problemów , ale jeszcze tu namieszam xD
Dziękuje za każdy komentarz ! Każdy jest dla mnie ważny i motywuje .

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział VIII


                            Reus i Piszczek spędzili przy Dagmarze całą noc . Biedna zasnęła cała spłakana. Łukaszowi serce się krajało jak na nią patrzył .Marco też nie wyglądał najlepiej. Tak na prawdę Dagmara zasnęła w jego ramionach . Bezbronna jak mała dziewczynka mająca schronienie jedynie w jego objęciach. Obudziła się przemęczona bez nadzieji na lepsze jutro. Nie płakała.
-Dlaczego ja mam takiego pecha ? Dlaczego zawsze ja ?-zadawała pytania Łukaszowi.
-Bóg Ci to wynagrodzi .
-Nie ma Boga ! Miał już wiele mi wynagrodzić ! Jest tylko gorzej... Myślałam ,że minie wszystko co jest złe ,lecz mam dosyć iść bez planów znów od nowa.
-Pieprzysz ! Nie widzisz ,że masz Marco ? On cię kocha ... jak nikogo innego.
-Tylko ,że Marco kiedyś odejdzie ...i zostane sama.
-Skąd wiesz ,ze odejdzie ?
-Ludzie zawsze odchodzą .
-On nie .-westchnął .-My też nie !
-Obyś miał racje , bo inaczej zostane bez dachu nad głową. Nic już nie mam.
W tej chwili do pokoju wszedł Marco , smutny i rozdarty emocjonalnie.
-Uśmiechnij się , tak lubię jak się uśmiechasz.-poprosiła Daga.
-Lepiej już ?-wymusił uśmiech.
-Tak , można powiedzieć ,że czuję się dobrze .
-To super . -odparł.-Chcesz się zobaczyć z matką ?
-Nie ! -krzyknęła.-Nie psuj mi humoru , proszę.
-Dobrze , ale pamiętaj ,że  masz mało czasu.
-Wiem co robię.
-Nie obwiniaj jej o to. Nie obwiniaj jej !
-Nie obwiniam jej ! Nie chce widzieć , osób , które z dnia na dzień pieprzą mi życie...
-Obwiniasz ją , dziewczyno doceń te ostatnie chwile , pędź do niej i spędzaj je z nią .
-Pieprz się ! I ty też ! -krzyknęła i wybiegła z domu.  Pogiebła do parku , wiedziała ,ze to nie najlepsze miejce , ale chciała się wyciszyć. Miała to gdzieś , mogli ją zgwałcić zabić i zakopać i tak najgorsze w jej życiu już się wydarzyło. Usiadła na ławce ale nie płakała . Wbiła wzrok w ziemię.  Nie miała ochoty z nikim gadać ani nikogo widzieć , chciała jedynie pobyć sama i wszystko poukładać. Naglę poczuła kogoś oddech blisko jej . Nie odrywała wzroku od ziemi , nie obchodziłą ją kto się do niej przysiadł. W końcu odwróciła się i ujrzała ciemnowłosego polaka. Robert siedział niedaleko niej i patrzył w dal.
-To ty ...-zaczęła.-Myślałam ,ze jakiś zboczeniec.
-Eh , spoko .-nie spojrzał na nią.- mam tak samo jak ty ... kochałem tą kobiete , a ona mi wpierdoliła w twarz. Nawet nie wiesz jak bolą przykre słowa od kobiety którą kochasz...
-Masz racje nie wiem .-wstała z ławki.
-Gdzie idziesz ?
-Muszę przeprosić Marco , dziękuje .-odeszła od polaka.- Przepraszam !
-każdy ode mnie ucieka ...-mruknął cicho.
Dagmara wiedziała ,że mogła stracić teraz naprawdę wszystko . Przecież Marco mógł się na nią obrazić i nie chcieć rozmawiać. Niepewnie weszła do domu. Zdjęła buty i weszła do salonu . Zobaczyła Marco i Kubę który nerwowo spoglądał w okno.
-Marco , przepraszam , ja ... nie chciałam żeby tak wyszło .
-Spokojnie kotuś , siadaj pogadamy .
-Dobrze .-usiadła posłusznie.
-Słuchaj nie możesz obwiniać mamy za to ,że jest chora...-mówił Kuba.
-''Przestań winić wszystkich za to ,że sam błądzisz'' -zacytowała Dagmara.
-Dokładnie tak , słuchaj ja też straciłem rodziców i zagrażało mi w życiu znacznie więcej czynników. Jednak nie . Jestem tu z tobą i jednym z najlepszych piłkarzy Bundesligi , widzisz ? -tłumaczył Błaszczykowski.
-''Będziesz legendą , człowieku''-ponownie użyła cytatu.
-W końcu rozumiesz ?
-Tak . Boże jaka byłam głupia ! Mogłam stracić ostatnie co kocham , czyli Marco .Przepraszam.
-Dobrze , obiecuje ci że nigdy nie odejdę . Zawsze będę koło ciebie !
Rzuciła mu się w ramiona.  Uwielbia jego zapach i siłę z jaką ją przytula . Czuje ,że emanuje miłością. Nigdy nie doznała czegoś takiego.
-Kocham cię. Wiesz jak bardzo ?-zapytał
-Wieeem ! -krzyknęła .-Ale słabo mi . REUS SŁABO MI !
-Jaaa-aa-aa-k ?!
-Nie pieprz tylko dzwoń po karetkę.-wrzasnął Kuba.
Piłkarz zadzwonił po karetkę, chwilę później juz była i zabrała nie przytomną dziewczynę do szpitala.
-Jedziemy za nimi ! -krzyknął Marco .-Co jej może być ?
-Jedziemy ! Skąd mam wiedzieć ? Dowiesz się w szpitalu.
W szpitalu lekarz od razu chciał rozmawiać z Reusem.
-O co chodzi , doktorze ?-zapytał zaniepokojony piłkarz.
-Anemia powróciła , ale to nic strasznego , po prostu nie leczona może być niebezpieczna.
-Czyli ?
-Musi pan karmić dziewczynę warzywami . –zaśmiał się lekarz.-Musi , spać i odpocząć od szkoły i stresujących wydarzeń.
-Aa no okej . Da się zrobić.
-Mogę na pana liczyć ? Nie jest pan rozpieszczonym gnojkiem ? Da pan radę ?
-Jasne ,że dam ! Ta dziewczyna przeżywa koszmar , ja jej pomagam.
-Dziękuje , to dobre dziecko. –odszedł.
Marco wszedł do Sali w której leżała Dagmara. Zobaczył bladziutką , drobną ,bezsilną istotkę , którą kocha. Miała otwarte oczy i patrzyła w okno.
-Chciałabym być takim ptakiem .-odezwała się instynktownie .-Patrz są wolne i szczęśliwe.
-Daj spokój.-powiedział spokojnie Reus . –Jedziemy do domu.
-Nareszcie ! –odetchnęła z ulgą.-Jeść mi się chce.
-Oh , w końcu jest moja słodka ,kochana Dagusia.
-Nawet nie wiesz, jak mi dobrze na duszy . Nie czuje ciężaru.
-Zajebiście , w końcu mówili nam ,że życie ma być usłane różami ,ale róże to kwiaty z kolcami.-zaśmiał się.
-Kocham Cię Reus.
-powtórzysz ?
-Kocham Cię Reus.
-Jak ja dawno czekałem na te słowa! –ucieszył się piłkarz BVB.-Po za tym lubię jak mówisz na mnie Reus.
Po kwadransie byli w drodze do domu.

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział VII


 Rano Dagmara wyszła do szkoły na egzamin , postanowiła zostać na lekcjach i nie wracać wcześniej do domu. Jak to z nią bywa nie zjadła śniadania . Marco się zdenerwował . Przecież mama kazała jej jeść . Miała anemie. I teraz musiała jeść zdrowe rzeczy .
Marco zrobił jej kanapki a ta jak zwykle ich nie wzięła . Mężczyzna postanowił zawieść je jej na uczelnie. Pół godziny później był pod uczelnią i wszedł do szkoły . Zobaczył roześmianą nastolatkę otoczoną przez koleżanki.
-Kiciusiu , nie zapomniałaś o czymś ? -zapytał podchodząc do dziewczyn.
-Marco ?-zdziwiła się .-Co ty tu robisz ?
-Przyniosłem ci śniadanie . -odparł .
-Ale po co ? Przecież...
-Masz . -uśmiechnął się .-Dasz buzi ? 
-Ehem .-podeszła do chłopaka i ucałowała go w policzek.-Nie masz treningu ?
-Mam za godzine , przyjadę po ciebie . 
-Dobra . -uśmiechnęła się.-Spadaj już , bo mi siare robisz , Papatki.
-Ja siare ? -oburzył się.- Dobra pa.
-Pa.
Marco opuścił budynek , a Dagmara stała się obiektem na który spoglądały oczy koleżanek .
-Co się tak patrzycie ? -zapytała w końcu.
-Co ?! Co my się patrzymy? To tobie seksiasty piłkarz przynosi  śniadanie do szkoły . I to ty się z nim całujesz na korytarzu.
-Oj tam... dajcie spokój.
Dziewczyna odpowiadała na pytania  koleżanek. A Marco jechał na trening nie świadomy tego co zastanie po powrocie do domu. Trzy godziny później Reus wrócił zmęczony do domu. Zaplanował impreze . Pare minut później do domu wbiegła zapłakana Dagmara.
-Co ci się stało ?! DAGUŚ ! -wykrzyczał .
-Nie mam ochoty z nikim gadać! - wrzasnęła przez płacz.
-Ale powiedz mi !- próbował ją przytulić , ale ona wylewała z siebie coraz więcej łez.-Kochanie ... 
-No-no-o bo ona ....-wyła jak pies 
-Nie płacz , spokojnie... misiek.-próbował uspokoić Dage.
Dziewczyna  uspokoiła się na tyle ,aby wytłumaczyc Marco całe zamieszanie.
-No powiedz , co się stało ?
-No bo ona ...zadzwoniłam do niej ...i ...ona powiedziała mi ... że ma ...
-Poczekaj najpierw powiedz mi o kim mówisz.
-o mamie! ona mi powiedziała ,że ma ... że ma RAKA ! Nie da się jej wyleczyć już ... UMRZE ROZUMIESZ ?!
-Ale..ale jak to ? - do oczu Marco napłynęły łzy. -Spokojnie , chodź... posiedzimy razem ... 
Usiedli razem na podłodze i oparli się o ściane . Milczeli. Każde z nich czuło ogromny ból w sercu. Marco poznał tą kobiete nie dawno , lecz wiedział jak wiele ona znaczy dla jego ukochanej. Piłkarz zupełnie zapomniał o planowanej imprezie . Zaczęli zjeżdżać się goście.
Pierwszy do domu Reusa przyszedł Łukasz ... Nie widząc nigdzie Reusa poszedł go poszukać w innych pokojach .
-O tu jestescie .-odezwał się otwierając drzwi do pokoju Dagi.
-O a ... impreza .-poruszył się Reus. -Przepraszam ...
-Nie Marco ! To ja przepraszam , widzę ,że macie problem , co się dzieje ?
-On, Ja, Ona ...-zająkała się Dagmara , nadal płacząc.-Matka ma raka..
-O rany , przykro mi ... zaraz odwołam impreze.-powiedział Łukasz.
-Dziękuje ci , ale ty zostań... 
-Dobrze , poczekajcie . 
-Przynieś piwa , chce się napić . Mam dość wszystkiego  na dzisiaj ... alkohol może mi pomoże.
-Daga ... Nie no dobra przyniosę.- rzekł Marco.
Dziewczyna usiadła na parapecie z piwem w ręku i ze łzami w oczach . Na kanapie usiedli mężczyźni . Spędzili ten czas w okropnej ciszy . Nagle Dagmara z torebki wyjęła 40 g marihuany . Z portfela bletkę. Skręcała jointa powoli , płacząc jak dziecko. Marco i Łukasz patrzyli na nią z niedowierzaniem ... Ale co mieli zrobić ?  Chwilę później dziewczyna wyluzowała sie przy paru buchach . Podsumowując to był najgorszy dzień  w jej życiu.

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział VI


Dziewczyna obudziła się rano w sypialni Marco. Trochę ją to zdziwiło ponieważ pamiętała , iż zasnęła w salonie na kanapie. Założyła swoją ulubioną sukienkę i zeszła na dół ,aby zjeść śniadanie . Nie zbyt dobrze się czuła. Kręciło się jej w głowie i czuła piekielny ból w gardle.
-Hej  słoneczko.-Marco pocałował Dagmarę w czoło.-Ślicznie wyglądasz.
-Hej Marcuś.-uśmiechnęła się .-Dziękuje.
-Zrobiłem śniadanie ... to znaczy kanapki .
-Ooo to fajnie.-powiedziała zachrypniałym głosem.
-Gardło Cię boli ?- zapytał troskliwie.
-Tak , i to bardzo .
-Poczekaj , znajdę jakieś tabletki na gardło.-powędrował do szafki z lekami.-Pojedziemy do lekarza za chwilę.
-Oj , szkoda czasu ...- zaczęła się wykręcać.
-Nie szkoda . 
-Taaa , cztery godziny na poczekalni będziemy siedzieć...
-No i co . -zaśmiał się.
Mężczyzna dał dziewczynie  jakies przeciwbólowe tabletki o smaku wiśni. Sam zadzwonił do matki Dagmary , aby ją poinformować ,że  będą u lekarza i żeby przyjechałą jutro. Pojechali do  najbliższej przychodni. Zastali dziesięcio osobową kolejkę.  
-Mówiłam ?- zaśmiała się dziewczyna. - Teraz spóźnisz się na trening . Hahaha...
-Nie przesadzaj , usiądź tu .-wskazał krzesło na poczekalni .-A ja pójdę pogadać z jakimś lekarzem.
-Nie jestem dzieckiem , sama mogę iść poszukać lekarza.-udała obrażoną.
-Nie rób problemów kiciusiu .-zaśmiał się wielce dorosły .-Zaraz wracam , nie uciekaj i nie rozmawiaj z obcymi.
-Ha ha już uciekam ...- powiedziała zrezygnowana Daga.
Marco znalazł jakiegoś lekarza  który mógł od razu przyjąć Dagmarę oczywiście za sprawą odpowiedniej kwoty.Dagmara weszła do gabinetu i lekarz zaczął badanie . Dagmara była skrępowana. Nie lubiła wizyt u lekarzy.Okazało się ,że Dagmara ma ostre zapalenie gardła. Po 10 minutach Dagmara wyszła z receptą .
-I co ci jest ?-zapytał od razu Reus.
-Ostre zapalenie gardła...
-O Fuck ! Masz receptę ? Co mówił lekarz ?
-Oj uspokój się mamusiu , ok ? -zaśmiała się.-Kazał pić dużo płynów , ssać tabletki i mam kupić jakieś leki z penicylinem ... zapisał mi tu.
-Ok , jedziemy do apteki a później ty pójdziesz spać ,a  ja na trening .-zaczął trajkotać.- Nie obrazisz się jak zrobię taki męski wieczór ? Obiecałem chłopakom ..
-Jasne , rób ja sobię będę spać.- złapała piłkarz za rękę.-A w czwartek i tak musze iść na egzamin.
-A no faktycznie , ale pójdziesz tylko na egzamin i do domku wrócisz.
-Dobrze mamusiu .- uśmiechnęła się .

# Dagmara.
Kiedy wróciliśmy do domu postanowiłam przebrać się w leginsy i ukochaną bluzę z  Terrorym . Była trochę za duża i rozciągnięta . Nie obchodziło mnie jak w niej wyglądam . Była wygodna.Poszłam do swojego pokoju , odpaliłam laptopa i oglądałam filmiki na YouTube . W końcu usłyszałam głosy mężczyzn dochodzące z salonu. Dałam im spokój i dalaj oglądałam. Umierałam ze śmiechu jak oglądałam Gandziora z DJ Taekiem robiących z siebie kretynów podczas wyprawy na koncert.Nie zauważyłam jak ktoś otworzył drzwi
-Z czego tak się smiejesz ? - zapytał mężczyzna , którym okazał się Łukasz.
-Oglądam ... -odpowiedziałam nadal się śmiejąc.-Gandiego i Taeka..
-Aaa ok? nie znam ...-usiadł koło mnie na łóżku.-Słyszałem , że chciałeś pogadać.
-Kto tak mówił ? -zdziwiłam się.
-No ... Marco.-powiedział zdezorientowany.-Mówił ,że jakaś smutna chodzisz.
-Nie wiem co powiedzieć , ale mogę pogadać ... 
-No to nadawaj .-rozsiadł się wygodnie.-Z czym masz problem ?
-Z OJCEM ! -krzyknęłam.-Ten typ mnie dobija . Wiesz jak to jest mieć zrąbane dzieciństwo przez pojeba w rodzinie ?! Nie nie wiesz . A ja tak. Nie rozumiem jak można takim kimś być. Całe dzieciństwo żyłam w cieniu wszystkigo. Nikt mnie nie kochał , nikt się mną nie zajmował. A ja tylko chciałam trochę miłości .-W tym momencie się rozkleiłam.-Chodziłam sama po mieście , tylko po to żeby nie siedzieć z nimi w domu. Miałam dość. Wszyscy myślą ,że życie w rodzinie z alkoholikami jest ciężkie , ale to było jeszcze gorsze.-usiadłam sobie na podłodze . Oparłam o sciane i wyłam jak dziecko.Łukasz patrzył na mnie zdziwiony.
-Słuchaj ... spokojnie ...-pogłaskał mnie po głowie.
W tej chwili do mojego pokoju wszedł Marco z piwem w ręku.
-Ei stary , miałeś ją pocieszyć , a nie jeszcze bardziej dołować...
-Pocieszył , już mi lepiej .-uśmiechnęłam się do Reusa.
-A to dobrze , śpij sobie ... -powiedział czule.-A Ty Łuki , chodź na dół bo będę zazdrosny.

Mężczyźni wyszli , a ja zasnęłam jak suseł .
_____________________________

Boże 4 godziny u lekarzy ... masakra :x Ale już jest gites . :D

A tu ulubiona sukienka Dagmary :



środa, 23 stycznia 2013

Rozdział V

Dagmara wstała przed Marco ,więc  wzięła prysznic, ubrała się ,umalowała  a on jeszcze spał. Postanowiła zrobić śniadanie. Postawiła na stole kanapki , a sama usiadła z książką i kawą.
W końcu ujrzała zaspanego pilarza , który z chodzi ze schodów.
-Witaj , kiciusiu.-uśmiechnął się do dziewczyny.
-Hej , śpiochu.
-Co ty od samego rana się uczysz ?- podszedł i pocałował dziewczynę w czoło.
-Tak , w czwartek mam ważne zaliczenia. -wzięła łyk kawy.
-Ale dzisiaj nie masz zajęć ?
-Niee .
-To bosko . -usiadł na przeciwko dziewczyny.-pójdziemy gdzieś.
-Tylko ,że ja muszę się uczyć. A ja tej cholernej matematyki nie rozumiem.
-Poczekaj , profesor Marco ci wytłumaczy , pokarz to .-zabrał jej książkę.
-Aa tu masz relacje w zbiorze X czyli teraz musisz wiedzieć że  jest zwrotna jeżeli masz xRx , itd. -rozpisał wszystko na kartce a później pokazał Dagmarze.
-OMG , skąd ty to wiesz ?! -wytrzeszczyła oczy.
-Też chodziłem do szkoły .-zaśmiał się i odłożył książkę na bok.
-Kujoooon .-poczochrała mężczyznę po włosach.
-Dobra idę się ogarnąć i pojedziemy do twojej mamusi za trzy grosze ...
-Dobra . Tylko szybko.
 Marco po kilkunastu minutach był gotowy . Założył seksowną koszule i podarte jeansy. Dagmara także wyglądała bardzo ponętnie. Miała na sobie czarne świecące obcisłe leginsy ; długą ,luźną szarawą tunikę z długim rękawem ; arafatkę koloru tuniki ; ciemną małą torebeczkę ; brązowy zegarek i brązowe szpilki 'z pazurem'.
-Mówiłem Ci ,że wyglądasz pięknie ?- powiedział zadowolony Reus.
-Nie , ale dziękuje .-zarumieniła się .
-Proszę.-dał jej buziaka w policzek.-Chodźmy .
Po piętnastu minutach byli pod blokiem rodziców dziewczyny. Nie miała ochoty tam iść , ale nie chciała być pokłócona z najbliższą rodziną. Miała nadzieje ,że Marco ją rozumie.

# Dagmara
            Razem z Marco byliśmy pod drzwiami mojej mamy . Ojca nie biorę pod uwagę. To on zjebał mi życie . To jego o wszystko obwiniam i nie mam sobie tego za złe . Dzięki Marco , czuję się lepiej , czuje że ktoś mnie szanuje i ... czuję się ważna . Bałam się ,że jak tam wejdę to matka od razu mnie wyrzuci . Ja nie chce się z nią kłócić , w końcu to moja rodzicielka , kobieta która dała mi życie . Ona nie była taka najgorsza. Była lepsza od ojca w każdym centymetrze.
Z zamyślenia wyrwał mnie mój przyjaciel .
-Dzwoń tym dzwonkiem .-rzekł do mnie. Widziałam ,że również jest trochę zdenerwowany.
-Już.-zadzwoniłam , wiedziałam ,że muszę to zrobić .
Otworzyła nam moja mama , na mój widok , jakby się uśmiechnęła . Nie wyglądała jakby chciała mnie wyrzucić . Chyba tak jak ja chciała pogadać.
-Dagmara ! -zawołała w końcu. Po czym przytuliła mnie z całych sił.
-Mamoo ! -krzyknęłam .-Dusisz !
-Przepraszam , wejdźcie .-otwarła szeroko drzwi.
Weszliśmy razem do mojego dawnego domu. Nie byłam tam już może od tygodnia.
-Zrobię wam herbatkę , kanapki , co chcecie jeść ? -pytała nas podniecona mama.
-Jedliśmy śniadanie , ale herbatę możesz zrobić.-oznajmiłam jej.-To znaczy on jadł , mi się nie chciało , więc masz coś takiego  jak  czekoladki ?
-Ty nie jadłaś śniadania ?! -poruszył się mój kompan.
-Niee .-zaśmiałam się .- Nie miałam ochoty jeść .
-Ale kochanie , musisz jeść.-zmartwiła się mamusia .
-Dobra , dobra . -przytaknęłam .-Mamo , przepraszam za to wszystko , nie chce się z tobą kłócić...
-Ale Daguś , to ja przepraszam ! -usiadła w fotelu.-Jak mogłam pozwolić na to ... wybacz mi ... wróć do domu !
-Tobie wybaczam , ale nie myśl ,że ojciec coś dla mnie znaczy. Nie mam ochoty o nim gadać . I nie, nie wróce do domu , a po za tym on mi nie pozwoli.
-W sumie masz racje , pewnie znowu by się kłócił ... nie ma sensu...
-No właśnie , po za tym Dagmara się świetnie czuje u mnie . Ja mam duży dom, więc jakbym jej przeszkadzał to możemy się tam nawet nie widywać .  Do szkoły też ma blisko , na pieszo nie chodzi , więc niech pani się nie martwi o córkę , ja nad wszystkim panuje. -bronił się Marco.-Jak będzie trzeba to założę jeszcze z pięć alarmów.
-Dziękuje panu , że pan pilnuje mojej córki . Pana też przepraszam za to zamieszanie...|
-Niech pani mnie nie przeprasza tylko porozmawia z mężem , bo TO JEGO zachowanie jest skandaliczne .-wyjaśnił Reus.
Boże , jak dobrze , że mama mi wybaczyła i nawet mnie przeprosiła. Taka jestem szczęśliwa , chciałabym z nią utrzymywać kontakt na co dzień.
-Mamoo .-chyba przerwałam im pogawędkę. -Przyjedź do mnie , jutro. Mam wolne.
-No dobrze . A pan nie ma nic przeciwko ?-zwróciła się do mojego Reusa.
-No skądże ! -uśmiechnął się .-Będę szczęśliwy jak pani nas odwiedzi. Tzn mnie pewnie nie będzie , więc będę zadowolony ,z tego że Daga nie będzie sama siedzieć.
-To dobrze .-mama zabrała puste szklanki po herbacie.-Zapiszcie mi adres.
Marco chyba polubił moją mamę . Zapisał jej adres . Rozmawialiśmy z moją rodzicielką jeszcze niezłą godzinę . Przy okazji nakarmiła nas obiadem , napoiła dwoma litrami soku malinowego i dopchała nas ciastkami i czekoladkami.
-Słuchaj mamo , my musimy iść , bo ojciec zaraz wróci .-wstałam z kanapy.
-Tak tak , masz racje .-za mną zerwał się Reus.
-Oj , dobrze . -zmartwiła się mama.-To do jutra kochani !
-Do jutra , mamo .-przytuliłam ją .
-Do widzenia .-rzekł mój towarzysz.
Wyszliśmy z doskonałymi humorami . W klatce schodowej minęliśmy moją głupią sąsiadkę , która nawet nie odpowiedziała mi na ''dzień dobry'' . Ona świetnie dogadywała się z ojcem byli tak zwanymi ''przyjaciółmi''. Była tak samo podła jak on.  Przed wejściem do bloku niestety natrafiliśmy na mojego ojca. Nic mu nie powiedziałam , jedynie uśmiechnęłam się cwaniacko. Marco nawet na niego nie popatrzył.
-Co za palant !- powiedziałam rozbawiona ojcem.
-Daj spokój , nie psuj mi humoru. -powiedział sucho Reus.
-Co ty taki oschły ?
-Nie wiem , nie chciałem go widzieć.
-Dobra , ja też , ale nie wyżywam się na tobie za to .-powiedziałam obrażonym głosem.
-Przecież się nie wyżywam , po prostu ten gość mnie wkurza , przepraszam.-zwrócił się do mnie po czym chwycił moją dłoń.
-No dobra , wybaczam .-dałam mu buziaczka w nos.
Wsiedliśmy razem do samochodu i pojechaliśmy prosto do domu. Byłam tym bardzo zmęczona , chciałam odpocząć. Zaproponowałam oglądanie meczu , a Marco jak to Marco się zgodził . Zdjął tą swoją boską koszulę i przyniósł dwa piwa. Położyliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać mecz Chelsea Londyn - Manchester United. Ja kibicowałam The Blues , a Reus Czerwonym Diabłom . Troszkę się posprzeczaliśmy , ale tylko dla żartów. Przytuliłam się do jego nagiego ciała i tak zasnęłam.
____________________
A więc proszę :)
Miłego dnia !
wchodźcie na drugiego bloga :
http://bvb-nastolatka.blogspot.com/

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział IV

Rano dziewczyna usłyszała głosy mężczyzn . Zeszła na dół gdzie zobaczyła Marco , Marcela i Kubę.
Grali w FiFę , co łączyło się z piciem piwa i wrzaskami.
-Czy was powaliło ?-krzyknęła dziewczyna.-Z samego rana mnie budzą!
-O rany , jaka słodka pidżamka .-zaśmiał się Marcel.
-Ha , ha ! –pokazała mu język . –Która godzina ?
-11.24 .-powiedział Marco.-A co tam, kiciusiu ?-zaśmiał się Reus.
-Nie kiciusiuj ! Na uczelnie mam na 13 !
-Ooo, a kto cię zawiezie ?-mówił odstawiając butelkę piwa.
-Autobus , są tu jakieś przystanki ?
-Nie-e wiem .- zaśmiał się Reus. –Mario Cię zawiezie.
-Nie , dzięki. Ja sobie poradzę. –powiedziała i poszła na górę. Grzebała w swoich ubraniach i w końcu znalazła jakieś rurki i luźną tunikę. Wzięła czarne szpilki. Zeszła na dół z torbą i pokierowała się do drzwi.
-Mario już jedzie .-uśmiechnął się Marco.
-A prosiłam o to ?
-nie.
-to po co ?
-żeby ci się nic nie stało.
-skąd wiesz ,że akurat z Mario mi się nic nie stanie ?
-no to akurat nawet ja wiem .- odezwał się Kuba.
-a ja nie wiem .
-Oj spokojnie przecież nic ci nie będzie. Jak wrócisz to pojedziemy gdzieś ,ok ?
-Nie przekupuj mnie . –tupnęła obcasem. –Ja akurat dzisiaj idę na szaloną bibkę z kumpelą.
-Haha , jasne . –parsknął Reus.- Myślisz ,że ci pozwolę samej iść ?
-Tak.
-Nie, więc mogę się czuć zaproszony ?
-No … możesz. –powiedziała .
-No i super , słońce . – podał jej torbę z książkami.-Może chłopcy też pójdą ?
-co to za ‘słońce ‘ , ‘kiciusiu’ ?!- parsknęła śmiechem.-jak muszą … to niech idą.
-nic ,kiciusiu. –poczochrał jej włosy.
-no weź ,debilu ! układałam je !
-przepraszam , kochanie.-uśmiechnął się i podszedł do kolegów.
       W tej chwili przyjechał Mario. Dagmara wsiadła i pojechali na uczelnie. Trochę rozmawiali.
W szkolę było normalnie . Niektórzy wypytywali ją z kim to takim przyjechała. Ona unikała tych rozmów. W pewnym momencie podeszły do niej trzy panienki. Wyglądały mniej więcej jak kobiety lekkich obyczajów.
-hej ty ! –odezwała się jedna blondynka.
-no siema ?
-widziałam że do szkoły cię podwiózł piłkarz Realu Dortmund .
-hahaha, pozdrawiam cię.
-powiedz mu ,że ma u mnie szanse.
-ale ty nie masz u niego.-powiedziała i odeszła.
Do końca zajęć łaziły za nią . Gadały jakieś głupoty. O 16.30 pod uczelnie przyjechał Mario. Wrócili do domu.
 Przed imprezą Dagmara usiadła na stole i patrzyła na Marco ,który nie umiał upiec naleśników.
-Co ?-powiedział zdezorientowany Reus.
-Niiicc.-zaśmiała się.
-Jak nic , jak coś .-podszedł do niej .
-Śmieszny jesteś.
-Czemu?
-Nie wiem .. po prostu. Marco…?
-Co tam ?
-Czemu jesteś dla mnie taki dobry ? Czemu spełniasz moją każdą zachciankę ?
-Sam nie wiem , namieszałaś mi w głowie .-zaśmiał się.
-A spełnisz jeszcze jedno ?
-jakie ?
-zdejmij koszulkę.
-Ooo dobrze.-zdjął koszulkę i przybliżył się do dziewczyny . Sama nie protestowała więc piłkarz ją pocałował. Nagle poczuł jak drży.
-Ja ci nic nie zrobię.-pogłaskał ją po policzku.
-Wiem …tylko ja nie wiem  czy…
-czy ?-popatrzył jej w oczy.
-Czy coś do mnie czujesz. Czujesz ?!
-Gdybym nie czuł to myślisz ,że byśmy się teraz całowali  na stole?-cmokną ją w policzek.
         Później już sami odpłynęli w sypialni Marco. Dagmara tego nie żałowała ,najwyraźniej była zadowolona . Tak samo jak Marco. Obiecał jej że jutro pojadą do jej mamy . Stęskniła się za nią ,ale  nie za ojcem, dlatego przyjdą wtedy jak jego nie będzie. Miała nadzieje że pogodzi się z matką. 
___________
Trochę nudny , przepraszam  
    ale nie miałam pomysłu :>    

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział III


Pojechali razem na trening , Dagmara nie bardzo chciała , bo dziwnie się czuła kiedy otaczają ją sami mężczyźni . Marco powiedział, że będzie cały czas koło niej i że nie ma się czego bać. Weszła na trybuny i zobaczyła dwie kobiety – Ewę i Agatę . Postanowiła do nich podejść.
-Hej , jestem Dagmara . –Powiedziała nieśmiało do kobiet.
-Ooo hej , ja jestem Ewa a to jest Aga.- powiedziała żona Piszczka i wskazała na blondynkę.
-Miło poznać .-rzekła ciepło Błaszczykowska .
-Mi również , mogę usiąść ? –zapytała po Polsku Dagmara .
-Polka ?! –zdziwiły się kobiety.
-Prawie , moja mama to polka a ojciec to niemiec .
-Aaa ,to siadaj .-zaśmiała się Agata . –Który Cię upolował ?
-Niee nikt , Marco mi pomaga . –powiedziała zawstydzona dziewczyna.
-Taa właśnie widze jak się patrzy w twoją stronę.- zauważyła Ewka.
-On się ślini ! –Zawołała żona Kuby.
-Eee tam przesadzacie .-powiedziała cicho.
Kobiety rozmawiały razem do końca treningu . Dagmara opowiedziała żoną Piszczka i Błaszczykowskiego jak się poznali z Marco i co ich łączy. Ewka i Agata współczuły Dadze tego jakich ma rodziców i tego co się jej stało. Na koniec treningu dziewczyny zeszły do chłopaków na murawę , Dagmara opowiedziała kobietą ,że ma lęk przed mężczyznami , one to zrozumiały i nie odchodziły od niej .
-Poznajcie to Dagmara ! –krzyknął Reus.
-Heeeej .-przywitali się chórem.
-Emcia .-powiedziała jak zawsze nieśmiało.
Gdy mężczyźni zaczęli ze sobą rozmawiać , Dagmara od razu podbiegła do Marco i stanęła bardzo blisko niego. Był jedną osobą , której tam ufała.
-Co się stało ?-zapytał troskliwie.
-Niiiic.-spuściła głowę.-Nie mogę sobie koło ciebie stać ? 
-Możesz jasne , ale wiem o co chodzi .-zaśmiał się i chwycił ją za rękę , aby czuła się bezpiecznie.-Jedziemy na te zakupy ?
-Jeeeeeeeeeeeeeeeeeedziemy ! –krzyknęła zadowolona , jak każda kobieta na wieść o zakupach.
-Okej , Piszczu jedzie z nami ,bo musi prezent kupić żonie , tylko ciiiii.-powiedział rozbawiony zachowaniem Dagmary.
-Eheeem . – przytaknęła .-To ja idę do samochodu .
-No idź .-okręcił ją.-Tylko się nie zgub.
           Dziewczyna poszła i po 5 minutach siedziała w samochodzie. Po kwadransie zjawił się Marco z Łukaszem. Pojechali razem do galerii handlowej .Dagmara latała po sklepach jak szalona . Marco za nią nie nadążał , ale czego się nie robi dla kobiety. W końcu znalazła coś dla siebie. Piękną kremową sukienkę przed kolana .
-Chyba ją kupię.-odezwała się do Marco , który patrzył na nią i się śmiał pod nosem.
-Dobrze daj .
-No potrzymaj, jeszcze buty obejrzę .
Daga wybrała czarne szpilki na bardzo wysokim, ozdobionym ćwiekami obcasem.
Oby dwoje skierowali się do kasy .Dziewczyna zaczęła wyjmować portfel . Marco patrzył na nią z ironią w oczach.
-Serio?-zapytał w końcu .
-Co ? –zapytała zdezorientowana.
-Chcesz płacić ? –zaśmiał się Reus.-Przecież ja Cię tu zaprosiłem, nie rób ze mnie dupka .
-Yyyy ? – zająkała się.- Ja nigdy…nikt …
-Nikt nigdy nie zapłacił ze Twoje zakupy ?- ponownie się zaśmiał.
-Nieee … i nie śmiej się. –zrobiła obrażoną minę.
-Dobra , dobra idź przed sklep i poczekaj na Piszczka, ja zapłacę.
-Ymhm.
         Dagmara poszła przed sklep , gdzie od razu zobaczyła wysokiego mężczyznę o boskim uśmiechu. Podeszła do niego.
-Kupiłeś ?! –krzyknęła do Łukasza.
-Kupiłem .-uśmiechnął się .-Nawet ładne, gdzie jest Reusy ?
-Płaci … A nie już idzie.
-Hej wam .- odezwał się.- Masz .-podał Dagmarze zakupy.-Albo ja poniosę.
-Ehem , dzięki .
-Łuki jedziemy na piwo do mnie ? –zapytał Marco.
-Nie , no stary ja uciekam do domu .-powiedział Łukasz i odszedł machając do przyjaciół.
-Okej to sieema .- Powiedzieli razem.
       Dagmara i Marco pojechali razem do domu . Daga usiadła na kanapie , Marco poszedł za nią.
Usiadł blisko niej .
-Serio się mnie boisz?-zapytał spokojnie piłkarz.
-Już chyba nie …-zaczerwieniła się.
-A czemu się bałaś ?- Marco nie dawał za wygraną.
-No bo jesteś mężczyzną i jesteś taki wysoki i silny i… jakbyś chciał to był mógł mi coś zrobić ,pokroić i ukisić.
-No coś Ty !-krzyknął rozbawiony. –Ja nigdy ! Dobra , koniec. Chcesz pooglądać jakiś film ?
-Nawet mogę obejrzeć ,a masz jakiś horror ?
-Mam . Tam są wybierz coś fajnego.-wskazał na szafkę pod telewizorem.
         Razem oglądali horror , który był naprawdę straszny , Dagmara wtuliła się w Marco. Piłkarzowi się to spodobało. Przytulił ją jeszcze mocniej.
-Spać mi się chce.-ziewnęła dziewczyna.
Piłkarz wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka . Pocałował ją w czoło , a ona się uśmiechnęła.
-Nie idź …-wyszeptała .-Zostań.
-Ale mi tez już się chce spać .-zaśmiał się Reus.
-To śpij ze mną.-zarumieniła się .
-Ummm brzmi kusząco …-podszedł do łóżka i ponownie wziął dziewczyne na ręce.- Ale śpimy u mnie.
Dziewczyna zaśmiała się uroczo . Zasnęła bardzo szybko . Reus wiedział ,że na razie między nimi do niczego nie dojdzie . jednak był szczęśliwy ,że ona mu ufa.
 

_____________________________________
Mamy trójeczkę ! Podoba wam się mój blog ?
Piszcie !

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział II

          Rano mężczyzna nie mógł znaleźć sobie miejsca . O dziesiątej postanowił pojechać po nowo poznaną dziewczynę do szpitala. Nie mógł o niej zapomnieć, kradła mu myśli. Pierwszy raz dziewczyna tak zamąciła mu w głowie . On sam wiedział , że ona się go boi , wiedział ,że jeden nierozważny ruch z jego strony i może już nigdy jej nie zobaczyć. Zostawił jej wczoraj swoją kurtkę . Dzisiaj musiał jechać w znienawidzonej kurtce którą dostał od Caroline – jego byłej dziewczyny , która go zostawiła twierdzą ,że stać ją na kogoś lepszego niż jakiegoś marnego piłkarza. Te słowa go zabolały , bo on ją kochał , była mu bliska .
         Kwadrans później był już na miejscu to znaczy stał pod salą w której była Dagmara.
Piłkarz zobaczył znajomego lekarza.
-Dzień dobry. –przywitał się uprzejmie Reus.
-Dzień dobry .-uśmiechnął się lekarz.-W czym mogę pomóc ?
-Mógłbym zobaczyć się z Dagmarą ? Miałem ją odwieść do domu .
-E..to nie będzie konieczne , po dziewczynę przyjechał ojciec i ją zabrał.-rzekł lekarz .
-Ooo jeny … -zmartwił się Reus.-Mógłbym prosić jej adres ? Pan na pewno ma …
-Wie pan ,że ja nie mogę ? – powiedział smutno doktor.- Ale dam go panu.
Na twarzy piłkarza pojawił się uśmiech . To było dla niego naprawdę ważne . Ta dziewczyna była dla niego ważna . Chciał jej pomagać , patrzeć jak się uśmiecha , wiedzieć ,że uśmiecha się przez niego .
Po 5 minutach Marco wyszedł ze szpitala z ogromnym uśmiechem na twarzy. Udał się do samochodu i pojechał pod adres z kartki otrzymanej od lekarza.
Wychodząc z samochodu zauważył ją  siedzącą na ławce naprzeciwko bloków. Podbiegł do niej . Nadal była ubrana w jego kurtkę.
-Heej , uciekłaś –zaśmiał się piłkarz.
-Hej .-zdziwiła się na jego widok.- Przyszedłeś po kurtkę ?
Zaczęła się rozpinać.
-Głupia jesteś ? – zapytał ironicznie .-Przecież nie przyjechałem po kurtkę , tylko zobaczyć jak się czujesz . Więc jak się czujesz ?
-Źle . –powiedziała krótko.
-Zapomnij o tym … -usiadł koło niej .
-Nie o tym mówię… -zaczęła.-Ojciec wywalił mnie z domu …
-Za co ?! –oburzył się Marco.
-Za … wczoraj . Dla nich nie ma czegoś takiego jak ‘gwałt’ . Mówią ‘sama pewnie chciałaś’ . Oni są bardzo religijni , więc wiesz… teraz nie mam gdzie mieszkać , nie mam żadnych rzeczy … musze iść do jakiejś koleżanki , bo tu nie zamierzam spać.
-Jezus Marjasz .Oni nazywają się rodzicami ?! Chodź idziemy do mnie.-złapał ją za rękę , a ona jej nie zabrała.
-Marcoo.. daj spokój.-powiedziała .
-Nie będziesz tu siedzieć .-krzyknął.- zamarzniesz!
-Nie krzycz .-poprosiła.-tylko nie krzycz…
-Przepraszam , ale …martwię się , rozumiesz ? –zapytał z przepraszającym spojrzeniem.
-Dobra wybaczam .-uśmiechnęła się chyba pierwszy raz od kąt się spotkali.
-Jutro pojedziemy po twoje rzeczy i zobaczą jakiego masz fajnego chłopaka . –powiedział dumnie i otworzył jej drzwi  w samochodzie.
-Chłopaka ?! –zaśmiała się.
-No tak tylko ,żeby byli pod wrażeniem i żeby się wstydzili . – powiedział speszony Reus.
-Okej , a dzisiaj nie możemy iść ?- zapytała z nadzieją w głosie. –Bo nawet pidżamy nie mam …
-Dzisiaj muszę pędzić na trening… A pidżama zawszę się znajdzie .-uśmiechnął się słodko.
-Aa no dobra .-przytaknęła.-Wiedziałam ,że skądś cię znam…
-Hahaha .-zaśmiał się .-Lubisz piłkę ?
-Hmm oglądać nie lubię , ale pokopać zawsze ! chodziłam kiedyś na treningi ,ale ojciec …
-Okej , spoko . A poczekasz na mnie dwie godzinki ? –zapytał kopacz futbolówki.
-Jasne , jak pozwolisz to zrobię ci obiad . –uśmiechnęła się pięknie.
-Jeszcze pytasz ?! –parsknął . –Rób co chcesz , nawet możesz ściany przemalować jak ci się nie będzie kolor podobał .
Dziewczyna wybuchła śmiechem .Ten koleś miał na nią dobry wpływ. Czuła , że może mu zaufać. Mimo to nadal czuła obawy.
          Dom bardzo się jej spodobał , był duży , ładnie urządzony . Panował ciepły nastrój. Jej pokój też był piękny i duży .Marco proponował , aby ona spała w jego sypialni , a on uda się do pokoju dla gości.
Twierdził że w jego pokoju jest wygodniejsze łózko. Dagmara się nie zgodziła.
Gdy Marco był na treningu Daga robiła mu obiad . Zrobiła cos z łososia .
Robiąc te pyszności , zobaczyła przez kuchenne okno czarne BMW które kręciło się koło domu Reusa .Dziewczyna była przerażona, ale nawet nie mogła zadzwonić do Marco bo nie miała jego numeru. Po dwóch godzinach Marco był z powrotem .
-Jestem jakby co .-krzyknął mężczyzna.-Zapomniałem Ci powiedzieć , ale umówiłem się z Mario i Robertem na piwo i FiFke dzisiaj .
-MARCO ! Oni tu byli ! –krzyknęła przerażona . Podbiegła do Marco i się w niego wtuliła.
-Jacy oni ? –powiedział zdziwiony Marco.
-To czarne BMW jeździło koło Twojego domu !
- Spokojnie , może to ktoś inny . –uspakajał dziewczynę. –Po drugie skąd by wiedzieli ,że tu mieszkasz ?
-Ni-Nie wiem ..-wyjąkała.
-A tak po za tym to jest Mario –wskazał na przyjaciela .-A to Robert.-wskazał na wysokiego czarnowłosego Polaka.
Dziewczyna w ogóle ich nie zauważyła .
-Hej , Dagmara .-uśmiechnęła się lekko.
-Hej .-powiedzieli razem.
-Ugotowałam obiad . –powiedziała dumnie .
-Zajebiście ! –krzyknęła cała trójka.
Zjedli razem obiad , a później Marco i jego koledzy zaczęli sączyć piwo i grać .Daga natomiast się uczyła , bo miała jakąś sesje w szkole.
Gdy zeszła na dół zastała rozbawionych mężczyzn. Usiadła niedaleko Marco , ponieważ ona tak naprawdę bała się mężczyzn.
-Kto wygrał ? –zapytała nieśmiało .
-Ten debil . – Mario wskazał na Roberta .
-Nie debil , nie debil ,młody .-uśmiechnął się Lewy .
-Ooo a propo młodości , wiem ,że kobiet się o wiek nie pyta , ale chyba nam powiesz ile masz lat ?- zapytał Mario.
-19 . –uśmiechnęła się do Marco , który cały czas się na nią gapił.
-Ha !Ha ! I kto tu jest młody .- prychnął Mario do Roberta .
-Dobra skończcie to .-przerwał sprzeczkę Reus.
-Ooook … A ja już się będę zbierał , bo jutro jadę z Anią na basen i wiecie .- oznajmił Lewy .
-Too ja też . Jutro wpadnę Marcyśka .-Mario lubił dokuczać Marco.
-Dobra Mariolu .- szybko się odgryzł.- To siema panowie !
Było już późno , postanowili zjeść kolacje . Po spożyciu  posiłku Dagmara chciała się isć umyć , ale nie miała pidżamy .
-Marco pożyczysz mi jakąś bluzkę ? Czy coś ? –zapytała zawstydzona .
- Kupiłem Ci taką słodziaśną pidżamkę .-zaśmiał się i dał jej pidżamę w myszki.
-Oh dzięki –podziękowała i udała się do łazienki.
Po piętnastu minutach wyszła .Udała się do swojego pokoju , usłyszała za sobą tylko
-Słodka jesteś !
-Haa dzięki .-odpowiedziała zadowolona.
            Z samego rana postanowili jechać po rzeczy Dagmary , później mieli jechać razem na trening . A wieczorem Marco chciał zabrać Dagmarę na zakupy .
                O 10.00 byli już pod blokiem rodziców dziewczyny . Młodzi postanowili udawać ,że są parą , aby jeszcze bardziej wkurzyć ojca i matkę Dagmary. Weszli do klatki i udali się na 3 piętro .
-Hahah , ale będzie śmiesznie .-zaśmiała się pod nosem Daga.
-Owszem , już ja się o to postaram .- powiedział równie uśmiechnięty Reus.
Niestety nie było tak śmiesznie jak im się wydawało .
Dziewczyna zapukała do drzwi. Otworzyła matka . Zobaczyła uśmiechniętą córkę ze sławnym przystojnym piłkarzem
-Ja tylko po swoje rzeczy , nie musicie mnie oglądać.-powiedziała sucho , po czym weszła do mieszkania. Szła z Marco za rękę.
-Już się pocieszyłaś ? –zapytała chamsko matka.
W Reusie się zagotowało ze złości . Podobnie było u Dagmary.
Dziewczyna zdjęła kurtkę . Ubrana była w przeźroczystą koszulę , z kołnierzykiem w ćwieki.
Poszli razem z Marco pakować ubrania i wszystko inne. Przy wyjściu chciała jeszcze wyśmiać ojca. Dagmara i Marco udali się więc do salonu. Marco przytulił Dagę.
-A więc żegnajcie ! –rzekła głośno lecz sucho.-Mam nadzieję że się już nie spotkamy.
-Patrz co za nasienie piekielne! –wrzasnął ojciec. – Jak śmiesz ty nieudacznico !
- Jesteście śmieszni ! –mówiła już prawie przez łzy.
-Chłopie nie zadawaj się z nią . –zwrócił się ojciec do Marco. –Zaraz się puści z kimś ta mała dziwka .
Marco nie wytrzymał już tego wszystkiego , jak rodzony ojciec może tak powiedzieć na własną córkę ?!
Mężczyzna podbiegł do starszego i oddał jeden cios prosto w twarz .
Później odszedł i zwrócił się do matki Dagi
-Nie wiedziałem ,że istnieją tacy ludzie na świecie … żeby matka … ojciec ? Wstydźcie się ! Jesteście żałośni!
Reus wziął rzeczy Dagmary i razem opuścili mieszkanie trzepiąc drzwiami.
Dagmara płakała .Marco powiedział jej kilka słów dla otuchy . Dziewczyna o
d razu się uśmiechnęła.
___________

Tarnoś :** Jak macie jakieś pytania to piszcie śmiało na gg 31968609 :))

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział I .


                     (...) Marco kroczył przez ciemne miasto , przyglągając się swoim śnieżnobiałym trampkom . Dla niego to było o wiele ciekawsze niż siedzenie w pustym domu i oglądanie jakiś głupot w telewizji . Nawet jeżeli Mario by przyjechał , dla Reusa to nie miałoby sensu , bo przecież , nie będzie specjalnie zmuszał chłopaków do siedzenia z nim , a i tak spędzali u niego wiele czasu.  
                         W pewnym momencie zobaczył czarne, stare BMW zatrzymujące się obok przystanku . (Pewnie go nie zauważyli. ) Z samochdu została wypchnięta młoda kobieta , cała toztrzęsiona , zapłakana i blada. Dziewczyna miała na sobie jedynia podartą bluze , a przecież to była jesień , było zimno. Nieznajoma usiadła na ławce i zaczęła wyć. Marco pobiegł do niej i sam nie chciał wiedzieć , co jej zrobili. 
-Ei , co się stało ?- zapytał z troską piłkarz .
Nie otrzymał odpowiedzi.
-Nie chesz rozmawiać ? -zapytał przyglądając się  podartej bluzie. - Zimno Ci ?
-Ta-Tak -załkała .
-Masz moją kurtkę .- zdjął z siebie kurtkę.-Poczekaj , pójdziemy do szpitala . Jesteś strasznie blada .
-Nie , ja-a sobie po-oradzę .- nie przestawała płakać.
-Chyba sobie żarty robisz .-parskną Marco.- A jak się w ogóle nazywasz ?
-Dagmara Kroshse .-dziewczyna wstała z ławki.-Oni...oni , mnie ...
Wybuchła płaczem , Marco chciał ją przytulić , żeby poczuła sie bezpieczna , ale ta drgnęła i odsunęła się nerwowo. Bała się go.
                      Piętnaście minut później byli pod szpitalem , całą  drogę szli w milczeniu , Dagmara jedynie co chwilę spoglądała na Marco z przerażeniem w oczach.
                   Weszli do środka . Marco zatrzymał jakiegoś lekarza i wszystko wyjaśnił , chwilę później lekarz zajął się młodą kobietą.
-Przepraszam , jest pan bliskim panny Kroshse ? -zapytała pielęgniarka siedzącego na krześle Marco.
-Nieee. -zaprzeczył .-Wie pani ja ją znalazłem jak ją wypchnęli i przyprowadziłem tu...
-Niech pan nie tłumaczy . -zaśmiała się .-A moze pan pozwolić na 5 minut ?
-Oczywiście .-wszedł do gabinetu .- O co chodzi ?
-Musi pan iść z nią , albo sam na policje i zgłosić ,że panna Dagmara została zgwałcona .
Reus spóścił głowe , nie odzywał się chwilę w końcu zapytał 
-Mogę z nią pogadać ?
-Jasne . -pielęgniarka zaprowadziłą go do sali w której JUŻ leżała nowo poznana przez Marco dziewczyna.
               Zobaczył tą piękną  dziewczynę ,która nawet nie miała zamiaru przestać płakać , wyła jak pobity pies . Usta miała sine . 
-Będzie dobrze .-powiedział cicho Marco , i usiadł koło niej . Dziewczyna od razu odsunęła się i spojrzałą na niego błagalnie , jej oczy mówiły  '' Nie zrób mi krzywdy !!!''
-Masz swoją kurtke , zabrałam Ci . -powiedziała cichutko i podała Reusowi odzież , nadal pochlipując .
-A jak jutro wrócisz do domu ? -zapytał troskliwie.-Chyba , nie w tej bluzie samej .
-Dam radę .-prawie wszeptała , nie miała siły wiecej mówić , wszystko ją bolało.
-Nie twierdze , że nie dasz , ale będzie Ci zimno .-uśmiechnął się życzliwie.-Przyjdę tu jutro i Cię odwiozę do domu .
-Dam radę .-powtórzyła głośniej.
-I tak przyjdę , wiem w jakim jesteś stanie . Pomogę Ci. 
-No dobrze .-uległa . -Ale musisz mi powiedzieć przynajmniej jak się nazywasz .
Dziewczyna przestała na chwilę płakać i na jej twarzy pojawił się jakby ...malutki uśmiech.
-Marco . Marco Reus . -uśmiechnął się . -I nie płacz już , poradzimy sobię .
Dziewczyna momentalnie posmutniała i zaczęła cicho łkać . Ból powrócił . 
-Pójdę już . -pokierował się do drzwi.-Ale jutro się zobaczymy.
-Dobrze .-popatrzyła na niego swymi pięknymi oczami pełnymi łez .
                      Marco wrócił do domu . Nie mógł przestać o niej myśleć i o tym jakim ktoś musiał być sukinkotem żeby cos takiego zrobić . Postanowił się napić piwa i iść spać . Jutro postanowił jechać z samego rana do szpitala. Chciał się czegoś o niej dowiedzieć .
_________________________________
Tarnoś :******

W Rolach Głównych :




                                                  Dagmara Kroshse - 19 lat , pół Niemka, pół Polka. Pochodzi ze strasznie pobożnej rodziny .
 Kiedyś pogodna i roześmiana , teraz zamknięta w sobie i nieśmiała . Strasznie  płochliwa. Moimo wszystko próbuje zaufać Marco . Uczy się w dobrej szkole , chce zostać tłumaczem , ale jej rodzina się na to nie zgadza. Pragnie zacząć wszystko od nowa .




Marco Reus -23 lata ,niemiec, piłkarz Borussi Dortmund. Jest ciepły , sympatyczny i wesoły.  

Ma wielu przyjaciół . Jednak często byłwa sam w domu , nienawidzi tego.
Kiedy poznaje Dagmarę , jego świat zaczyna nabierać kolorów.
Robert Lewandowski - 24 lata , polak .Piłkarz Borussi Dortmund . Wiecznie nieogarnięty , za iegany. Przyjaźni się z Marco.  W domu układa mu się  całkiem nieźle , jego narzeczona to całkiem dobra kobieta.


_______________________
A więc to na początek , małe wprowadzenie .
Dodam dzisiaj pierwszy rozdział .
Od razu pragnę zaznaczyć iż rozdziałów nie będzie nie wiadomo ile , ponieważ to opowiadanie wchodzi w temat dramatyczny.
Tarnoś :****