czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział XXV - The End :)


               



             Następnego dnia , Dagmara przeczuwała że coś się stanie , tylko nie wiedziała co ...   
Od samego rana chodziła poddenerwowana , nawet zbiła szklankę. 
-Co się dzieje ?-zaciekawił się Marco.
-Nie nic , jakoś się źle dzisiaj czuje ...
-To może idź się połóż ..-zaproponował Reus.
-Okej ...-poszła do swojego pokoju i zaległa na łóżku . Szybko zasnęła . 
Spała z 3 godziny. Obudziły ją rozpaczliwe krzyki Marco.
-Marco , co się stało ?-zapytała zaspana Dagmara .
-David  , jest w szpitalu ma białaczkę ! -powiedział bezradny .
-Jak ??! Jak to możliwe ?! 
-Nie wiem ! jakieś powikłania .... mama dzwoniła .-ukrył twarz w dłoniach .
          Sami nie wiedzieli co mają robić . Postanowili jechać do Niemiec , aby zobaczyć co się dzieje i jakie są objawy . Wieczorem byli już w Niemczech .Od razu pojechali do szpitala , o dziwo Wojtek pojechał z nimi.
Na korytarzu Marco zobaczył swoją mamę , która chodziła z kąta w kąt.
-Mam...-Marco nie skończył , bo lekarz mu przerwał .
-Niestety ... dziecka nie udało się uratować. Akcja serca została przerwana .
-NIEEE !!!!-krzyknęłą matka Reusa .-Tylko nie to ...
 Dagmara zaczęła płakać ... nie mogła opanować łez. Marco podbiegł do matki i ją przytulił.
Najbardziej ubolewała na tym rodzicielka Marco , bo ona najbardziej przywiązała się do Davidka. 
Wszyscy pojechali do domu Marco ... tam rozmawiali . Nawet już nie byli tacy smutni . Jedynie mama Marco , siedziała cicho w sypialni syna . 
Marco postanowił ,że zamieszka z nimi na pewien czas .
Problem był z Wojtkiem , który przyleciał z nimi do Niemiec bawet się nie zastanawiając. 
-Robciu ...-zaczął Szczęsny.-Pobędę sobie u ciebie pare dni i wracam do Londynu.
-Dobra , Wojtuś.-uśmiechnął się Lewandowski.
-Ty wracasz do Londynu ?!-zapytał Reus ze smutnym wyrazem twarzy.
-No przecież ja gram w Arsenalu , lamo .-poczochrał włosy Marco.
-Smutno ...
-Wiem ...
-No i popatrz nawet oni się zaprzyjaźnili .-oznajmił Kuba.-Kto by pomyślał...
-A no ..-westchnął Łukasz.

                                      Parę dni po pogrzebie Davida. 
           Wojtek wrócił do domu dzień wcześniej . Marco nardzo nad tym ubolewał . Z Dagmarą mu się świetnie układało , byli szczęśliwą parą. Jednak doszedł do wniosku ,że nie może być z kobietą , na którą nie zasługuje . Wiedział że ją skrzywdzi.
Wracał do domu , gdzie miał wyznać Dadze , co do niej czuje.
Dagmara wracała do domu z Łukaszem , który miał ją odprowadzić pod dom.
-Pamiętasz jak mi powiedziałeś , że kochasz inną kobietę ?-wypaliła pod domem.
-Tak .-uśmiechnął się do niej.
-Kto to ?
-Serio jesteś taka ślepa ?
-O co chodzi ?
-Ciebie kocham , ale wiem że ty kochasz Marco ...więc nie będę się wtrącał .
-Łukasz ja...
-Nic nie mów ...-uśmiechnął się do niej .-Po prostu obiecaj mi że nigdy o mnie nie zapomnisz.
-Obiecuje ! jesteś dla mnie jak starszy brat .-złapała go za rękę.
-Tylko boli mnie fakt ,że nigdy nie będziemy razem ...
-Cześć.-odwróciła się i weszła do domu .
Kwadrans później do domu wrócił Marco ...
-Marco muszę ci coś powiedzieć ..-zaczęła niepewnie Dagmara .
-Ja też muszę ci coś wyznać.
-Ty pierwszy .-lekko się  uśmiechnęła .
-Jak już wiesz ... zraniłem cię . A ja wiem ,że zrobie to jeszcze raz ... nie chcę ,żebyś przeze mnie cierpiała . Nie zasługuję  na ciebie ... będzie lepiej jak się rozstaniemy , ale nie chce żebyśmy żyli w nienawiści lecz przyjaźni , rozumiesz ? zawsze możesz na mnie liczyć.
-Marco ... ja wiem , ja ...muszę ci powiedzieć ,że nie pasujemy do siebie . Ty chcesz być wolny jak ptak , a ja ci to uniemożliwiam ... po za tym , kocham kogoś innego ...dzisiaj to zrozumiałam .
-Daguś , dziękuje .-przytulił ją.-Jesteśmy ziomkami ?
-Jasne Reus ! -uśmiechnęła się.-Wiesz kogo kocham ?
-Wiem ...-pogłaskał ją po głowie.-Idź do niego.
Dagmara wybiegła z domu  Reusa i pobiegła w stronę domu Łukasza. Zapukała do drzwi.
-Dagmara ?-Łukasz otworzył drzwi.
-Łukasz ja też cię kocham !-krzyknęła z uśmiechem na twarzy.
-Naprawdę ?-zdziwił się , po czym położył ręce na jej biodrach i przybliżył ją do siebie.
-Naprawdę czujesz to co ja ? -chciał się upewnić.
-Łukasz ! Tak ! Jak jesteś koło mnie moje serce zaczyna bić szybciej ... czuję się przy tobie bezpieczna.
-Dagmara ... kocham cię.-wyszeptał, po czym ją pocałował.

                                       Dwa miesiące później .
         Dagmara i Łukasz są razem szczęśliwi. Marco znalazł swoją drugą połówkę - Amandę z którą Dagmara się zaprzyjaźniła . Są jak siostry - nierozłączne . Marco ma dobry kontakt z Dagą , są przyjaciółmi.
Wojtek odwiedza ich w każdy wolny weekend. Jest szczęśliwy ,że Dagmara znalazła miłość swojego życia. 
Łukasz ma zamiar jej się oświadczyć , kocha ją nad życie i sam nie wierzy w to ,że są razem .
___________________________

                                      ~
KONIEC~
Nie zamierzałam go kończyć , ale dzisiaj doszłam do wniosku , że nie mam już tu o czym pisać.
Nie wiem czy podoba wam się koniec ... ale ja nie mogłabym w nocy spać gdyby któryś z bohaterów ucierpiał :D
Czytajcie mojego nowego bloga <33
http://spragnieni-szczescia-bvb-jungs.blogspot.com/

środa, 13 lutego 2013

Rozdział XXIV


           Dagmara spędziła miło czas z Marco .  Ugotowali razem obiad dla stada i upiekli ciastka . Na rozwalali przy tym strasznie , ale to nic. Marco zapomniał o swojej obitej twarzy , a Dagmara zapomniała o tym że jest cholernie wściekła na Reusa. Zbliżyli się do siebie .
Ich jeszcze nie było więc obiad zjedli we dwójkę. Zmęczeni padli na kanapę w salonie.
Leżeli bez ruchu z otwartymi oczami patrzącymi się w sufit.
-Fajnie było , co ?-dziewczyna przerwała ciszę.
-Najfajniej na świecie ! -spojrzał na nią.-Kiedy wracamy do Niemiec ?
-Pojutrze.-uśmiechnęła się.-A co tam u Davida ? bo zapomniałam o nim ...
-Mieszka u mojej mamy , i jest okej.-wytłumaczył.
-To dobrze . -uśmiechnęła się.-A co tam u ciebie ?
-Też w porządku.-
W tym momencie usłyszeli jak ktos wchodzi do mieszkania.
-Witamy !-krzyknął Wojtek .-Gołąbeczki sobie słodko leżą...-spojrzał na Dagę i Marco.
-Obiad wam ugotowaliśmy .-oswiadczył Reus.
-Do super !- rzucił się do kuchni głodny Kuba.
-A my spadamy...-zarządziła Dagmara ciągnąc za sobą Marco.
-Ja ? z taką twarzą ?-niedowierzał Reus.
-Pomaluję cię i nic nie będzie widać -zaśmiała się.
-Dobra , dobra pójdę tak.-wyparł się piłkarz.
Para wyszła z domu i pokierowała się do centrum Warszawy. Dagmara uśmiechała się do Marco nie wiedząc czemu . Patrzyła mu w oczy . 
-Pamiętasz jak się poznaliśmy ?-wypalił.
-No niestety ... okoliczności były ...
-Wiem . -objął ją ramieniem.-Ale teraz może być lepiej .
-Okej . zaczniemy od nowa ?-zapytała z iskierkami w oczach.
-Hmm...Jestem Marco Reus , a ty ?
-Dagmara Kroshe , miło mi .-zaśmiała się.
Przez dwie godziny rozmawiali tak jakby w ogóle wcześniej się nie znali. Około 20 postanowli wracać do domu . 
-Kochanie , poznaj moich kumpli .-wskazał na piłkarzy grających w FiFę.
-Ooo miło was poznać nieznane twarze ! -zawołała Dagamara.
-Co im jest ?-zapytał zdezorientowany Mario .
-Zaczynamy od nowa !- krzyknęła zadowolona Daga.
-Dobra ... -Kuba pozostawił to już bez komentarza nie chcąc tracić czasu.
Marco i Daga udali się do jej tymczasowego pokoju , żeby pogadać.

Wiadomość !

                             Drodzy czytelnicy !
                 Pewnie pamiętacie Anonimkę-Justynę , z poprzedniego bloga .
Mamy zamiar RAZEM zacząć pisać nowe opowiadanie . Będzie ono o Piszczu . Bohaterzy drugoplanowi to oczywiście Marco , Mario i piłkarze BVB .
 
Kto będzie czytał niech skomentuje , albo bierze udział w ankiecie ! to ważne :) <333

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział XXIII


             Następnego dnia Dagmara wstała jako ostatnia . Na stole czekało na nią pyszne śniadanie . Ubrała się w leginsy i szary t-shirt Łukasza , który mu zabrała . Weszła do salonu . Piłkarze jak zwykle grali w Fifę . To robiło się już irytujące . 
-Aha . -powiedziała.-Co jest w tych kanapkach ? Żel do włosów czy trutka na szczury ?
-No nic , dobre są .-powiedział Łukasz .-Osz ty ! To ty mi zabrałaś tą koszulkę. Marco , sorry za te oskarżenia...
-I tak tego nie zjem , nie wierze wam.-uśmiechnęła się.-Dzwoniliście do Mario ?
-Tak , tak .-rzekł zafascynowany Marco .-Będzie około 15.
-Okej ...
Poszła do kuchni Wojtka . Otworzyła lodówkę , a tam pustka .
-Wojtek ?! robisz ty czasem zakupy , czy samym tlenem żyjesz ?
-Zapomniałem .-powiedział Szczęsny.-ŁOSZ KURWA CO ZA CIUL ! GDZIE PODAJESZ ?!
-To jedziemy na zakupy ?-zapytał z nadzieją w głosie Marco .
-Ja i ty ?-zdziwiła się Daga.
-ehem..jak chcesz możemy wziąść nasze niedoszłe dziecko...-zaśmiał się.
-HA HA HA bardzo śmieszne.-powiedziałą Dagmara z sarkaztycznym uśmiechem na twarzy.
Dagmara i Marco pojechali do sklepu . Marco siedział cicho jak myszka , pchał wózek i uśmiechał się od czasu do czasu.
-Kto pierwszy wpadł na pomysł oblania mnie wodą ?-odezwała się w końcu.
-Wojtek chciał cię obrzucić jajkami , ale Nuri stwierdził ,że szkoda jajek i woda tańsza.-wyjaśnił.
-O matko ... już lepsza woda niż jajka ...
-Ale ja nie brałem w tym udziału .-wypierał się .
-Jedyny normalny ! -westchnęła.-A kto brał ?
-Wojtek , Nuri i Kubuś .
-A Łukasz ?
-Nie , przyglądał się wszystkiemu z daleka . Mówił ,że  nie chce maczać w tym palców .
-Wow , Bóg istnieje , oł jeaa ! Dwie normalne osoby ! -wykrzyczłą na cały sklep.
-Ciszej ...
-Wstydzisz się mnie ? -zmrużyła oczy .
-Skądże ... nie chcę ,żeby uważali nas za wariatów.
Chwilę później Dagmara dostrzegła znajome twarze . Piotrek , Rysiu i Patryk.
-Witam piękną panią-krzyczał z daleka Piotrek.
-Siemka -odkrzyknęła mu.-Jak tam ?
-W porządku , bejb .-zaśmiał się.-A u ciebie ?
Marco przyglądał się całemu zajściu.
-Ooo fakt niezła dupa .-stwierdził Patryk. Dagmarę to uraziło nie lubiła takich osób. Marco widząc wyraz jej twarzy zainterweniował.
-Grzeczniej się zwracaj do kobiety.
-Wyluzuj , przecież nic nie robi , blondasku .-bronił kolegę Piotrek.
Peja w tym czasie zastanawiał się czy kupić Lasy czy Cheetosy i nie wiedział o niczym.
-Dobra , my idziemy zrobić zakupy .-powiedziała stanowczo Dagmara.-Chodź Marco.-Złapała go za bluzę.
-Ejejej mała , idziemy na imprezę.-pociągnął za koszulkę Patryk.
-Nigdzie nie idzie , powiedziała wam już.-odepchnął Patryka Marco.
On posłał pierwszy cios w stronę piłkarza. On mu oddał i tak zaczęła się bujka.
-Co wy robicie cipongi ?!-krzyczał Piotrek. Próbował ich rozdzielić , lecz nie dawał rady.
Rysiu widząc to rzucił chipsy i pobiegł pomóc Piotrowi. W końcu udało się im ich rozdzielić.
Marco miał obitą mordkę , i podartą koszulkę , Patryk zaś złamany nos i wybity palec.
Dagmara płakała... ochroniarze wyrzucili ich ze sklepu. Przerażona dziewczyna zaczęla oglądać twarz Reusa.
-Przepraszam za niego...chyba trawy się napalił.-przepraszał Piotr.
Daga nawet na niego nie spojrzała . Była zajęta Marco. 
-Nic mi nie jest .-syczał Reus.
-Przecież widzę że cie boli ...-szlochała .-Chodź do domu ...
Odchodząc dziewczyna słyszała za sobą głosy kumpli , którzy ją przepraszali ,za Patryka .Nie reagowała.
Po piętnastu minutach byli w mieszkaniu Wojtka.
-O stary , kto cię tak urządził ?-zaniepokoił się Mario , który już przybył.
-Koleżka Dagmary .-wyjaśnił z przekąsem.-Kurwa jak ja wyglądam ...
-Zobaczyć obitą mordę ślicznego Reusa - bezcenne - śmiał się Nuri.
-To wcale nie jest śmieszne ! -oburzyła się Dagmara.-Jak on się na treningu pokarze.
Do drzwi zadzwonił dzwonek .
-Kogo kurwa niesie ?! -Szczęsny poszedł otworzyć.-Dzień dobry.
-Siema , chciałbym przeprosić za mojego kumpla . 
-A mniemam ,że chodzi o bójkę z..
-ze ślicznym blondynem -dokończył raper.-To kwiaty dla jego dziewczyny , i wino dla pana poszkodowanego .-podał bramkarzowi.
-Dobrze , przekaże ...
-A zastałem ich w domu ?
-To niezbyt dobry moment na odwiedziny.-stwierdził Wojtek .
-Chyba masz racje .-rzekł Rysiek .-No nic , do zobaczenia .-ukłonił się i poszedł.-Życzę blondynowi powrotu do zdrowia.-rzucił za siebie .-I powiedz mu ,że niezły z niego koks , bo Patrykowi nos złamał-zaśmiał się.-Dobrze mu tak ...
Szczęsny uśmiechnął się do rozmówcy i zamknął drzwi . Wrócił do salonu z kwiatami i winem.
-Proszę do dla was , koty.-wręczył 'prezenty'.
-Że od kogo ?-zapytał Reus.
-Niski mężczyzna po 30 .
-Rysiu ...-odpowiedziała.-miło.
-Komu miło , temu miło ...-uśmiechnął się lekko Marco.-Bałaś się o mnie co ?-zapytał zadziornie , po czym reszta opuściła pomieszczenie wiedząc ,że szykuje się ''specjalna rozmowa ''.
-Nie bałam się.-wykręcała się Daga.-Tylko nie chciałam żeby ci śliczną mordeczkę obili.
-Jasne , jasne , a kto płakał ?  ja ? 
-O Jesuu , oczy mi się pociły...-rzuciła w niego poduszką.
-Hahaha jasne , good joke.-uśmiechnął się.-Coś jednak do mnie czujesz...
-A czy ja mówiłam ,że nie czuje ?
-no nie..ale...
-No właśnie więc nie pieprz głupot.
-Więc czemu nie chcesz być ze mną ?
-Bo jeśli nie mogłeś wytrzymać ze mną kiedy byłam najgorsza , to nie zasługujesz na mnie kiedy jestem najlepsza.
-Marilyn Monroe ?
-Wzór kobiety.
-Zmienię się , obiecuje ...
-Na razie , nie chcę . Poczekaj... daj trochę czasu.
-Ja cię kocham !
-Daj spokój Reus , to nie są puste słowa..
-Bo nie są , naprawdę cię kocham.
-Ale... daj mi czas !
-Dobrze , ale chcę , abyś to pamiętała .
Do salonu wparował Mario .
-Idziemy na dwór pograć w piłkę ?
-Ja nie ! z taką mordą nigdzie nie idę ...
-To ja też zostanę...-powiedziała Daga.
-Chodź !- Łukasz wziął ją na ręce.
-E-e-m ! -stanęła na ziemi .-Zostaje z bohaterem .
-Dobra...-piłkarze wyszli na boisko.
_______________
Rekord komentarzy - POBITY ! 15 <3 Wow , nie sądziłam ...
DZIĘKUJE ;))
A i od razu mówie ,że Patryk w rzeczywistości jest zajebisty , ale tu musiałam zrobić akcję :3
z KaFFolinka <33
NOWY BLOG :
http://spragnieni-szczescia-bvb-jungs.blogspot.com/

Rozdział XXII


[Dagmara]
              Obudziłam się z ogromnym bólem głowy , ledwo otworzyłam oczy a już stali przy mnie ...Łukasz , Kuba , Robert , Wojtek i Marco .
-I co  ? główka boli ?-zapytał kpiąco Wojtek.
-Boli ...-wyjąkałam .
-Dobra wstawaj ! -krzyknął roześmiany Kuba .
-Cicho ! -błagałam.-Dajcie mi jakieś piwo ...
-Pijok ! nie damy ci  , za mała jesteś.-droczył się ze mną Łukasz.-Teraz cierp .
-Mendy ! -'obraziłam się'-Idę spać.
 Po moich słowach wszyscy wyszli z pokoju z tajemniczymi uśmiechami na twarzy. 
W miarę szybko zasnęłam ... nagle poczułam na sobie MOKRĄ LODOWATĄ WODĘ !
Ci idioci oblali mnie wodą. 
-AAAAAAAAAAAAAAAA-krzyknęłam .-Idiotci ! POJEBAŁO WAS ?! Wyjdźceie stąd ! NIE odzywajcie się do mnie ! przez was mogę być chora ! Cioty , będziecie mnie leczyć !
-Nie bulwersuj się tak miśś -uśmiechnął się Lewy .-To tylko żarty ...
-Spieprzajcie! -wkurzyłam się.-W dupie mam wasze żarty ! -Odwróciłam się do ściany  , cała mokra.
-Misiu -Robert w doskonałym humorze chciał mnie przytulić.
-Wyjdź ! -odepchnęłam 'misia' .
-Przebierz się , bo naprawdę się przeziębisz...-stwierdził Łukasz.
-I dobrze ! Będę chora i to przez was ! -fochnęłam się jak mała dziewczynka.
-No weź , już nie przesadzaj ...-śmiał się Wojtek  razem z Nurim.
-Idę się przebrać ! -wstałam wściekła z łóżka . Wzięłam ubrania i pokroczyłam do łazienki. Słyszałam za sobą śmiechy tych pacanów . Odegram się -postanowiłam.
Miałam już plan jak ich wrobić i nieźle skompromitować . Uszykowana wyszłam na miasto , nie mówiąc im gdzie idę.  Poszłam do apteki i kupiłam 6 testów ciążowych . Wrzuciłam je do torebki. Gdy wróciłam do domu , zabrałam ze sobą cienki marker i zrobiłam kawał stulecia. 
Tych palantów jeszcze nie było. Na każdym z testów narysowałam dwie kreski , co oznaczało ,że niby jestem w ciąży .  Porozkładałam je po całej łazience.  Zadowolona wyszłam z domu i udałam się do galerii . Miałam jeszcze spotkać się z Piotrem i Rysiem. 

[U chłopaków] 

                  Cała gromada wróciła do domu Wojtka . Dagmary nie było . Piszczek udał się do łazienki aby poprawić włosy . Wszedł do pomieszczenia i doznał szoku . Stanął jak wryty . Nawet nie mrugał. Roberta to zdziwiło i podszedł do niego.
-Co ci jest ? Diabła zobaczyłeś ?
-Ejj kurwa patrz ! -szturchnął Lewego i wskazał obiekt na umywalce .
-O żesz .. kurwa ,ja pierdole ..-wydukał.
Łukasz zbliżył się do obiektu zainteresowania i zobaczył test ciążowy oraz te cholerne dwie kreski. Zamarł. Odwrócił się z dwuznacznym uśmiechem na twarzy . Patrzy a tam następny obok prysznica , i kolejny na koszu na bieliznę. Na wszystkich dwie kreski ... Wybiegł z łazienki jak szaleniec , krzycząc 'ŁAAAAAAA CHŁOPAKI , TO MUSI BYĆ POMYŁKA !!' 
Robert nie wierzył własnym oczom . Pozbierał wszystkie testy i poszedł do reszty , której Łukasz tłumaczył o co chodzi .  Siedli na kanapie w salonie i Robert ułożył je na stole . Siedzieli w ciszy . Dziwnej ciszy . Wzrok wszystkich skierowany był na dziwne obiekty. 
Postanowili ,że nie odejdą od stołu dopóki Dagmara nie przyjdzie . 
Biedaki czekali do rana . Nie spali i nie wychodzili z salonu . Wyjątkiem był Marco , który wybiegł z mieszkania , powodem tego był niby brak piwa . 
Około 12 do domu wróciła zadowolona Dagmara . Piłkarze nie odezwali się do niej ani słowem . Sami siedzieli w ciemnym salonie , bo Wojtek zasłonił żaluzje. 
Dagmara ledwo powstrzymywała śmiech , gdy zobaczyła testy na stole i miny mężczyzn . 
Głuchą ciszę przerwał Łukasz .
-Gdzie byłaś ? -zaczęło się przesłuchanie.
-U kolegów.
-Jakich kolegów ? Całą noc ?! Mów gdzie byłaś !!
-No nigdzie ! na koncercie ...
- W twoim stanie ?! 
Dagmara nie zdążyła odpowiedzieć bo do domu wszedł Marco z masą ubranek dla bobasków. Dagmara modliła się aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Marco , mam dla ciebie złą wiadomość -wypaliła.
-Ale jaką ?-zmieszał się Reus.
-To nie twoje dziecko .-nadal z trudem powstrzymywała śmiech.
-Jak mogłaś ?!- Marco osunął się na ziemię z martwym wyrazem twarzy .
-Mam jeszcze jedną wiadomość.- udawała poważną,
-Chcesz mnie jeszcze dobić ?- ubolewał Marco.-
-ALE WAS WKRĘCIŁAM CIOTY ! HAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAH , ALE Z WAS IDIOCI !-wybuchła śmiechem -Ja w ciąży ? błagam wiem co to jest antykoncepcja . -śmiała się w niebo głosy .
Piłkarzą szczenki opadły. 
-Co ?!  Zatkało was ? Hahahah 1:1 . To była najlepsza zemsta w życiu ! Jestem mistrzem ! Oł jeaa.-krzyczała . 
-E e e-nie wiedział co  ma powiedzieć Łukasz.
-ROBERT MAM ZAWAŁ !- krzyczał Reus.
 Po godzinie atmosfera się ustabilizowała. Szczęsny gratulował jej pomysłu .
-Godne , godne -powtarzał Łukasz. 
-Haa dzięki . -uśmiechnęła się dumnie. -Jednak cos potrafie .-zaśmiała się.
-No oczywiście .-odezwał się Wojtek .-Nie spodziewaliśmy się..
- A Reus prawie zemdlał !- śmiał się Kuba.
-Dziwisz się ?-oburzył się Marco .-Szkoda ,że Mario tego nie widział ...
-Niech przyjedzie ! 
-Jutro do niego zadzwonie ..
-Dobra ja idę spać ... tylko nie zabijcie mnie w nocy ..-kpiła Daga.
___________
Przesadzony , ale co tam :D heuheuhe , napisałam go razem z KaFFolinką :D <33
Następny dodam jak będzie 9 komentarzy <3 Proszę o komentarze ;)

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział XXI :33333


Obudzili się o 12 w domu Szczęsnego . Razem w łóżku. Pierwsze co zobaczyli to twarz roześmianego Wojtka . Rozśmieszał go widok  Dagmary przytulonej do Łukasza , do tego w jednym łóżku.
-Z czego się śmiejesz pajacu ?-zapytała zaspana dziewczyna.
-Niee z niczego . Śpijcie sobię.-powstrzymywał śmiech .
-Łukasz ! weź się posuń grubasie ! -zbulwerowała się.
-Tylko nie grubasie !
-Hahahah jak stare małżeństwo.-ocenił Wojtek
-Weź wyjdź ! 
 Nawet nie zdążyli dalej wymieniać zdań , bo do mieszkania wparowali pozostali piłkarze . Tzn. Nuri , Robert , Kuba i Marco.
-Siema ludzie ! -krzykną głodny Kuba.-Wojtek masz coś do jedzenia ?
-Mam mam . -uśmiechnął się Wojtek.-Idź do kuchni.
-O. -Błaszczu stanął w wejściu do pokoju w którym spał Łukasz z Dagmarą.-Przeszkadzamy ? -zaśmiał się
-Ejj co jest ?!- oburzyl się Marco .
-Uuuu -chuczał Robert.
-No nic , wczoraj ten debil-wskazała na Wojtka.-włączył horror i się bałam sama spać .
-Okej ...-Kuba zrobił wielkie oczy.
-Marco zazdrosny man ! -zaśmiał sie Łukasz.
-no oczywiście -przyznał Reus. -Idziemy dzisiaj na koncert . 
-Jaki ?
-Do Stodoły ... na Peja Slums Attack i O.S.T.R.
-OMG ! Robert ! dzięki -krzyczała 
-Nie ma za co , miiiiiiiiiiś.- pobiegł do kuchni aby coś zjeść.
            Dagmara nawiązała lepszy kontakt z Marco . Nawet się do niego odzywała.  O umówionej godzinie wyszli z domu . Podjechali do klubu autobusem miejskim.
 W klubie była masa ludzi . Jednak im udało się przepchac do pierwszych rzędów.
Adam i Rysiu wykonywali wspólny kawałek ''Oddałbym''. Wszyscy świetnie się bawili , mieli ręce w górze .
-Oddałbym swoją karierę ,aby zwrócić życie GuRu , oddałbym znacznie więcej choć się nie spodziewam cudów.-zanucił Robert.-Zakochałem się w tym .
-Ohh ja też , ja też ..-mówiła podniecona Dagmara . 
Wspomagający Gandzior przybił z nią piątkę i podpisał się jej na ręce. 
-Awwwwwwwwwwww -piszczała.
-Zostań po koncercie .-prosił rapper.
-Okeeej .
Po 2 godzinach koncert się skończył , jednak większość została w klubie.
Dagmara poznała  Piotra ( Gandziora ) i siedziała z nim przy stoliku . Jej kupmle piłkarze bawili się w drugim końcu klubu. Raper podsuwał dziewczynie kolejne drinki . Po pół godzinie przysiedł się do nich Rysiek . Gadali o swoim życiu i o muzyce. W końcu po dziewczynę przyszli piłkarze .
-Zbieramy się .-zarządził Łukasz- najbardziej odpowiedzialny z paczki  .
-Jeszcze chwilę.-mówiła Dagmara.-Wyluzuj.
-Ile wypiłaś ?-pytał Kuba.
-Nie dużo , Kubuś.-uśmiechnęła się.-Poznajcie moich kumpli-wskazała na dużo starszych mężczyzn.
-OMG podpiszecie mi płytę ?! -oszalał Robert.
-Jasne .-chwycił płytę Peja .
-Daguś idziemy .-mówił Wojtek .
-Nie ! 
-Tak ! -podniósł ją z kanapy i wziął na ręce. 
-Ejj ! będę krzyczeć! 
-Nie będziesz .-zaśmiał się .
-Ludzie ! zostawcie koleżankę ! -krzyczał Piotrek .
-Nie wtrącajcie się .-rzekł Kuba.-Dziękujemy za koncert i spadamy , z fartem!
-Z fartem ...-wyjąkał Rysiek.
            Dagmara bulwersowała się przez całą drogę , lecz  gdy doszli do domu zasnęła od razu .
__________________
Piotruś namiesza :D hiehiehieiheihe xddd
Jak wiecie zakończyłam tamtego bloga , piszcie więc o kim chcecie kolejnego <3


piątek, 8 lutego 2013

Rozdział XX




-Słuchaj .-zaczął Łukasz.-Czy ciebie pojebało ?
-Ale że co ? -zdziwił się Wojtek.
-No bez przesady ! To porwanie było !  Jak dzieci się zachowaliście ! -krzyknął Kuba.
-Ciszej ! Bo ją obudzisz ...
-Może jednak jesteście parą ?! -zapytał Marco.
-Niby czemu ?
-Tak się troszczysz ... jakie to słodkie .
-Bo jest dla mnie jak siostra ! Jest dla mnie ważna , nie tak jak dla was ... nie pomyśleliście może ,że ona nie chce tak żyć ?!
-Co sugerujesz ?
-Ona nie chce chodzić z wami na sztywne imprezki ! Ona jest wyluzowana , nie może być zamknięta w domu ! To jeszcze dziecko , a wy ją chcecie przykłóć do domu ... 
-Jakoś nigdy nie nażekała ...-twierdził Kuba.
-A co ci miała powiedzieć ?! Że chce poskakać po pociągch ? że chce pomalować po murze ? że chce się całować na przystanku ? błagam was ...
-Taa znawca się znalazł ! -krzyknął Marco.-Nawet jej nie znasz.
-Znam ją wystarczająco długo ,żeby określić czego chce.
-Wojtek ! -krzyknął Kuba .
-Ejj cicho ! Nie krzyczcie na niego ! On ma racje . Nie pasuje do was...
-Ale.. Dagmara ! 
-No co ? nie chce chodzić w jakiś sukieneczkach , szpilkach i innych akcesoriach . Chcę być sobą , ale boję się ,że nie wy mnie nie zaakceptujecie ... bo kto chce się zadawać ze zwykłą nastolatką w bluzie i full capie ? błagam ! nie pasuje do was . Niektórzy z was mają już rodzine, dzieci . Ja tak nie umiem . Mam swoje humorki i nic tego nie zmieni .
-A pomyślałaś o nas ? O mnie , o Davidzie ... o reszcie ? -zapytał Marco .
-A ty chcesz się jeszcze zadawać ? nie wiedziałam -powiedziała z przekąsem.-uspokoiłeś się już ?
-Przepraszam ! Wybacz mi ...
-Taa myślisz ,że teraz wróce z tobą do Niemiec i wszystko będzie pięknie !? Śmieszny jesteś...
-To wróć z nimi ...
-Nie . Teraz jestem w Polsce z moim braciszkiem -uśmiechnęła się do Wojtka.-Chce od was odpocząć .
-Jak ty tu zostajesz to my też . Tydzień wolnego nikomu nie zaszkodzi co ?-stwierdził Łukasz -Ja cię tu samej zostawić nie mogę.
-Sama nie będzie.-przypomniał Wojtek.
-Taa Ty to taki  dorosły ...-zaśmiał się Lewy.
-Dobra jakoś z wami wytrzymam ...-westchnęła dziewczyna.
-Okej chłopcy , to my idziemy do mojego domu.-zadecydował Robert.
-Ktoś u mnie może zostać.-powiedział bramkarz Arsenalu .-Łukasz ?
-Ok , to ja zostanę.
-To do jutra .-pomachała im.
         Gdy zostali we trójkę zaczęli rozmawiać , ale nie tak jak wcześniej ...tylko tak luźno. Jak przyjaciele. Usiedli na kanapie i zaczęli sączyć piwo.
-Co teraz będzie ? -zapytał Wojtek.
-Z kim ?
-Z Tobą i blondaskiem .
-Zobaczę . Musi dać mi trochę czasu ...
-Daj mu szanse .-mówił Łukasz , któremu te słowa cięzko przechodziły przez gardło.
-Skończmy tą rozmowę .-prosiła.-Jest już druga w nocy . Idę spać .
-Może oglądamy fiml ? -zapytał Wojtek.-U mnie w sypialni .
-W sumie możemy obejrzeć jakieś horror.-stwierdziła
             Poszli więc we trójkę do sypialni Szczęsnego i usiedli wygodnie na łóżku. Wojtek włączył jakiś horror , który wcale nie miał być straszny . Jednak nie . Był okropny . Dagmara chowała głowe pod poduszkę prosząc ,żeby to wyłączyli , ale Wojtek się nad nią znęcał i jeszcze zabierał poduszkę.  Gdy się skończył wszyscy mieli iść spać. Dagmara oczywiście nie mogła spać i postanowiła pójść do Łukasza.
-Śpisz ?
-Tak , a co ?
-Boję się.
-O matko ...która godzina ?
-Nie wiem .
-Dobra chodź , to cię przytulę.

Dagmara szybciutko wskoczyła do łóżka i położyła się obok Piszczka . On ją przytulił i mówił ''to tylko film , uspokój się mała'' , ona w to nie wierzyła i jeszcze bardziej się bała. Usnęła dopiero przed piątą.  Piszczek też , bo stale musiał coś do niej mówić.

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział XIX


        Z samego rana Wojtek i Dagmara pojechali na lotnisko , kupili bilety i wynudzili się w samolocie . Słuchali muzyki , ale nie pomagało. Było tak nudno ,że Daga zasnęła z głową na kolanach Szczęsnego. Przed południem byli już w  Warszawie. Poszli do mieszkania Wojtka . 
-Ejj , jak ja dawno tu nie byłam…
-A w którym mieście masz rodzinę ?
-Lublin .
-Łohohoh.
-Ale często tu bywałam . Bo tam gdzieś mieszkała moja kuzynka . Teraz to nie wiem.
-A no to ok. Idziemy cos jeść ?
-Ciaaastka !
-No coś ty … raczej pizze .
-Dobra …
-Jak myślisz już są w Londynie ?
-Zadzwonię . –wyjął swój telefon i zadzwonił do Piszczka.-Halo ?
-Gdzie wy jesteście ?! stoimy pod twoim domem i nic !
-Hahaha Daga są .-zwrócił się do dziewczyny.-Ale nas nie ma w domu .
-Gdzie jesteście ?
-W mieście też nas nie ma.
-Gdzie ?!
-W Polsce !
-No ja was uduszę !Jak znajdę to powieszę na suchej gałęzi ! –krzyczał do słuchawki.
-No nie zrobisz tego Dagmarce , co ?
-Jej nie , ale ciebie to uduszę !
-Dobra ,siema -Wojtek się rozłączył.
      Łukasz i Nuri zaangażował w poszukiwanie Kubę , Roberta i …MARCO ! Jak dowiedział się ,że ona wyjechała wpadł w szał.  David zamieszkał z jego mamą , bo sam nie dawał sobie rady.
-No to chłopaki , zrobiła nas …-Nuri usiadł na krawężniku .
-Nie ma co … spryciara .-przyznał Kuba .
-To teraz do Polski ? –zapytał zmęczony Łukasz .
-No tak , bo jak Wojtek ją zbajeruje to zamieszka z nim w Londynie , mówię wam.-mówił Robert.
-Ach ten Wojtuś.-zaśmiał się Łukasz.-A ty co  , się nie odzywasz ?-zwrócił się do Marco.
-Kurde , chcę was przeprosić , bo to przeze mnie jesteśmy teraz w Londynie …
-Nie tylko przez ciebie .-stwierdził Kuba.-Przez te kobiety też.
-No i dlatego ja nie mam dziewczyny !-wyjaśnił Nuri.
-Tak , jasne Nuri …właśnie dlatego nie masz dziewczyny.-powiedział z ironią Kuba.
-Dajcie spokój . Kobiety to zło .-stwierdził Robert.-Najpierw mówi ,że cię kocha , potem ty mówisz jej że ją kochasz , chwile jest dobrze , a potem się zaczynają kłótnie . I już cię nie kocha …
-Bo na złą trafiłeś . Moja Agata to dobra kobieta jest.
-Ta ja o swojej też tak myślałem , a potem mnie rzuciła i złożyła pozew o rozwód , bo przytulałem płaczącą Dagmarę , no błagam .
-Tssa z laską źle ,ale bez niej jeszcze gorzej .
-Dobra chodźcie panienki , na samolot.-pogonił ich Marco
-Daj spokój nie jadłem od rana .-narzekał Nuri.
-Tam coś zjesz . –poklepał  go po plecach Łukasz.-W Polsce jedzenie najlepsze .
-Ja zobaczę. –zamyślił się.-Jeżeli będzie tak dobre jak Polskie kobiety to będę tam jeździł na niedzielny obiad.
-Spoko.-zaśmiał się Robert.
      Chwilę później byli w samolocie do Warszawy . Nuri nażarł się batoników i zasnął , podobnie Marco i Kuba. Za godzinę mieli być w stolicy .
      Tymczasem u Dagmary i Wojtka .
Oboje postanowili pochodzić nocą po pętlach. Chcieli porozmawiać , obgadać pewne sprawy. Dagmara założyła zwykłe rurki i bluzę z kapturem , do tego full cap. Wojtek ubrał się podobnie .
Na dworze było już naprawdę ciemno , chodź w Warszawie noc nie jest aż tak ciemna . Usiedli razem na przystanku.
-Wyglądamy jak jakieś hooligansy .-stwierdziła dziewczyna.
-Albo jak zbuntowane nastolatki , którym rodzice nie pozwolili się spotykać w domu.-zaśmiał się Szczęsny.
-Ojojoj Wojtuś.-zrzuciła mu czapkę z głowy.
-Ty patrz , kto idzie !-szturchnął Dagmarę Wojtek.-To przecież Łukasz , Robert , Kuba …i tych nie znam .
-Cicho … poczekaj , nie mogą nas zobaczyć ! –zbliżyła swoją twarz do niego .-Udajmy ,ze się całujemy to schowamy swoje twarze.
-Dobry pomysł.-zrobili jak zaplanowali . Nie można było ich rozpoznać.
W tym czasie chłopaki z BVB przechodzili koło nich .
-Widzicie jakie zakochańce ?- zapytał Kuba . –Wy tak nie umiecie .
-Dobrze ,że ty umiesz ! –oburzył się Robert.
-Co jak co , ale niezłe z nich słodziaki.-stwierdził Łukasz.
-Ale z nas debile.-mówił Marco.-Stoimy naprzeciwko pary i patrzymy jak się całują.  Szczyt !
 W tym momencie Wojtek i Dagmara nie wytrzymali i wybuchli śmiechem.
-Hahahahahahahahhaahahahahahahahahahahahahahahhahahahaha-śmiali się tak ,że prawie pospadali z ławki na przystanku.

Chłopakom szczęki opadły i przez chwilę się nie odzywali.

-Ale ,że jak ?-zapytał zdezorientowany Łukasz.-Wy razem jesteście ?

-No coś ty ja z nim ?-oburzyła się Dagmara.

-Ja z tą wariatką ? –Wojtek zrobił to samo  co Dagmara.

-To czemu się całujecie ? –zapytał Robert.

-Tylko udawaliśmy ,żebyście nas nie widzieli . Chodziło się na kółko teatralne ! –zaśmiała się Dagmara.

-Ejj , przetłumaczy ktoś ?-Nuri przypomniał o tym ,że nie zna Polskiego.
-A tak ju..-zaczął Łukasz .-NIE STOP ! najpierw ich uduszę ! –ruszył w stronę Wojtka i Dagmary .
-AAAAAAAAAAAAAAA Wojtek w nogi !

Oboje zaczęli biec , w stronę domu . Łukaszowi się biec nie chciało , po za tym nie było takiej potrzeby , bo wiedział ,że te tchórze schowają się w domu Szczęsnego , a on wiedział gdzie bramkarz mieszka.
       Piętnaście minut później wszyscy byli w mieszkaniu Wojtka . Zmęczony  Nuri zasnął na kanapie . A Dagmara w pokoju , który udostępnił jej Szczęsny.
Łukasz , Kuba , Robert i Marco mieli teraz poważnie pogadać z Wojtkiem.

środa, 6 lutego 2013

Wielkie Poszukiwanie :))


-Śpisz ? -zapytał Nuri , gdy wszedł do sypialni gdzie spała Dagmara.
-Taaaaaak.-powiedziała zaspana dziewczyna.
-To wstawaj ! -krzyknął rozbawiony.
-Czy Cię pojebało ?-oburzyła się.-Śpię!
-No weź... szkoda czasu .
-Dobraa-zwlekła się z łóżka.-Co masz do jedzenia.
-Ciastka ? -uśmiechnął się.
-Nie...Masz nutelle . -zmróżyła oczy .-Wiem o tym.
-Mam .-zaśmiał się .-Już ci  zrobiłem kanapki . |
-Jak ty mnie dobrze znasz. -uśmiechnęła sie.
   Przebrała się , umalowała , uczasała włosy i zjadła śniadanie . Właśnie wtedy do domu Sahina wszedł Piszczek .
-Siema wszystkim ! -krzyknął
-Hej Łuki.-przywitała się Dagmara.
-Jak się czujesz ?
-Czuje nienormalny ból. Nie jest on porównywalny z tym fizycznym. Na niego nie ma tabletki, nie ma sposobu by się go pozbyć. On tkwi we mnie i oddziałuje tak silnie, że nie mogę oddychać. Rozprzestrzenia się we mnie i nie pozwala na normalne funkcjonowanie. 
-Ten ból to tęsknota .-stwierdził Piszczek.
-Ejj , ja ci taką poezją jadę , a ty mi coś takiego mówisz ... a pff.
-Ojojo . 
-A za kim ja mogę tęsknić ?-prychnęła.
-Żarty sobie robisz ?
-Nieee.
-mam ci mówić ? chyba sama wiesz .
-dobra , już bądź cicho.
-Mysza , ty nie puskuj ! -pogroził jej palcem.
-Weź się ! Wychodzę. 
-Gdzie ? 
-Gdzieś !
-Masz szlaban !- zaśmiał sie Nuri , ale zaraz zrobił się poważny.
-No jasne.
-Tak , właśnie. -zamknął drzwi na klucz i go zabrał.
-Dobra , daj laptopa jakiegoś z internetem .
-Proszę .-Nuri podał jej urządzenie.
-Zajebiście .-parsknęła.
        Usiadła na kanapie i włączyła sobie skype . Połączyła się z Wojtkiem - reprezentanta Polski w piłce nożnej. Poznała go jak kiedyś nocowała u Roberta. 
-Wojtuś , siema.-przywitała się.
-Daguś , siema.-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Jak tam ?-zapytała .
-Urlop mam.-powiedział.-A u ciebie ?
-A źle...ale żyję.
-Przyjedź !
-''Mam szlaban'' 
-Hahhaha . Piszczek ?
-Tak . dokładnie.
-Ale przyjedź .No błagam . Bo Wojtuś płacze...-udał płacz.
-To powiedz im coś ! Albo nie ... przyjadę . Przyjadę. 
-Wojtuś się cieszy ! -krzyknął .-Ale czuję że coś kombinujesz.
-O tak , O tak !
-Synek ! Tylko głupot nie rób .-zaśmiał sie Szczęsny.
-Nie ucz ojca dzieci robić.
-Dobra , dobra . 
-Ejj ja idę bo mamusie idą. 
-Papa. Czekam . Jak coś to dzwoń.
-No pa.
            Dagmara pobiegła do sypialni Nuriego i spakowała swoje rzeczy. Wyrzuciła je przez okno . Sama poczekała , aż  Łukasz z Nurim zacznął grać w Fifę i wymknęła się z domu. Zabrała torbę z ubraniami i pokroczyła szybko na lotnisko . Nie miała daleko . Po piętnastu minutach była na miejscu. Okazało się ,że samolot do Londynu jest dokładnie za 15 minut . Kupiła szybko bilet i udała się na pokład. Za półtorej godziny miała być już na miejscu. 
            Łukasz i Nuri dopiero po dwóch godzinach zoriętowali się , iż Dagmary nie ma . Wpadli w panikę. 
-Matko , gdzie ona jest ?-panikował Sahin.
Łukaszowi cos wpadło do głowy. Stanął i się nie odzywał.
-Wojtek ! Szczęsny ty ! Grrrrh.
-Jedziemy do Londynu ? -zapytał zdezoriętowany Turek.
-Jutro . -odparł Piszczek . -Jutro , ale jak ich dorwę to uduszę !
-Oj tam ... -zaśmiał się .-Zadzwoń do niej .
-Dobra.-wyciągnął telefon.-Halo ?
-No co tam ?-usłyszał
-Gdzieś ty ?
-U Wojtaszka.
-Mogłaś powiedzieć !
-Daj spokój.-rozłączyła się.
                 Usiadła koło Wojtka i zaśmiała się .
-Jaki on jest ? -zapytał
-Prawdziwy przyjaciel . Opieprzy jak ojciec , troszczy się jak matka i kocha jak brat .
-Zajebiście .-uśmiechnął się.-Kiedy byłaś ostatnio w Polsce ?
-Na wakacjach . z nim...i z ..nie chce o tym gadać .
-Jedziemy do Polski ! -oświadczył Szczęsny.
-Oooo Lov Ju .-uśmiechnęła się. 
-Ty czubku .-poczochrał jej włosy.
-Wiesz ,że od jutra zacznie się wielkie poszukiwanie PISZCZKA I NURIEGO ?
-Pewnie wplątają w to Kubę i Roberta ...
-Oj tak ...
CDN :)
__________
Dajcie linki do waszych opowiadań , proszę :))
Z chęcią poczytam <33

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział XVII


-No co za idiota…-mruczał Nuri.-Idziemy z nią pogadać ?
-Idź z Łukaszem , tak będzie najlepiej .-zarządził Robert.
-Dobra .-powiedzieli razem. Łukasz zdjął koszulkę i wyszedł ze Sahinem z szatni.  Dagmara siedziała w parku ,czyli tam gdzie zawsze przychodziła jak była smutna. Łukasz nawet nie poczuł zimna … Nuri z resztą też , przecież miał tylko  koszulkę.
-Dagusiek , nie płacz, tylko nie płacz.-Łukasz podszedł do niej i usiadł .
-Dlaczego wy tu jesteście a nie on ? –szlochała.-Już mnie nie kocha…
-Kocha cię , tylko może jest podłamany…-tłumaczył Nuri.-Zdenerwował się.
-Kłamiesz ! –tupnęła nogami.-Odejdźcie.
-Nie , bo zrobisz coś głupiego .-mówił Łukasz. –Idziesz z nami.
-Nigdzie  nie idę .
-Idziesz.
-Nie .-spojrzała na Łukasza .
-Przytulić cię  ?- zapytał Piszczek .
Nie ruszyła się ani nie odpowiedziała. On zbliżył się do niej i ją przytulił , ona nawet się nie ruszała. Lecz w końcu sama się w niego wtuliła.
-Łukasz ! co ty wyprawiasz ?! –usłyszeli za sobą głos kobiety. – Jak śmiałeś ?!
-Ale Ewa , ja ją tylko przytulam , nie widzisz ,że jest załamana ?
-Nie obchodzi mnie to , ale to nie jest powód ,żeby się z nią miziać  w parku  !
-Ale Ewa …
-Zamknij się . Mama miała racje ! Wyprowadzam się !
-Ewa , nie ! Ja cię kocham –a w myśli miał zupełnie co innego.-Ewa , błagam , ja nic nie zrobiłem.
-Dziewczyny mi mówiły jaka z ciebie suka , a ja głupia nie wierzyłam ! –zwróciła się do Dagmary.
-Ejj uważaj na słowa ! –zwrócił uwagę Nuri.
-Co dzielicie się nią , czy trójkącić ? – kpiła pani Piszczek.
-Nie no teraz to przegięłaś !- oburzył się Łukasz. –Jak chcesz to się przeprowadzaj !
Ewa odeszła w stronę domu . A Łukasz ponownie usiadł na ławce i objął dziewczynę ramieniem.
-Łukasz …-zaczęła.
-Tak ?
-Zniszczyłam ci małżeństwo ?
-Przestań ! Chyba już jej nie kochałem … kocham kogoś innego.
-Łukasz .. przepraszam . Ja wszystkim przeszkadzam i wszystko psuje …
-Ciii-uciszył ją.-Idziemy do domu ?
-Chodźcie do mnie .-zaproponował Nuri.
Po piętnastu minutach byli w apartamentowcu Sahina.  Dagmara szurała nogami …nie miała ochoty chodzić , chciała się położyć i zasnąć z nadzieją ,że to wszystko jakiś koszmarny sen.
-Chcecie coś do picia ? –zapytał gospodarz.
-Denaturat …-mruknęła .
-Ja chcę kawę, a ty Dagusiek ?
-Herbatkę malinową.-uśmiechnęła się lekko.
-A coś do jedzenia ?-dopytywał Sahin.
-Ciastka .-powiedzieli wspólnie.
-Ratunku ! Jestem w domu z dwoma ciasteczkowymi potworami !- ‘przeraził’ się Nuri.
-Gorzej byłoby gdybyśmy byli Sahinowymi potworami.-uśmiechnęła się Dagmara .-Chce mi się spać.
-Ojojojoj .-przedrzeźnił dziewczynę Sahin.- Idź do mojej sypialni.
-Dobrze.-wyszła z salonu i poczłapała do łóżka , szybko zasnęła.
Tymczasem u Marco …
-Do cholery ! jedź szybciej !-wrzeszczał wracając do domu z Davidem.
Dziecko siedziało cichutko na tylnych siedzeniu.
-Jak w szkole ? –zaczął spokojniej Marco .
-Normalnie .-odpowiedział cicho.-Nawet może być.
-To super.-uśmiechnął się .-Pokłóciłem się z Dagmarą …
-Szkoda … to znaczy ,że oddasz mnie do domu dziecka ?
-Niee… to znaczy , nie wiem jak to będzie …
-Yhmh..-usłyszał tylko.
            W domu zrobił małemu coś do jedzenia i usiadł spokojnie na kanapie . Nie miał ochoty z nikim gadać , był wkurzony na siebie , ale najbardziej na …sam nie wiedział co jest.
            Dagmara obudziła się z nadzieją ,że to zły sen , jednak gdy zobaczyła ,że jest w domu Nuriego wszystko powróciło.
-Jak się czujesz ? –zapytał Łukasz.
-Może być …
-Nocujesz tutaj czy u mnie ?
-Mogę tutaj ?
-Jasne , koteczku .-Turek uśmiechnął się do niej .
-Nie kotekczuj .-zaśmiał się Piszczek .
-Debile wszędzie.-mruknęła.-Pożyczysz mi jakieś dresy ?
-Tak  , jasne .
-Dziękuje wam , ale musicie mi obiecać , że nie powiecie nikomu gdzie jestem …błagam.
-Morda zamknięta.-uśmiechnął się Łukasz.-Ale już ci lepiej ?
-Nie wiem … muszę odpocząć .
-Naturalnie , koteczku.
-Jak ja cię kocham Sahin …masakra.-zaśmiała się pod nosem.
-Pojadę do Kuby … -wstał Łukasz.-Do jutra.
-Łukasz !
-Tak ?
-Wejdź do Marco i zobacz czy dał Davidowi jeść … bo jak mniemam zapomniał .
-Dobra . Pa.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział XVI


Marco odwiózł Davida do szkoły, a Dagmara razem z nim miała pojechać dziś na trening , ponieważ dziewczyny ją ‘zapraszały’ żeby pogadać. Nie ukrywała przed Marco ,że wcale nie chce tam jechać , ale cóż . Musiała.
-Zobaczysz będzie fajnie .-pocieszał ją Marco.
-Taa , jak mi nie wydrapią oczu …-zakpiła.
Reus dał spokój , bo nie chciało mu się dalej kłócić . Dagmara z przyzwyczajenia poszła z Marco do szatni chłopaków.
-Ooo jest i nasz Daguś !- krzyknął Łukasz . –Daj buzii .
-Chciałbyś.-rzekł Marco.-Ona tylko mi daje buzi .
-No właśnie.-zaśmiała się.-Lepiej załóżcie koszulki , bo jak tu wbiją wasze lube to mnie ukatrupią .
-Nie wbiją .-uspokoił ją Mario.-Nie mogą.
-A ja mogę ?-zmrużyła oczy.
-Bo ty to co innego.-zaśmiał się Marcel.-Ty jesteś V.I.P .
-Wiadomo.
-Idziecie na imprezę do Kuby ? –zapytał Sven.
-Kiedy ? –usiadła na ławce .
-W piątek .
-Idziemy Marco ?
-No jasne melanż ostateczny .
-O to fajnie .-skomentował Kevin.-A dzisiaj idziemy na piwo ?
-My nie.-rzekł Marco.
-Czemu ?-zdziwił się Mario.
-No muszę jechać po Davida do  szkoły.
-Kto to ?
-Nasz wychowanek .-powiedział dumnie Reus.
-Chłopie w coś ty się wpakował ? –Łukasz wytrzeszczył oczy.
-W nic.-uśmiechnęła się i pocałowała Marco.-Idę na trybuny.
-No … musicie się tu całować ? –zapytał Łukasz.
-Zazdrościsz ? –Dagmara zaśmiała się i jeszcze raz się pocałowali.
Chłopaki zaczęli ćwiczyć , a Dagmara poszła na trybuny , gdzie siedziała reszta pań.
-Hej .-przywitała się uprzejmie dziewczyna Marco.
Odpowiedziała jej cisza.
-Hej.-powtórzyła. Po raz kolejny nikt jej nie odpowiedział .-Haaaaaalo , jesteście tu ?
-Co tam gwiazdeczko ? już nie flirtujesz z naszymi chłopcami ? – prychnęła dziewczyna Svena.
-O co ci chodzi ?
-Myślisz ,że nie czytamy gazet ? proszę cię…
-Ale ja tylko szłam z nimi z kawiarni … przecież ja jestem z Marco.
-Ślepy dureń. Pewnie go zdradzasz z kolegami z klubu.
-Jak śmiesz !
-Dziewczyny , uspokójcie się …-mówiła Ewa.
-A pieprzcie się ! –Dagmara opuściła trybuny. Poszła do szatni . Usiadła na podłodze i zaczęła płakać.
Czemu one jej tak nie lubią ? Co ona im zrobiła ? Dlaczego ? zadawała sobie pytania. Zaczęła słuchać muzyki . Oparła głowę o kolana i zamknęła oczy . Nawet nie spostrzegła ,że trening się skończył i chłopaki schodzili już z murawy. Pierwszy do szatni wszedł Łukasz. Zobaczył skuloną , płaczącą i zdenerwowaną Dagmarę . Nie patrzyła na niego , więc szybko opuścił pomieszczenie i stanął przed drzwiami . Chłopaki patrzyli na niego jak na debila.
-No właź ! –krzyczał Kuba.-Boisz się ? czy co ?
-Nie , ale ona tam siedzi i płacze …
-Kto ?-zainteresował się Mario.
-Da-Daga.-wydukał Piszczek.
-No nie gadaj !- zdenerwował się Marco i wszedł do szatni.-Co jest ?
-One !
-Czemu ?
-Bo mówią …że cie zdradzam z kolegami z klubu.
-A pieprzą głupoty.
-Łatwo ci mówić !
-Weź , chce ci pomóc tylko.
-Ale nie pomagasz !
-Ejj , co ty okres masz czy co ? nie dasz sobie słowa powiedzieć.
-Ja nie mam okresu , tylko ty jesteś idiotą. –Marco oberwał torbą w głowe. Dagmara wyszła , taranując przy tym swoich kumpli.
-Nie za ostro ? –zapytał Łukasz .
-Musicie podsłuchiwać ? –wkurzył się Marco.
-No trochę tak …pojechałeś jej trochę. –stwierdził Mo.
-Bo mnie wkurzyła.
-No naturalnie . I co teraz ?
-Sam nie wiem , przeproszę ją jak wróci.-powiedział obojętnie Marco.
-A jak nie wróci ?
-To jej poszukam.
-Prawdę dziewczyna mówiła-przyznał Łukasz.-Idiota z ciebie .
-Niby czemu ?
-Bo do takiej dziewczyny jak ty masz to pewnie kolejka facetów by się ustawiła ! A ty tak po prostu odpuszczasz !
-A pierwszy by był Łukasz Piszczek –dogryzał koledze.
-A może i by był. Bynajmniej bym jej tak nie traktował !
-Po Davida miałem jechać..-wyszedł z szatni.
_________________
Dziękuje za ponad 3 .000 wyświetleń <3 

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział XV




Dzisiejszy dzień Marco miał spędzić razem z nowym ‘kumplem’ Davidem . Pojechali do kina , potem postanowili pojeździć na gokartach . Ostatecznie poszli odwiedzić mamę Marco. Kobieta , tak ucieszyła się na widok małego chłopca . Kochała dzieci . Zauważyła ,że Marco traktuje Davida jak brata. Rodzicielka Marco nakarmiła ich pysznościami . O 16 postanowili wracać do domu. Byli trochę zmęczeni .
Dagmara jednak prosiła Marco ,żeby iść na zakupy . Musiał się zgodzić , bo wiedział jakie będą konsekwencje . Pojechali we trójkę . Po godzinie łażenia po sklepach , Dagmara wcale nie miała dość. Marco i David grzecznie podążali za nią.
-Widzisz , chłopie …-zaczął Marco.-Takie są kobiety .
-Ehem .-uśmiechnął się nic nie rozumiejąc David.-A pan jest strasznie miły dla pani Dagmary.
-Taa ? Nie wiedziałem …-zaśmiał się Reus.
-No , nie krzyczy pan na nią i w ogóle …
-No nie wolno krzyczeć . Pamiętaj , na kobiety się nie krzyczy . Trzeba je szanować i kochać.
-Mój tata bił moja mamę.
-O Mój Boże , nigdy ! Mężczyzna przestaje być mężczyzną kiedy uderzy kobietę.
-Będę pamiętał .-uśmiechnął się uroczo.-A pan kocha panią Dagmarę ?
-Oczywiście ,że tak .
-A kim dla pana jest ?
-Wszystkim .
-Naprawdę ? A co by pan wybrał kolegów czy panią Dagmarę ?
-Strasznie mądry dzieciak jesteś .-pogłaskał go po głowie.-Dagmarę.
-Nigdy nie widziałem ,żeby ktoś tak kogoś kochał.-stwierdził mały.
-Dużo rzeczy jeszcze nie widziałeś , młody .-zaśmiał się.-Ale zobaczysz.
-Chłopaki !- krzyknęła Daga.-Patrzcie jakie boskie spodnie .
-Śliczne .-rzekł Marco.
-Fuu , różowe …-powiedział chłopiec , a Marco się na niego popatrzył .-To znaczy ładne , ładne .
-Ok , kupię je .-zaśmiała się Dagmara .
         Odwiedzili jeszcze kilkanaście sklepów i wrócili do domu. Oczywiście przyjechał Mario , który strasznie nudził się w domu. Rozmawiał sobie z młodym , a potem zaczęli grać we trójkę w Need for speed’a. Dagmara w tym czasie pierwszy raz odebrała telefon od ojca.
-Hallo?
-Dagmara…-zaczął.
-Czego chcesz ?
-Chcę ci powiedzieć ,że zrobiłem coś okropnego .
-Taaa ? naprawdę ? wczesna skapa…
-Nie chodzi o to .
-A o co ?
-Dowiedziałem się z gazet , że jakiegoś dzieciaka adoptowałaś czy coś …
-No i co ci do tego ?
-Podałem jego rodzicom twój adres . Przepraszam…
-Po raz kolejny chcesz mi zjebać życie ? Jeżeli tylko po to dzwoniłeś to żegnaj !
-Poczekaj , chciałem cię prosić o pożyczkę .
-Chyba cię Bóg opuścił ! –zaśmiała się szyderczo.
-Ojcu nie pomożesz ?
-Już nie jesteś moim ojcem ! Nie dzwoń nigdy więcej .-rozłączyła się.
         Zeszła na dół i napiła się gorzkiej herbaty. Wzięła tabletki przeciwbólowe i udała się do chłopaków.
-Marco , możesz pozwolić do kuchni ?
-Jasne .-wstał i wszedł do kuchni.-Co tam ?
-Ojciec dzwonił mój .-rzekła.-Mamy problem.
-Jaki ? –zapytał zniecierpliwiony.
-On podał nasz adres rodzicom Davida …
-No ja pierdole ! –krzyknął .-Czy on musi wszystko psuć ?!
-Chyba tak .-powiedziała wkurzona.-I co teraz ?
-Nic .-rzucił.-Jak przyjdą to ich wygonimy.
Wrócił do chłopaków i znowu zaczęli grać.
-Mówił pan ,że nie można krzyczeć na kobiety- przypominał sobie chłopiec.
-Nie krzyczałem na Dagę , tylko ogólnie , przepraszam .-zaśmiał się Reus.- I nie mów mi ‘pan’ tylko Marco , tak będzie lepiej.
-Dobrze.-uśmiechnął się chłopiec.
___________________________________________
Jednak jestem : ) Już czuję się dobrze . Dziękuje Adrianna :**


A to boskie spodnie Dagmary :


A Tu David :

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział XIV


-Smakowało ci śniadanie ?-zapytała Dagmara.
-Taak.-powiedział z uśmiechem na twarzy David.
-To super . Wiesz , co ? Pójdziemy dzisiaj do takiej pani i ona Ci pomoże , ok ?
-Ja sobie wrócę do domu …-powiedział przestraszony.
-Ale nic ci się nie stanie , pomożemy Ci . –wspierał Dagmarę , Marco.
-Nie chcę iść do domu dziecka … wolę siedzieć sam w garażu.
-Ej , mały . –zaczął Marco.-Nie pójdziesz do domu dziecka , obiecuje Ci.
-Hmm , Pan myśli ,że to takie łatwe…-spojrzał na Marco ze łzami w oczach.- Jak ojciec mnie znajdzie …to .
-Nikt Cię nie znajdzie . Daj spokój chłopie –pogłaskał go po głowie.-Wszystko będzie okej.
-Jasssne … -mały odwrócił się do ściany.-Ja zawsze mam pod górkę , jak inni jeżdżą na wycieczki ze szkołą to ja nie … dlaczego tak jest ? przecież ja jestem grzeczny.
-Nie zamartwiaj się tym , jesteś za mały , żeby o takich rzeczach myśleć… Chodź pojedziemy do tej pani , a później jak przyjedziemy to pogramy w piłkę , ok ?
-W piłkę ? –zapytał
-Tak , jak zechcesz oczywiście.
-Zechce , ale pewnie już tu nie przyjadę …
-David , obiecałem coś ?
-yhym..
-No właśnie .-zaśmiał się.-Zakładaj buty i idziemy.
-Czekajcie ! –krzyknęła Dagmara.-Jeszcze ja !
-Wiem ,wiem …-uśmiechnął się Marco.
Po dwudziestu minutach byli już pod budynkiem w którym pracowała pani prawnik Reusa. Weszli do środka . Szanowna kobieta wytłumaczyła im co i jak w sprawie. Zgłosiła sprawę do sądu.  Oswiadczyła ,że Reus wraz z partnerką mogą być rodziną zastępczą dla małoletniego Davida do czasu rozpoczęcia rozprawy sądowej , która miałaby zasądzić losy dziecka. Oczywiście Marco może starać się o prawa rodzicielskie dla Davida , ale trudno mu będzie je zyskać . Łatwiej byłoby Dagmarze . A najlepiej byłby gdyby byli małżeństwem.
-Więc może z nami wrócić do domu ?-zapytała zniecierpliwiona Dagmara.
-Tak , jest to zgodne z prawem .-popatrzyła w dokumenty.-Bo dziecko tego chce , tak ?
-Tak .-powiedział Marco.
-To owszem , może z wami wrócić.-popatrzyła się na nich.-Tylko wiecie ,że on musi chodzić do szkoły ?
-Yyyy… wiemy wiemy.-uśmiechnął się Reus.-Zapiszemy go do jakiejś lepszej szkoły ,żeby go ‘rodzice’ nie znaleźli.
-Bardzo , dobry pomysł.-stwierdziła adwokat.
 Chwilę później szczęśliwi wyszli z pomieszczenia i pokierowali się do samochodu . Umówili się , że  Marco pojedzie załatwić szkołę , a Dagmara wystrój pokoju. Postanowili ,że zadzwonią po Mario aby to on popilnował Davida. Gotze oczywiście się zgodził i po pięciu minutach był w domu przyjaciół.
Gdy zostali w domu we dwójkę , Mario postanowił pograć z nim w piłkę.
-Lubisz grać w piłkę ?- zapytał piłkarz BVB .
-Bardzo , a Pan ?
-Hmm kocham .-zaśmiał się pod nosem.
-Chwilka … Pan nazywa się Mario Gotze ? z Borussi Dortmund ?
-Tak .-zaśmiał się głośniej.
-Byłem na meczu z dziadkiem.-powiedział dumnie chłopiec.
-Uuu to super . Pozdrów dziadka.
-Nie żyje …
-Przykro mi .
-Spoko , był stary .-uśmiechnął się.
-Chce Ci się biegać ?
-Yhym .
-Mi nie…zagrajmy w FiFę , nauczę cię grać.
-Okej. –zaśmiał się.-Umiem grać  w fifę , więc spoko.
-No i zajebiście , chodź młody.
Chłopaki grali na Playstation około 3 godziny. Mario był od tego uzależniony.  W końcu do domu wrócili Daga i Marco. Zobaczyli jednego chłopca i drugiego mężczyznę zachowującego się jak mały chłopiec grających w FiFę. Krzyczeli przy tym i wyzywali. Dagmara wybuchła śmiechem.
         Oboje zrobili masę zakupów. Marco kupił książki ,jakieś przybory i co tylko zobaczył związanego ze szkołą , a Dagmara kupiła meble dla Davida i oczywiście ubrania dla niego. Tłumaczyła ,że wyglądały tak słodko ,że żal było ich nie kupić. Meble mieli przywieść panowie ze sklepu , za piętnaście minut.
Meble były ciemne i bardzo ładne. Chłopięce. Nawet Marco się spodobały. Dziewczyna kupiła jeszcze zabawki , i różne akcesoria.
Razem urządzali pokój nowego lokatora . Pomagał im oczywiście Mario. Wszystko poszło szybko i wieczorem pokój był gotowy. Bardzo spodobał się chłopcu. Nigdy nie miał tak ładnego pokoju . Dużo razy dziękował Dagmarze i Marco , oczywiście. Późnym wieczorem Mario się zmył . David już dawno spał .
Dagmara i Marco postanowili spędzić ten czas razem . W łóżku .
_____________
Przepraszam jutro nic nie dodam , mam potwornego doła i depreche . :(( Nie dam rady nic napisać...